niedziela, 29 stycznia 2023

ZNACHOR - TADEUSZ DOŁĘGA-MOSTOWICZ

Znachor
Znachor ||
Profesor Wilczur
 

Wydawnictwo: 
Data wydania: 1937
Liczba stron: 320
Moja bardzo subiektywna ocena: 8/10

Czyta: Antoni Rot

*** 

Klasyka literatury. Ale ja jej nigdy nie przeczytałam. Od czasu do czasu zerkałam na film, ale też nigdy nie obejrzałam go od początku do końca... Więc dlaczego teraz? To wszystko dzięki Dianie Chmiel z @bardziejlubieksiazki i jej klubu książki na instagramie!

Znakomity chirurg Rafał Wilczur dowiaduje się, że porzuciła go żona i odeszła do innego. Profesor w rozpaczy upija się i zostaje pobity. A w wyniku tego traci pamięć. W ten sposób zaczyna tułacze życie. W pewnym momencie trafia do wiejskiego gospodarza i zaczyna mu pomagać w pracy przy młynie. Z czasem okazuje się, że potrafi leczyć i zaczyna przyjmować ludzi jako znachor. Podejmuje się także przeprowadzenia operacji...

Bardzo cieszę się, że miałam ochotę poznać tą historię od początku do końca. Zaskoczyła mnie ona, ale i słuchałam jej z pełną uwagą. Różnie tą historię można odebrać. Ja nie spodziewałam się tak dużej porcji romantyzmu jaka tutaj jest. Poza tym jest tu dużo takiej życiowej mądrości, przemyśleń i spostrzeżeń, które mogą być aktualne do dziś. Reszta niestety nieco uległa dezaktualizacji... 

Tadeusz Dołęga-Mostowicz przedstawił tu bardzo dobrze ówczesne czasy, reguły jakimi ludzie się wówczas kierowali. Bardzo wyraźny był podział na klasy społeczne, bogatych i biednych, wykształconych i prostych ludzi... Pokazał jak żyli ludzie w tamtych czasach i z jakimi problemami się borykali.

Mnie zachwycił styl i język napisania tej powieści. Przede wszystkim Autor używa naprawdę pięknego i bogatego języka literackiego. Opisy są, ale nie dominują powieści. Poza tym fantastyczny jest klimat tej książki: spokojny, melancholijny, refleksyjny...

Przede mną teraz czas na obejrzenie ekranizacji z 1981 roku w reżyserii Jerzego Hoffmana! I oczywiście drugiej części "Profesora Wilczura"!

***

Wybrane cytaty:

 [...] szczęście póty trwa, póki je człowiek ocenia należycie. A dla człowieka wartość ma tylko to, co ciężko się zdobyło. 

Chcąc serce pozyskać, trzeba całe serce okazać. 

Są prawa, które rządzą wszystkimi sercami jednakowo, przez wszystkich są odczuwane i dla wszystkich zrozumiałe. 

Człowiek dla człowieka jednego dnia może być wszystkim, a drugiego niczym...  

Bogactwo otumania. Zdobywa się bogactwo po to, by czemuś służyło, by w czym i pomogło. Gdy się je jednak już zdobędzie, ono zagłusza wszystko i każe człowiekowi, by jemu, bogactwu, służył. 

Ale widzicie, do szczęścia, spokoju ducha i do zadowolenia z siebie, potrzebna mi jest osobista niezależność. Muszę mieć pracę swoją, stanowisko swoje i pieniądze swoje. I to jest mój warunek.  

Czy sądzisz, że swoimi wymaganiami i poziomem kryteriów stoję znacznie niżej od moich krewnych i znajomych?... Bo z tego co mówisz, może tak wyglądać. Ja ostateczny głupiec, biorę ciebie za żonę, dopatrując się w tobie zalet, których nie masz, a dopiero oni obejrzawszy cię odkryją, że się myliłem(...). A twoje braki są w ogóle urojeniem. Życzyłbym wszystkim pannom, by wyglądały tak rasowo, jak ty, by miały tyle wrodzonej inteligencji i tyle delikatności uczuć. Jeżeli zaś chodzi o obycie, o kulturę towarzyską, jestem przekonany, że przyswoisz ją sobie bez trudu. 

Ot wymyśliłem sobie, że trzeba mieć kogoś na świecie, jakąś dobrą duszyczkę, o której jak się wspomni to lżej człowiekowi żyć na świecie. Starzeję się już. A na starość przychodzi tęsknota do ciepła.  

- Jesteś najmądrzejszą dziewczyną, jaką widziałem - zapewnił ją z wesołym patosem. - Najlepszy dowód, żeś się poznała na mnie.
- Jeżeli to ma być miarą mądrości - zaśmiała się - to ty złe sobie wystawiasz świadectwo, żeś wybrał takie małe nic jak ja.
- To małe nic jest dla mnie wszystkim. 

Ja nie pomagam biednym czy bogatym, tylko ludziom.  

(...) na świecie więcej jest niesprawiedliwości niż sprawiedliwości. 

(...) za twardość nikogo winić nie można. Charakter już taki. Może jemu nikt serca nie okazał, to i jego stwardniało.  

Do niesprawiedliwości nawykł już od dawna. Nie oburzała go, nie dziwiła, nie smuciła nawet. Wiedział, że człowiek biedy tak musi do niej przywyknąć jak do słoty i mrozów. Bóg, który je zsyła, stworzył też ludzi złych, zawziętych, surowych, nieczułych.

niedziela, 15 stycznia 2023

ŚWIĘTA DO WYNAJĘCIA - KAROLINA WILCZYŃSKA

Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: październik 2022
Liczba stron: 304
Moja bardzo subiektywna ocena: 7/10 

Czyta: Hanna Chojnacka


***

"Święta do wynajęcia" to kontynuacja powieści "Lato do wynajęcia", ale nie trzeba znać pierwszej części, aby czytać drugą. Ja właśnie tak poznałam tą historię:)

Bohaterami tej powieści są seniorzy: Kazimierz, Wiesia, Józek, Melania, Irena, którzy od czasu do czasu "wynajmują się" jako babcie i dziadkowie. Tym razem są to historie około świąteczne. Ci ludzie są starsi, czasami nie mają swojej rodziny, a czasami ich dzieci dorosły, opuściły dom, a o staruszkach nie pomyśleli lub zapomnieli. Seniorzy czują się szczególnie samotni podczas świąt i próbują znaleźć sobie jakieś miejsce dla siebie w tym czasie. Często też walczą z trudem przedświątecznych zakupów czy przygotowaniem sobie świątecznych potraw...

Książka składa się z 4 rozdziałów i każdy z nich opowiada inną historię, o innym seniorze. Ta powieść to z pozoru lekka i przyjemna opowieść. Płynie się przez nią swobodnie. Jest nieco zabawnie, z humorem. Ale z czasem zaczyna być nostalgicznie i refleksyjnie. To proste, zwyczajne sytuacje, które znamy z życia, tu właściwie nic nas nie zaskakuje. Ale w pewnym momencie zaczynamy zastanawiać się nad ich głębszym wydźwiękiem. Bo często nie myślimy jak takie sytuacje wyglądają z tej drugiej strony, w tym przypadku jak postrzegają je seniorzy i z jakimi problemami się one dla nich wiążą...