niedziela, 10 stycznia 2021

GODZINA ZAGUBIONYCH SŁÓW - NATASZA SOCHA


Wydawnictwo:
WYDAWNICTWO LITERACKIE
Data wydania: październik 2020
Liczba stron: 234
Moja bardzo subiektywna ocena: 9/10

***

 "Godzina zagubionych słów" to moja druga świąteczna książka przeczytana tej zimy. I jest to naprawdę wyjątkowa książka, niezwykle wartościowa i zapadająca w pamięć. Przede wszystkim jest ona inna od tych świątecznych książek jakie miałam okazje do tej pory przeczytać. Ale zacznijmy od początku.

Książka składa się rozdziałów, a w każdym z nich poznajemy nowego bohatera: Katarzynę, Marcina, Annę, Aleksego i Fabiana oraz Borysa. Z pozoru nic ich nie łączy. Ale tylko z pozoru. Każde z nich straciło w najbliższym czasie bardzo bliską sobie osobę. Każde z nich otrzymało jednak pewną wyjątkową możliwość odbycia tej ostatniej rozmowy z ową osobą, a wszystko za pomocą obsypanej śniegiem, zapomnianej starej ławki. A dzięki tej rozmowie mają możliwość powiedzenia tego, czego nie zdążyli zanim śmierć pokrzyżowała ich plany. Powiedzieć, ale i zrozumieć drugą osobę i jej postępowanie.

"Godzina zagubionych słów" to niezwykle mądra i wartościowa książka. Bardzo często w okresie okołoświątecznym rzucamy się w wir przygotowań: sprzątamy, ozdabiamy mieszkania, skupiamy się na rzeczach wokół nas. Zapominamy jednak o tym co najważniejsze: o drugim człowieku i rozmowie z nim. W książce mamy przedstawionych 5 naprawdę życiowych sytuacji. Jednak w odróżnieniu od książki nam nie trafi się bonusowa godzina. Dlatego też nie powinniśmy z niektórymi sprawami zwlekać i jeśli mamy jakieś niewyjaśnione sprawy wyjaśnić je póki mamy taką możliwość. A jeśli czegoś nie rozumiemy w zachowaniu drugiej osoby, zawsze najlepszym rozwiązaniem będzie rozmowa. 

Natasza Socha pokazuje nam tu różne oblicza miłości: córki i matki, siostry i brata, żony i męża, dwójki przyjaciół czy dziecka do matki, której nigdy nie znało... Wydaje się, że każda z nich jest inna, ale czy rzeczywiście tak jest? Czy w rezultacie nie sprowadzają się one do jednego mianownika?!

Ta świąteczna lektura na pewno zapadnie mi na długo, długo w pamięci. I bardzo się cieszę, bo to mądra, refleksyjna książka, która przypomina nam co tak naprawdę liczy się w życiu.

 ***

Wybrane cytaty:

...smutni ludzie od razu przyciągają podobnych sobie. Szczęście przyciąga szczęście, a melancholia szybciej zauważa inną bolesną duszę...

Miłość jest elementem życia. Nie ta wielka, pompatyczna i przepełniona uniesieniem, lecz ta, na którą składają się brakujące kawałki drugiej osoby. W zasadzie nie ma ludzi kompletnych. Człowiek jest pełen dziur, niedomówień i niedokończonych fragmentów, które wypełnić może tylko odpowiedni człowiek.

Przeszłość należy zakopać gdzieś w odludnym miejscu, a z teraźniejszości wyciskać tyle, żeby przyszłość była już tylko piękna.

To jacy jesteśmy w dorosłym życiu, jest kumulacją tego, ile razy nas złamano w dzieciństwie.

(...) przeznaczenie jest w jakimś sensie powiązane ze świadomymi wyborami, że jedno wynika z drugiego.   

Człowiek ciągle na coś czeka. Skreśla dni w kalendarzu i idiotycznie cieszy się z tego, że przepadł kolejny wtorek, minęła środa i niedziela. Gdzie tak się spieszy? Na własny pogrzeb?  


 

12 komentarzy:

  1. Dawno nie czytałam książki Nataszy, więc chętnie zajrzę do tej pozycji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę warto, czyta się szybko, ale historia, a właściwie historie pozostają z nami na długo...

      Usuń
  2. Lubię książki tej autorki, więc mam nadzieję,że będzie mi dane również przeczytać tę historię. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Koniecznie muszę ją przeczytać. No i ta piękna okładka ....

    OdpowiedzUsuń
  4. Może kiedyś uda mi się przeczytać tę książkę 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa konwencja fabularna, na pewno inna niż w większości około świątecznych powieści. Chętnie bym przeczytała, choć zwykle nie sięgam po takie książki. Plus dla autorki za ciekawy pomysł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak! A książka rzeczywiście jest inna od pozostałych świątecznych i tym bardziej warto się jej przyjrzeć!

      Usuń
  6. Nie pamietam kiedy ostatnio czytalam jakas swiateczna historie. To bylo chyba bardzo dawno. Kiedys namietnie czytalam ksiazki Rosamunde Pilcher, byly cieple i pieknie napisane, mocno wzruszaly. Polecam szczegolnie Poszukiwaczy muszelek. Jedna z jej powiesci byla swiateczna, niestety nie pamietam tytulu. Sciskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dziękuję za polecenie, na pewno zapamiętam sobie nazwisko! 😊 A ostatnio co rusz poznaje nowych Autorów, więc bardzo się cieszę!

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny i będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza:) Zapraszam zatem do dyskusji:)