Czereśnie zawsze muszą być dwie
Czereśnie zawsze muszą być dwie || Ulotny zapach czereśni
Wydawnictwo: Wydawnictwo FLOW
Data wydania: maj 2017
Liczba stron: 496
Moja bardzo subiektywna ocena: 10/10
***
Bardzo rzadko czytam drugi raz książki. Wynika to przede wszystkim z faktu, że jest tak bardzo dużo nowych, super ciekawych książek, a ja mam tak mało czasu... Do tej książki wróciłam, bo czytałam ją dawno temu, teraz pojawiła się jej kontynuacja, więc postanowiłam przypomnieć sobie cześć pierwszą!
W tej książce pierwsze skrzypce grają emocje. I to dzięki nim nie możemy oderwać się od czytania. A emocji mamy tutaj pełen wachlarz: od
szczęścia i miłości, przez smutek, do melancholii i zadumy. Ale emocje
nie gnają tu na łeb na szyję, ale powolutku nas pochłaniają. Nawet nie
wiemy kiedy złapaliśmy haczyk,a już jesteśmy emocjonalnie związani z
naszymi bohaterami.
Autorka wiele kart książki poświęciła zdarzeniom z przeszłości. Zrobiła
to poprzez osobę Pana Andrzeja, który przez wiele wieczorów snuje swoją
opowieść, przekazuje Zosi i Szymonowi historię nieszczęśliwej miłości
przodków, Stefanii oraz historię willi, którą odziedziczyła Zosia.
Autorka przenosi nas zatem do lat trzydziestych, a robi to na tyle
umiejętnie i plastycznie, że naprawdę mamy wrażenie jakbyśmy oglądali
film. Nasza wyobraźnia szaleje, widzimy piękny dworek, starą maszynę do
szycia i Annę szyjąca na niej suknie ślubne, firany, pościele, widzimy
piękny sad czereśniowy, starą ławeczkę w ogrodzie. Niewiele potrzeba,
aby wyobrazić sobie i poczuć zapach ciasta lub aromat rosołu, które
pomogły wyzdrowieć Henrykowi. Czujemy też świeżość wysprzątanego przez
Annę domu, w którym dziewczyna znalazła schronienie i miłość.
Główną bohaterkę Zosie poznajemy już w szkole podstawowej, a właściwie
pod sam jej koniec. Jest sumienną, piątkowa uczennicą, która pierwszy
raz w życiu decyduje się na wagary. Robi to przede wszystkim pod presją
grupy, bardzo chce być zaakceptowana przez rówieśników. Zostaje jednak
przez nich wyśmiana. W domu wcale też nie jest lepiej - ojciec jest
małomówny, matka ciągle chwali się przed przyjaciółkami, a oboje tylko
wymagają od Zosi samych piątek i ćwiczenia gam na pianinie. Karą za
wagary okazuje się pomoc Pani Stefani, staruszce, która niby wymaga
pomocy, ale nie jest to tak do końca jej potrzebne. Pani Stefania
okazuje się prawdziwym skarbem dla Zosi, jest jedyną osobą, która zwraca
na nią uwagę, słucha jej i nie ocenia. Jednak Pani Stefania pewnego
dnia zaczyna się źle czuć i niestety pobyt w szpitalu kończy się jej
śmiercią. W spadku po sobie zostawia Zosi mieszkanie w Gdańsku i willę w
Rudzie Pabianickiej niedaleko Łodzi. Zosia zaczyna wtedy swoje
prawdziwe dorosłe życie. Boryka się z wieloma problemami, próbuje
znaleźć swoje miejsce na świecie i stworzyć swój dom. Szuka miejsca
gdzie będzie czuła się przede wszystkim bezpiecznie i gdzie będzie
zawsze chciała wracać. Takim właśnie miejscem okazuje się willa w Rudzie
Pabianickiej. Zosia odkrywa na strychu wiele pamiątek pozostawionych
przez poprzednich właścicieli, m. in. skrzyneczkę z wycinkami z gazet z
lat trzydziestych, ze wzorami szydełkowych cudów, kawałkiem włóczki
koloru morskiego, czy kolczykami, które idealnie pasują do naszyjnika od
Pani Stefani. Zosia odkrywa też krzyż w lesie, który najprawdopodobniej
jest miejscem pochówku Anny. Pan Andrzej opowiada im także historię
tego miejsca. Wiec wszystkie te elementy powoli zaczynają łączyć się w
całość i tworzą obraz dziejów ludzi tu żyjących, ich miłości,
namiętności, ale też odkryte zostają tajemnice skrywane dotąd przez tyle
lat.
W naszej codzienności nie zwracamy również uwagi na to gdzie żyjemy,
jaka jest historia naszego domu, parku koło nas, który codziennie
odwiedzamy. Książka jednak jest impulsem do takich właśnie rozmyślań:
kto przed nami mieszkał w naszym domu? jakie miał losy? co czuł
wyglądając przez okno czy siedząc w fotelu, w którym teraz właśnie my
pijemy herbatę. Myślimy czy ludzie tu mieszkający byli szczęśliwi,
kochali się, co lubili, a czego unikali. Ja np dowiedziałam się też
niedawno, że na terenie parku, do którego chodzimy teraz z dziećmi, był
kiedyś cmentarz. Podczas jednego z takich spacerów znaleźliśmy nawet
starą płytę nagrobkowa!
Pani Witkiewicz z wielkim wyczuciem i talentem wprowadza elementy magii i
tajemniczości, które pojawiają się dyskretnie, z ogromnym taktem, tak
że czytelnik tego nie widzi, ale czuje doskonale. To wprowadza nas w
niesamowity nastrój melancholii i magii. Duch Anny ma naprawdę ogromną
moc, siłę i prowadzi Zosie do określonego celu.
Powieść pokazuje nam tu dokładnie, że wszystko co robimy w życiu, każde
zdarzenie, podjęta decyzja jest ważna i jest po coś. Nie ma tu miejsca
na przypadek. Każde zdarzenie nas gdzieś prowadzi, czegoś uczy, lub po
prostu musi się zdarzyć, aby było początkiem kolejnego zdarzenia. Czasem
nawet nie zwracamy na to uwagi, żyjemy i najzwyczajniej w świecie się
nad tym nie zastanawiamy. A każdy, nawet najmniejszy szczegół jest
ważny. Nawet jeśli wydarzy się coś złego, to może to być konieczne, aby
potem mogło przyjść dobro. Np Zosia musiała iść na wagary i dostać karę,
aby poznała Panią Stefanie. Albo np Kuba Rzepecki musiał gonić Annę,
aby ta mogła uciekać i aby znalazła bezpieczne schronienie w domu
Henryka.
Książka, jeśli mogę tak powiedzieć, czyta się sama. Po przeczytaniu jej
już wiem, że to była moja pierwsza przygoda z Panią Witkiewicz, ale na
pewno nie ostatnia. I teraz wiem, że z ogromną przyjemnością poznam
wcześniejsze powieści Autorki. Bo chce więcej i więcej takich powieści i
opowieści, chce więcej takiej pozytywnej energii jaka płynie z tych
kart, dzięki której my czujemy się bardziej uskrzydleni i mamy więcej
energii do działania. To bardzo mądra książka, którą na pewno warto
przeczytać!
I jeszcze jedno ważne przesłanie książki jest takie, żeby każdego dnia
zrobić wszystko, by żyć pięknie, tak żeby wieczorem kładąc się spać
niczego nie żałować.
***
Wybrane cytaty:
Człowiek nie powinien być sam na tym świecie. Drzewo czereśni potrzebuje innego drzewa, aby rosnąć i dawać owoce. Tak jak człowiek, gdy kocha-rozkwita.
Dom to nie tylko mury i szczelne okna. Dom to przede wszystkim ludzie. Śmiech, oddechy, głośne rozmowy i szepty. Tylko noc musi minąć. Za dnia częściej jesteśmy optymistami. I wszystko wydaje się łatwiejsze.
Czas i tak upłynie. Czy tego chcesz, czy nie chcesz. Od nas zależy, jak go wykorzystamy. Tylko i wyłącznie od nas.
Chodzi o to, by pięknie przeżyć każdy dzień, By zasypiać z myślą, że zrobiło się wszystko. By tak żyć, że wieczorem, gdy kładziesz się spać, niczego nie żałować.
Życie chyba tak wygląda, że czasem musi być bardzo, bardzo źle, właśnie po to, by zaczęło być dobrze. Pokręcone te ludzkie losy.
Wiem, że ludzie w naszym życiu pojawiają się po coś. Przychodzą, czasem zostają z nami na dłużej, a czasem odchodzą. Ważne, byśmy zrozumieli, po co los postawił ich na naszej drodze.
Czasem marzenia spełniają się w nieco inny sposób, niż tego oczekujemy.
W tych czasach trzeba być pewnym siebie. Kto ma być ciebie pewnym, jeżeli nie ty sam?
Zawsze uważałem, że gdy coś złego dzieje się w naszym życiu, to tylko po to, by za jakiś czas zdarzyło się coś dobrego.
Życie to przede wszystkim relacje między ludźmi. I nasza przyszłość zależy od tego, obok kogo właśnie stoimy.
Najbardziej cieszy oczekiwanie. Nie to, że już zanurzasz usta w tym drogim napoju. Najpiękniejszy moment to ten tuż przed. Tuż przed tym, jak zdecydujesz się po niego sięgnąć. Tak jest ze wszystkim. Najpiękniejszy jest moment czekania na coś cudownego. Nie należy tego odwlekać, ale należy się zastanowić, czy czasem nie wydłużyć sobie tego cudnego momentu. Byle nie za długo!
Jakie to cudowne, gdy masz w życiu kogoś, na kogo zawsze możesz liczyć. Gdy masz rodzinę, przyjaciół, których drzwi są zawsze dla ciebie otwarte. Gdy znasz taki numer, pod który zadzwonisz w środku nocy i ktoś odbierze.
Kiedy mamy dużo energii, nie mamy rozumu, który by nam podpowiadał, jak tę energię spożytkować. Gdy jesteśmy już starzy i rozum funkcjonuje dobrze, kompletnie nie starcza nam na nic siły.
I nie ufaj tym, którym kiedyś przestałaś ufać.
Wszyscy chodzimy w labiryncie poplątanych życiowych dróg. W zależności od tego, w którą ścieżkę skręcimy, nasza droga zakończy się w tym lub innym miejscu. Niezależnie od tego, czy wybór drogi życiowej będzie naszą decyzją, czy podejmiemy ją pod wpływem wiatru napędzanego przez los.
Czasem tak w życiu bywa. Że coś lub ktoś, kto wydawał nam się fascynujący, nagle jest rozczarowaniem.
Czasem słowa wypowiedziane w niewłaściwą godzinę obracają się przeciwko nam.
W życiu jest tak, jak z ostatnim
cukierkiem w kryształowej misce, którą pamiętasz z wizyt u swojej
ukochanej babci.
Gdy ty pierwszy nie sięgniesz po cukierka, może ci zabrać go brat, lub bardzo znienawidzony kuzyn. A ty zostaniesz z niczym.
I będziesz mógł mieć tylko pretensje do siebie, że we właściwym momencie nie skorzystałeś z okazji.
Mam tę książkę na oku.
OdpowiedzUsuńPolecam, myślę, że nie będziesz żałować!
UsuńTyle już dobrych opinii o tej książce czytałam, że chyba w końcu sama po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńOd razu polecam zaopatrzyć się w tom drugi. Teoretycznie można je czytać niezależnie, ale są one fajnym siebie uzupełnieniem!
Usuń