Wydawnictwo: FILIA
Data wydania: wrzesień 2017
Liczba stron: 340
Moja bardzo subiektywna ocena: 7/10
***
To moja trzecia książka Pani Magdaleny Witkiewicz, którą miałam przyjemność przeczytać. Po poprzednich już wiedziałam, że proza Pani Magdaleny to dla mnie pewniak dobrej książki i mile spędzonego czasu. Do tego możemy dorzucić jeszcze garść mądrości życiowych oraz idealny materiał do przemyśleń i dalszych rozważań. "Ósmy cud świata" skłania nas do dyskusji, zastanawiamy się jak my byśmy postąpili na miejsce Ani. A z drugiej strony Autorka pokazuje nam problem społeczny, z którym możemy spotkać się coraz częściej - dojrzała kobieta szuka miłości i szansy na macierzyństwo.
Ania to dobiegająca do czterdziestki kobieta. Spełniona jedynie zawodowo, ale w życiu prywatnym niestety ciągle poszukująca tej bratniej duszy, z którą mogłaby spędzić resztę życia. Ania przede wszystkim cierpi na samotność oraz coraz bardziej zaczyna zdawać sobie sprawę, że jej biologiczny zegar cyka i ciąży nad nią ryzyko, że może nigdy nie zostać matką. A bardzo tego pragnie... A im bliżej tej czterdziestki, tym bardziej zaczyna się miotać. Poszukuje różnych sposobów zaspokojenia swoich macierzyńskich potrzeb: od dawcy nasienia z idealnie dobranymi cechami lub najzwyczajniejsze wykorzystanie przypadkowego mężczyzny. Ponieważ nie potrafi związać się z żadnym mężczyzną na stałe, pozostaje w niezobowiązującej relacji ze swoim szefem Jackiem. Łączą ich właściwie tylko wspólnie spędzone noce, czyli typowy układ: seks bez zobowiązań. Jednak Anna nie jest szczęśliwa, nie czuje miłości i zauroczenia w stosunku do Jacka, pomimo, że on chciałby już stworzyć coś ponad... I ponieważ Anna czuje się coraz bardziej zagubiona i nie wie co zrobić ze swoim życiem, postanawia wyruszyć w daleko podróż. Nogi kierują ją w stronę azjatycką - leci do Wietnamu! Tam, daleko od domu chce przemyśleć swoje życie, spojrzeć na problemy z dystansu...
Książka ta przede wszystkim mówi nam, że zawsze warto czekać na tą swoją wymarzoną i wyczekaną miłość, że nie należy brać tego co nas do końca nie zadowala. Ale ja tutaj chyba nie do końca jestem w stanie zgodzić się z Anią. Akurat większość moich znajomych jest w bardzo podobnej sytuacji jak nasza bohaterka. Nie znaleźli tej jedynej lub tego jedynego. Żyją sami, są samotni, ich potrzeby stworzenia rodziny i posiadania potomstwa nie są zaspokojone. U nich niestety taki cud jak w przypadku naszej Ani nie miał miejsca... Nawet raz usłyszałam, że koleżanka koleżance podsunęła właśnie taki pomysł "zrobienia" sobie dziecka, żeby najzwyczajniej pójść na imprezę. A moim zdaniem bohaterka nie do końca sama wie co chciałaby w życiu osiągnąć. Tym razem jednak trudno mi było ją zrozumieć. Bo nawet jak się kogoś kocha, to z czasem po iluś latach przychodzi ta proza codzienności i denerwują nas wzajemne przyzwyczajenia i nawyki. Ale moim zdaniem to nie zmienia faktu, że dwoje ludzi może się kochać nadal, tylko na miłość z czasem się zmienia. Ja należę też do tej grupy osób, które raczej nie lubią tych fajerwerków w miłości, nie potrzebuję, aby codziennie mówić i słyszeć "kocham cię" (czasem śmieję się, że powiedziałam "kocham cię", a jak się coś zmieni, to wtedy powiem), dla mnie liczą się czyny. Więc najważniejsze jest to, że każdego dnia wspieramy się nawzajem i możemy na siebie liczyć. Owszem zauroczenie i przysłowiowe motyle w brzuchu muszą być, ale one też zmieniają się wraz z upływającym czasem i zdarzeniami jakie napotykamy w życiu. Poza tym dla mnie ważna jest ta nudna i powtarzalna codzienność, a dopiero na drugim miejscu są wycieczki, wakacje czy wolny czas. Przede wszystkim powinniśmy się sprawdzić właśnie podczas zwykłego dnia, gdzie jest nudno, gdzie jest proza szarej rzeczywistości, a czasem nawet pojawią się jakieś zwyczajne problemy czy codzienne obowiązki....
Książkę czyta się bardzo szybko i kartki przewracają się same. Ciągle miałam dylemat, bo serce podpowiadało "czytaj dalej, jeszcze jeden rozdział", a rozum upominał "nie wstaniesz jutro do pracy, a w pracy będziesz pić kawę za kawą". Historia wciąga, pomimo, że jest w miarę przewidywalna, bo niestety wiele sytuacji nie było dla mnie tajemnicą. Poza tym klimat Wietnamu dodaje tutaj oryginalności i pikanterii. Dla nas są to egzotyczne i przez to pociągające scenerie. A może tego właśnie potrzeba było Annie?! Takiej odmienności, oryginalności, wyjątkowości... Ale dla mnie jest tu niestety za dużo zbiegów okoliczności, które powodują, że cała opowieść jest mniej wiarygodna. Powinniśmy potraktować ją chyba tylko jako bajkę o współczesnym Kopciuszku.
Ja niestety nie polubiłam głównej bohaterki, denerwowała mnie swoim niezdecydowaniem, nie rozumiałam jej decyzji i sposobu myślenia. Za to polubiłam i Jacka i Tomka:) A Ania? Moim zdaniem sama nie wiedziała co chce, wybrzydzała i kręciła nosem. A miała wiele możliwości, które mogła wykorzystać lub w różny sposób spełnić swoje marzenia. Sama rozpaczała nad swoimi dylematami moralnymi, że wykorzysta Tomka do niecnych planów poczęcia dziecka, a tymczasem uważam, że wykorzystała o wiele perfidniej i Tomka i Jacka. Bo swoim niezdecydowaniem, nie określeniem do końca dała im złudne nadzieje... To jej niezdecydowanie strasznie mnie drażniło, bo moim zdaniem tak się nie robi, nie wolno bawić się czyimiś uczucia, nawet jeśli robimy to nieświadomie... Nawet podczas jednej z rozmów Jacek powiedział, że sama nie wie czego chce. I moim zdaniem strzelił tutaj w dziesiątkę.
Bardzo podobała mi się postać Pani Kasi (pomimo, że epizodyczna), sześćdziesięcioletniej sekretarki Jacka, która zauważyła, że Ania bardzo dużo pracuje, a pracuje ten, kto nie ma dokąd wrócić, kto nie ma swojego osobistego życia...
Czy polecam tą książkę? Sama nie wiem. Niestety ta historia podobała mi się mniej niż poprzednie książki Pani Magdaleny, czyli "Czereśnie zawsze muszą być dwie" i "Cześć, co słychać?". Głównym powodem jest przede wszystkim zbyt duża, nieprawdopodobna zbieżność zdarzeń, a drugim brak polubienia bohaterki Ani. Sama opowieść jest jednak bardzo sympatycznie i zgrabnie napisana. Pióro Pani Magdaleny jest wyjątkowo plastyczne. Książka wciąga i trudno się od niej oderwać. To książka na jeden, dwa dłuższe wieczory. Autorka pięknie odmalowała klimat i krajobraz Wietnamu, czym zachęciła do takich wojaży. Zaciekawiła mnie także wieloma legendami, które w umiejętny sposób wplotła do fabuły, przez co sprawiła, że historia dodatkowo nabrała cech baśni, którą można przeczytać przed zaśnięciem...
Data wydania: wrzesień 2017
Liczba stron: 340
Moja bardzo subiektywna ocena: 7/10
***
To moja trzecia książka Pani Magdaleny Witkiewicz, którą miałam przyjemność przeczytać. Po poprzednich już wiedziałam, że proza Pani Magdaleny to dla mnie pewniak dobrej książki i mile spędzonego czasu. Do tego możemy dorzucić jeszcze garść mądrości życiowych oraz idealny materiał do przemyśleń i dalszych rozważań. "Ósmy cud świata" skłania nas do dyskusji, zastanawiamy się jak my byśmy postąpili na miejsce Ani. A z drugiej strony Autorka pokazuje nam problem społeczny, z którym możemy spotkać się coraz częściej - dojrzała kobieta szuka miłości i szansy na macierzyństwo.
Ania to dobiegająca do czterdziestki kobieta. Spełniona jedynie zawodowo, ale w życiu prywatnym niestety ciągle poszukująca tej bratniej duszy, z którą mogłaby spędzić resztę życia. Ania przede wszystkim cierpi na samotność oraz coraz bardziej zaczyna zdawać sobie sprawę, że jej biologiczny zegar cyka i ciąży nad nią ryzyko, że może nigdy nie zostać matką. A bardzo tego pragnie... A im bliżej tej czterdziestki, tym bardziej zaczyna się miotać. Poszukuje różnych sposobów zaspokojenia swoich macierzyńskich potrzeb: od dawcy nasienia z idealnie dobranymi cechami lub najzwyczajniejsze wykorzystanie przypadkowego mężczyzny. Ponieważ nie potrafi związać się z żadnym mężczyzną na stałe, pozostaje w niezobowiązującej relacji ze swoim szefem Jackiem. Łączą ich właściwie tylko wspólnie spędzone noce, czyli typowy układ: seks bez zobowiązań. Jednak Anna nie jest szczęśliwa, nie czuje miłości i zauroczenia w stosunku do Jacka, pomimo, że on chciałby już stworzyć coś ponad... I ponieważ Anna czuje się coraz bardziej zagubiona i nie wie co zrobić ze swoim życiem, postanawia wyruszyć w daleko podróż. Nogi kierują ją w stronę azjatycką - leci do Wietnamu! Tam, daleko od domu chce przemyśleć swoje życie, spojrzeć na problemy z dystansu...
Książka ta przede wszystkim mówi nam, że zawsze warto czekać na tą swoją wymarzoną i wyczekaną miłość, że nie należy brać tego co nas do końca nie zadowala. Ale ja tutaj chyba nie do końca jestem w stanie zgodzić się z Anią. Akurat większość moich znajomych jest w bardzo podobnej sytuacji jak nasza bohaterka. Nie znaleźli tej jedynej lub tego jedynego. Żyją sami, są samotni, ich potrzeby stworzenia rodziny i posiadania potomstwa nie są zaspokojone. U nich niestety taki cud jak w przypadku naszej Ani nie miał miejsca... Nawet raz usłyszałam, że koleżanka koleżance podsunęła właśnie taki pomysł "zrobienia" sobie dziecka, żeby najzwyczajniej pójść na imprezę. A moim zdaniem bohaterka nie do końca sama wie co chciałaby w życiu osiągnąć. Tym razem jednak trudno mi było ją zrozumieć. Bo nawet jak się kogoś kocha, to z czasem po iluś latach przychodzi ta proza codzienności i denerwują nas wzajemne przyzwyczajenia i nawyki. Ale moim zdaniem to nie zmienia faktu, że dwoje ludzi może się kochać nadal, tylko na miłość z czasem się zmienia. Ja należę też do tej grupy osób, które raczej nie lubią tych fajerwerków w miłości, nie potrzebuję, aby codziennie mówić i słyszeć "kocham cię" (czasem śmieję się, że powiedziałam "kocham cię", a jak się coś zmieni, to wtedy powiem), dla mnie liczą się czyny. Więc najważniejsze jest to, że każdego dnia wspieramy się nawzajem i możemy na siebie liczyć. Owszem zauroczenie i przysłowiowe motyle w brzuchu muszą być, ale one też zmieniają się wraz z upływającym czasem i zdarzeniami jakie napotykamy w życiu. Poza tym dla mnie ważna jest ta nudna i powtarzalna codzienność, a dopiero na drugim miejscu są wycieczki, wakacje czy wolny czas. Przede wszystkim powinniśmy się sprawdzić właśnie podczas zwykłego dnia, gdzie jest nudno, gdzie jest proza szarej rzeczywistości, a czasem nawet pojawią się jakieś zwyczajne problemy czy codzienne obowiązki....
Książkę czyta się bardzo szybko i kartki przewracają się same. Ciągle miałam dylemat, bo serce podpowiadało "czytaj dalej, jeszcze jeden rozdział", a rozum upominał "nie wstaniesz jutro do pracy, a w pracy będziesz pić kawę za kawą". Historia wciąga, pomimo, że jest w miarę przewidywalna, bo niestety wiele sytuacji nie było dla mnie tajemnicą. Poza tym klimat Wietnamu dodaje tutaj oryginalności i pikanterii. Dla nas są to egzotyczne i przez to pociągające scenerie. A może tego właśnie potrzeba było Annie?! Takiej odmienności, oryginalności, wyjątkowości... Ale dla mnie jest tu niestety za dużo zbiegów okoliczności, które powodują, że cała opowieść jest mniej wiarygodna. Powinniśmy potraktować ją chyba tylko jako bajkę o współczesnym Kopciuszku.
Ja niestety nie polubiłam głównej bohaterki, denerwowała mnie swoim niezdecydowaniem, nie rozumiałam jej decyzji i sposobu myślenia. Za to polubiłam i Jacka i Tomka:) A Ania? Moim zdaniem sama nie wiedziała co chce, wybrzydzała i kręciła nosem. A miała wiele możliwości, które mogła wykorzystać lub w różny sposób spełnić swoje marzenia. Sama rozpaczała nad swoimi dylematami moralnymi, że wykorzysta Tomka do niecnych planów poczęcia dziecka, a tymczasem uważam, że wykorzystała o wiele perfidniej i Tomka i Jacka. Bo swoim niezdecydowaniem, nie określeniem do końca dała im złudne nadzieje... To jej niezdecydowanie strasznie mnie drażniło, bo moim zdaniem tak się nie robi, nie wolno bawić się czyimiś uczucia, nawet jeśli robimy to nieświadomie... Nawet podczas jednej z rozmów Jacek powiedział, że sama nie wie czego chce. I moim zdaniem strzelił tutaj w dziesiątkę.
Bardzo podobała mi się postać Pani Kasi (pomimo, że epizodyczna), sześćdziesięcioletniej sekretarki Jacka, która zauważyła, że Ania bardzo dużo pracuje, a pracuje ten, kto nie ma dokąd wrócić, kto nie ma swojego osobistego życia...
Czy polecam tą książkę? Sama nie wiem. Niestety ta historia podobała mi się mniej niż poprzednie książki Pani Magdaleny, czyli "Czereśnie zawsze muszą być dwie" i "Cześć, co słychać?". Głównym powodem jest przede wszystkim zbyt duża, nieprawdopodobna zbieżność zdarzeń, a drugim brak polubienia bohaterki Ani. Sama opowieść jest jednak bardzo sympatycznie i zgrabnie napisana. Pióro Pani Magdaleny jest wyjątkowo plastyczne. Książka wciąga i trudno się od niej oderwać. To książka na jeden, dwa dłuższe wieczory. Autorka pięknie odmalowała klimat i krajobraz Wietnamu, czym zachęciła do takich wojaży. Zaciekawiła mnie także wieloma legendami, które w umiejętny sposób wplotła do fabuły, przez co sprawiła, że historia dodatkowo nabrała cech baśni, którą można przeczytać przed zaśnięciem...
Ja mam w planach lekturę tej książki. Jestem ciekawa, jak ją odbiorę.
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa Twoich wrażeń, więc jak przeczytasz i napiszesz klka słów - z chęcią przeczytam :)
UsuńPiękna powieść. Uwielbiam pióro Magdy Witkiewicz.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście Pani Magda pisze tak, że trudno się oderwać!
UsuńNie czytałam póki żadnej książki tej autorki :) Ale z pewnością to nadrobię.
OdpowiedzUsuńTo ja z tych trzech jakie przeczytałam zdecydowanie polecam "Czereśnie zawsze muszą być dwie" 🍒
UsuńHm, raczej szybko nie nadrobię tej pozycji :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Od książki strony
Rozumiem, są czasem lektury bardziej "priorytetowe" :)
UsuńNie znam jeszcze tej autorki. Mam na swojej półce książkę ''Czereśnie zawsze muszą być dwie'' i chciałabym niedługo ją przeczytać. Może później zdecyduję się też na tę pozycję. :)
OdpowiedzUsuńDla mnie "Czereśnie..." bezapelacyjnie były najlepsze!
UsuńNiestety jest to lektura, za którą aktualnie bym nie przepadała, dlatego sobie daruję :) Oczywiście duży plus za postać epizodyczną, która mogłaby zrobić furorę!
OdpowiedzUsuńNo tak, nic na siłę, może kiedyś przyjdzie czas na taką lekturę...
UsuńChoć nie do końca to moja tematyka książkowa, ale Twoja recenzja jest zachęcająca aby ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńCieszę się i życzę ewentualnie przyjemnej lektury!
UsuńO pani Witkiewicz wyraziłabym się tak samo. Jej książki do tej pory mnie nie zawiodły. Autorka tworzy miłą atmosferę, która rozluźnia czytelnika i pozwala m się oderwać od wszelkich życiowych niesnasek! :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, ciężko odłożyć książkę zanim się jej nie skończyło :) (przez to czasem człowiek później chodzi niewyspany!)
UsuńUwielbiam książki pani Magdy. Mam jeszcze trochę do nadrobienia, a ta czeka na swoją kolej. :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze też mam kilka książek Pani Magdaleny do przeczytania, ale spokojnie dawkuję sobie, nie wszytskie na raz! :)
UsuńUwielbiam twórczość Witkiewicz, ale ta powieść wyjątkowo nie przypadła mi do gustu.
OdpowiedzUsuńMnie w tej książce lekko denerwowała główna bohaterka i jej decyzje. I to że sama nie do końca wiedziała czego chce. Ale poza tym Pani Magda pisze tak, że trudno oderwać się od lektury :)
UsuńJa dość rzadko sięgam po polskich autorów ale w poprzednim roku, za namową kilku dziewczyn z Bookstagrama postanowiłam zabrać się za "Ósmy cud świata"... Dla mnie był to mały koszmarek. Cieszyłam się że zdecydowałam się na audiobooka bo przez książkę bym nie przebrnęła. Jestem w stanie wszystko zrozumieć i zaakceptować ale nienawidzę gdy bohaterowie są pozbawieni umiejętności logicznego myślenia i podejmują durne decyzje tylko po to żeby akcja książki toczyła się do przodu. Przez chwile oszukiwałam się że dam Witkiewicz jeszcze jedną szansę ale nie wiem jakie arcydzieło musiałaby wydać żebym sie skusiła :D
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że bohaterka rzeczywiście podejmowała dość dziwne i nielogiczne decyzje. Chociaż inne książki Magdaleny Witkiewicz mi się o wiele bardziej podobały...
UsuńCzytałam i książka mi się podobała, ale również czytywałam lepsze pozycje autorki.
OdpowiedzUsuńTe inne, które ja czytałam były zdecydowanie lepsze niż ta...
UsuńJestem wielką fanką książek autorki i ta również bardzo przypadła mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńZ tych książek, które ja przeczytałam, ta podobała mi się jednak najmniej...
UsuńKsiążki autorki mam w planach od dawna, ale sama nie wiem jeszcze od której zacznę :) "Ósmy cud świata" aż tak silnie mnie nie kusi, ale dobrze wiedzieć czego się można po nim spodziewać :)
OdpowiedzUsuńTo ja zdecydowanie polecam inna. Mi najbardziej podobały się "Czereśnie zawsze muszą być dwie" :)
UsuńOkładka piękna <3 Taka wiosenna :D
OdpowiedzUsuńAle ksiązka nie dla mnie, no nie moje klimaty po prostu.
Mam nadzieję, że kolejne powieści tej Pani spodobają Ci się o wiele bardziej!
Pozdrawiam ciepło :)
Niekulturalna Kasia
A dziękuję, na pewno jeszcze przeczytam nie jedną:)
UsuńMoja żona twierdzi, że ją tak książka rozczarowała. Po poprzednich lekturach autorki nastawiła się na dzieło w swoim gatunku co najmniej wybitne.
OdpowiedzUsuńHehe mi mówiono, że po "Czereśniach..." nie powinnam szukać podobnych wrażeń, bo właśnie one są jedne z najlepszych. Na razie zgodzę się z tym... Ja w przypadku "Ósmego cudu świata" nie spodziewałam się szału, ale troszkę denerwowało mnie, że bohaterka podejmuje po prostu głupie decyzje...
UsuńNie czytałam tej historii i chyba na razie sobie odpuszczę...
OdpowiedzUsuńJa jednak proponuję inne książki Autorki bardziej :)
UsuńJuż coś słyszałam o tej autorce i może to w końcu czas, żeby się wziąć za jej twórczość :))
OdpowiedzUsuńhttp://teczowabiblioteczka.blogspot.com
To ja zdecydowanie polecam "Czereśnie zawsze muszą być" :)
UsuńKsiążka mi się podobała i przeczytałam ją błyskawicznie, ale też uważam, że inne są jeszcze lepsze:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście czytało się w tempie ekspresowym!
UsuńSłyszałam o tej książce, ale na razie nie mam jej w czytelniczych planach :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
No cóż, kiedyś przyjdzie na nią czas...
UsuńJestem ogromną fanką innej powieści Pani Magdaleny, mianowicie "Po prostu bądź" i na pewno zapoznam się jeszcze z innymi ;)
OdpowiedzUsuńJa na pewno sięgnę po kolejne powieści tej Autorki, bo generalnie podoba mi się jej styl pisania. A wiadomo,że jedne książki są lepsze, a drugie gorsze...
UsuńCzytałam tę książkę już jakiś czas temu i uważam, że jest genialna ;D Tak prosta fabuła, kobieca historia, ale naprawdę warta uwagi :D
OdpowiedzUsuńhttp://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/04/to-co-widze-bez-ciebie-peter-bognanni.html
Historia fajna, poruszony temat ciekawy, ale mnie niestety troszkę denerwowała główna bohaterka i jej mało logiczne decyzje...
UsuńSuper, że książkę tak fajnie się czyta, ale ja chyba nie dałabym rady, gdybym nie przyjaźniła się z bohaterami :)
OdpowiedzUsuńTo był właśnie dla mnie największy minus tej książki, ale z kolei chciałam wiedzieć jak się skończy :)
UsuńLegendy? Czy ja przeczytałam legendy? :D Ostatnio przeczytałam "Czereśnie zawsze muszą być dwie" i byłam bardzo zadowolona. Może ta książka będzie kolejną autorki? Chociaż przyznaję, że trochę smutno nie polubić w obyczajówce bohaterów, a po tym co opisałaś wnioskuję, że i ze mną mogliby się nie dogadać...
OdpowiedzUsuń"Czereśnie..." mnie zachwyciły. Jednak od razu usłyszałam, że mam się przy innych książkach aż tak mocno nie nastawiać, bo "Czereśnie..." są najlepsze. "Ósmy cud świata" jest niestety gorszy zdecydowanie. Ja jeszcze przeczytałam "Cześć, co słychać?" i ta mi się podobała :)
UsuńTo jedna z tych ksiązek Magdy Witkiewicz, która mi się najbardziej podobała :)
OdpowiedzUsuńMi jednak najbardziej podobały się "Czereśnie...". Ale jeszcze kilka książek przede mną, więc ta kolejność może się zmienić :)
UsuńBardzo kuszą mnie książki Magdaleny Witkiewicz :)
OdpowiedzUsuńMnie też, ale jednak bardziej polecam "Czereśnie..." albo "Pierwsza na liście" albo "Cześć, co słychać":)
Usuń