Data wydania: lipiec 2018
Liczba stron: 400
Moja bardzo subiektywna ocena: 8/10
***
Kiedy otrzymałam propozycję przeczytania tej książki, troszkę się obawiałam. Przede wszystkim tematu jaki przedstawia. Teraz po lekturze - nie żałuję decyzji jej przeczytania. Książka bowiem pochłonęła mnie od samego początku i jest to historia, której długo nie zapomnę.
Jack to pięciolatek, który jest oczkiem w głowie rodziców, a u którego stwierdzono nowotwór mózgu. Niestety szansę Jacka na wyzdrowienie są coraz mniejsze, chłopiec wprost niknie w oczach. Jego rodzice Anna i Rob próbują zrobić co w ich mocy, aby wyleczyć syna. Jednak ciągle czują się bezsilni i bezradni.
Cała historia przedstawiona jest z perspektywy Roba, czyli osoby, która powoli traci najbliższą sobie osobę, czyli swoje dziecko. Trudno mi nawet sobie wyobrazić co czuje taka osoba, jak silne uczucia nią targają, jaki smutek i rozpacz. To straszne uczucie jak człowiek patrzy jak jego dziecko z dnia na dzień coraz bardziej niknie i odchodzi, a on jedyne co może zrobić, to dbać czy ma czystą pidżamę ze Spidermanem lub przygotować ulubione tosty z serem...Nikt nie powinien doświadczyć takiego uczucia...Luke Allnutt przedstawiając nam Roba zrobił to wyjątkowo realistycznie. Smutek ojca jest tutaj wręcz namacalny i wszechobecny. Widzimy jego niemoc podczas, gdy szuka różnych rozwiązań w internecie i na wszelakich forach. Jest w stanie zainteresować się każdym, nawet najmniej realnym rozwiązaniem. Dla dziecka jest w stanie zrobić wszystko. Ale Rob jest tutaj przedstawiony ze swoimi zaletami i wadami. Nie jest nieskazitelny, po śmierci Jacka popada w alkoholizm, nie umie znaleźć sobie miejsca. Rozumiem jego rozpacz, niemoc jaka nim targała. Ale... No właśnie jest to "ale". Bo z drugiej strony strasznie denerwowała mnie jego postawa i sposób myślenia. Moim zdaniem nie należy oceniać tego jak ktoś przeżywa żałobę. To tak trudny okres dla każdego człowieka, że każdy powinien go przeżyć po swojemu i na swój sposób. A to czy jest to dobry czy zły sposób nie podlega ocenie... Zatem Rob mógł przeżywać żałobę pijąc, a Anna próbowała sobie znaleźć jakieś zajęcie. To nie znaczy, że któreś z nich cierpiało mniej lub bardziej...
Autor zwraca nam także uwagę, że w takiej sytuacji (gdy ktoś jest tak poważnie chory) bardzo trudno jest odróżnić czy ktoś w tym wirtualnym świecie nas czasem nie oszukuje i nie próbuje naciagnąć na koszty. Rodzice w swojej desperacji są w stanie zrobić naprawdę wszystko, aby uratować swoje dziecko. Przez to są często narażeni na oszustów i naciągaczy, którzy są w stanie wykorzystać nieszczęście drugiego człowieka, aby samemu się wzbogacić.
Ta książka pokazuje nam także jak poprzez chorobę dziecka, dwoje ludzi, którzy do tej pory bardzo się kochali, teraz potrafią się od siebie oddalić. Jak często w takich momentach zaczynają nie zgadzać się ze sobą zaczynając od najprostszych rzeczy, aż po wybór sposobu leczenia. Znamienne były słowa Anny, która zaczęła nawet myśleć o sobie jak o największej egoistce, gdy uświadomiła sobie, że podczas gdy ich syn boryka się z tak poważną chorobą, ona myśli o tym, że oddala się od męża... A może to wszystko wynikało z tego, że sami nie mogąc pomóc dziecku, próbowali te złe emocje skierować na tą drugą osobę?!
"Kiedy wszystko już stracone, liczy się tylko miłość". To hasło z okładki książki, ale dokładnie obrazuje jej treść. Rob i Anna niejednokrotnie usłyszeli, że jedyne co im zostało, to celebrowanie tych chwil, które mają przed sobą, kolekcjonowanie wspomnień. Rob za każdym razem jak słyszał te słowa, strasznie się denerwował, ciężko mu było opanować emocje. Podczas czytania niejednokrotnie zastanawiałam się nad tym i ja. Każdy z nas ma z góry określoną liczbę dni w swoim życiu, jedni mają ich więcej, inni mniej. Rzecz w tym, że w większości nie znamy tej liczby... Ale pomimo tego powinniśmy zawsze cieszyć się dniem dzisiejszym. Najważniejsze jest tu i teraz.
Poza tym w książce padły bardzo ważne słowa, a mianowicie, że dziecko jest najszczęśliwsze na świecie jak się z nim wygłupiamy, bawimy, cieszymy. W domu ma być wesoło, radośnie i zawsze panować ma uśmiech:)
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu OTWARTE :)
Wyzwanie: ZATYTUŁUJ SIĘ
Wiele dobrego słyszałam o tej książce. Skusze się na przeczytanie jej :) pozdrawiam cieplutko :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem twoich wrażeń, będę wypatrywać recenzji!
UsuńMam tę książkę, ale jeszcze jej nie czytałam. Zostawiam ją sobie na urlop.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że na pewno Ci się spodoba!
UsuńOjej, uwielbiam książki które poruszają tak ważne i trudne tematy. Widać doskonale, iż książka Cię uwiodła. Mam nadzieję, że w moim przypadku będzie podobnie.
OdpowiedzUsuńSzanse są na to bardzo duże, bo książka chwyta za serce dość mocno...
UsuńU mnie na blogu recenzja tej książki pojawi się dziś wieczorem. Mamy zbliżone odczucia po lekturze.
OdpowiedzUsuńTak podejrzewam, to książka, której długo się nie zapomni...
UsuńBardzo poruszająca i bolesna książka. Ale moim zdanie autorowi udało się udźwignąć temat. Warto dać jej szansę :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jak piszesz - Autor naprawdę zrobił to mistrzowsko!
UsuńMam przeogromną ochotę na przeczytanie tej książki!
OdpowiedzUsuńW takim razie nie ma na co czekać!
UsuńTakie historie bardzo lubię i na pewno sięgnę po tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńŻyczę zatem udanej lektury i będę wypatrywać recenzji!
UsuńBardzo chciałabym przeczytać tę książkę z uwagi na fabułę :-)
OdpowiedzUsuńJa naprawdę polecam, warto czasem sobie przypomnieć co w życiu się liczy...
UsuńPóki co nie mam jej w planach. Książka wydaje mi się godna uwagi, więc pewnie kiedyś po nią sięgnę
OdpowiedzUsuńWarto po nią sięgnąć na spokojnie, nie w biegu, w czasie do refleksji...
UsuńJa też się boję tematu i nie wiem czy się przełamią. Cierpienie dziecka, to zawsze trudny temat, ale gdy ma się własne dzieci, to jest to jeszcze trudniejsze.
OdpowiedzUsuńhttps://slonecznastronazycia.blog/
Tak, to prawda. Ja rzadko sięgam po taką tematykę, ze względu właśnie na te emocje. Ale od czasu do czasu sięgam po taką lekturę, żeby przypomnieć sobie te najważniejsze dla nas priorytety...
UsuńUnikam książek o chorobach. Wystarczy, że ze swoją na co dzień walczę.
OdpowiedzUsuńRozumiem, ja właściwie też ich unikam, ale czasem taki przypadek mi się trafi. I później taką książką dłuuuugo pamiętam...
UsuńJakoś nie ciągnie mnie do tej książki, więc ją sobie odpuściłam... Nie lubię takich, w których jest poruszany wątek choroby, a już szczególnie, kiedy dotyka to dziecka :(
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Niestety to bardzo trudny temat. Ja przyznam się szczerze, że nawet bałam się zaczynać tą lekturę....
Usuń