Wydawnictwo: Znak JednymSłowem
Data wydania: wrzesień 2024
Liczba stron: 336
Moja bardzo subiektywna ocena: 7/10
***
Ta książka opowiada nam historię Sylvii Beach, Amerykanki, która w 1919-1920 postanowiła założyć w Paryżu księgarnię/wypożyczalnię "Shakespeare and Company", która z czasem stała się najsłynniejszą w tym mieście. Czemu? Bo skupiała wokół siebie najznamienitszych literatów i nie tylko. Pojawiał się tam chociażby: Ernest Hemingway, F.Scott Fitzgerald, Ezra Pound oraz, a może i przede wszystkim James Joyce. To czasy, gdy w Ameryce panuje cenzura czy zakaz picia alkoholu... Zakazy zostaje również "Ulisses", czyli kontrowersyjne dzieło Joyce'a. Sylvia postanawia jednak, że przecież może tą książkę wydać ona. Angażuje całe swoje siły w to przedsięwzięcie i poświęca mu się całkowicie.
"Księgarnia w Paryżu" mocno mnie zaciekawiła, byłam zaintrygowana cała historią, chciałam się dowiedzieć jakie były początki "Ulissesa", bo wcześniej nie miałam pojęcia o oklicznościach jego powstawania. Nie wiedziałam, że jego Autor był tak humorzastym, ekscentrycznym człowiekiem.
Poza tym dowiedziałam się wielu ciekawostek w tamtych czasów. Zaskoczyła mnie chociażby otwartość homoseksualistów. Być może nie "ujawniali się" tak bezpośrednio, ale spokojnie, bez skrupułów żyli swoim życiem. Może nie było powiedziane to wprost, ale żyli bez skrępowania, napiętnowania. Francja też była dla nich ostoją, bo związki jednopłciowe zdekryminalizowano już w czasach Wielkiej Rewolucji Francuskiej. A i w Paryżu i w Chicago czy Nowym Jorku można było pójść do klubów czy kabaretów gejowskich.
Z posłowia dowiedziałam się także, że w Paryżu została założona bardzo podobna księgarnia, o tej samej nazwie, która stanowi niezwykły hołd dla tej księgarni Sylvii Beach. Założył ją Amerykanin George Whitman, a później właścicielką została jego córka, która otrzymała nawet imię po Sylvii Beach.
Sylvia i Adrienne zostały także odznaczone Orderem Legii Honorowej, czyli najwyższym odznaczeniem za zasługi jakie jest przyznawane we Francji.
Książka zainteresowała mnie ciekawostkami jakie w sobie kryje, choć przyznam, że wymagała ona skupienia podczas czytania i czasem wydawała się mozolna i nieco trudna. Choć myślę, że ładunek informacyjny jaki za sobą niosła, był wart tego wysiłku.
***
Dedykacja:
Pour mes amis - tych bliskich i dalszych,
starych i nowych.
To dzięki Wam ta opowieść mogła powstać.
***
Cytaty:
W Nowym Jorku musiałam trochę pracować jako sekretarka i uwierz mi, nikt nie ma gorszego charakteru pisma na świecie niż żyjący pod ciągłą presją księgowi z Wall Street.
To było jak wyśmienity kwadratowy obraz, który wisiał o Joyce'a na
ścianie przy oknie, przez które widać było wieżę Eiffla. Obrazek
przedstawiał intymną scenę wnętrza, zawierającego okno z widokiem na
kawałeczek morza ze statkami. To było właśnie w stylu Joyce'a, żeby
powiesić obraz przy własnym oknie, w jego własnym pokoju z widokiem.
Cytat, echo, dialog.