poniedziałek, 27 grudnia 2021

KRAINA SPEŁNIONYCH ŻYCZEŃ - JOANNA SZARAŃSKA

Kraina zeszłorocznych choinek
Kraina zeszłorocznych choinek || Kraina spełnionych życzeń

Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: październik 2021
Liczba stron: 466
Moja bardzo subiektywna ocena: 9/10

***

Od jakiegoś czasu w okresie okołoświątecznym uwielbiam sięgać po książki o takiej właśnie tematyce. Idealnie nastrajają i wprowadzają ten wyjątkowy klimat. I jak co roku sięgam po książki Joanny Szarańskiej! Dla mnie to pewniak, bo jeszcze nigdy się nie zawiodłam! A czytanie tych świątecznych historii powoli zaczyna wpisywać się w moją tradycję:)

Po roku przerwy ponownie wracamy do Krainy zeszłorocznych choinek i do mieszkańców miasteczka, gdzie mieści się ten mały sklepik z ozdobami choinkowymi. Wracamy też do naszych dawnych ulubionych bohaterów: Heleny i Józefiny, które tym razem pod nieobecność Józefa są odpowiedzialne za sklep, Antka, dziesięciolatka, który nadal pomaga w sklepiku, Beaty i jej siostry Danuty, które toczą ciągłe spory, Niny, która zakochała się w Danielu. Ale pojawiają się i nowi, równie sympatyczni, przeuroczy, których przygody śledzimy z wielkim zaciekawieniem. Bardzo spodobał mi się chociażby wątek mamy Antka Doroty - prowadzącej zakład fryzjerski i Filipa, mężczyzny, który próbuje namówić Dorotę, aby dołączyła swój salon fryzjerski do wielkiej sieci fryzjerskiej Błękitny Loczek. 

Świąteczne książki Joanny Szarańskiej są cudne. Mają wszystko to co powinna mieć taka świąteczna opowieść. Są ciepłe, spokojne, otulają niczym miękki koc. Dają dużo nadziei i zarażają optymizmem. Fantastycznie wprowadzają nas w klimat bożonarodzeniowy, bo na każdej, dosłownie każdej stronie jest jakiś świąteczny czy zimowy akcent! 

Bohaterów jest tu sporo, ale są oni przedstawiani stopniowo i tak bardzo się między sobą różnią, że nie sposób ich pomylić. Poza tym niesamowite jest to, że każdy z nich da się lubić, a ich losy śledzimy z zapartym tchem. Pomimo, że ja miałam oczywiście swoich ulubieńców! 

Jeśli macie ochotę na cudną, ale nieprzesłodzoną opowieść świąteczną, to ja zdecydowanie polecam serię o krainie zeszłorocznych choinek. I już teraz wiem, że będą to książki, do których będę od czasu do czasu powracać:)

niedziela, 26 grudnia 2021

MAŁE LICHO I ANIOŁ Z KAMIENIA - MARTA KISIEL

Małe Licho
Małe Licho i tajemnica Niebożątka || Małe Licho i anioł z kamienia || Małe Licho i lato z diabłem || Małe Licho i babskie sprawki

Wydawnictwo: Wilga
Data wydania: październik 2019
Liczba stron: 304
Moja bardzo subiektywna ocena: 7/10

***

"Małe licho i anioł z kamienia" to drugi tom serii. Tym razem po zwykłej, naprawdę najzwyklejszej imprezie z planszówkami i popcornem okazuje się, że niektórzy domownicy zostali zarażeni ospą i potrzebna jest im kwarantanna. Część zdrowych domowników musi zatem wyjechać na ferie. I tak Bożek, potwór Gucio i anioł Tsadkiel udają się do cioci Ody. Okazuje się, że ciocia nie mieszka sama! A świat aniołów wcale nie jest tak daleki od świata diabłów jakby się mogło wydawać! 

Ta część podobała mi się w równym stopniu jak część pierwsza. Był oczywiście odpowiedni klimat, a także fantastyczni bohaterowie (oj chciałabym usłyszeć rozmowę Bazyla z Lichem)! Historia została też napisana z humorem i dowcipem, który idealnie wpasował się w mój. Ale pomimo tego humoru, lektura powoduje, że na sercu robi się cieplutko, a w kilku momentach nawet można się wzruszyć.

 

***

Wybrane cytaty:

- A wujek Konrad mówi, że wyskakujesz jak pryszcz na czubku nosa - wypalił Bożek. - Znienacka i boleśnie.
- Ach, Kondziu... - Widmo otarło zieloną łzę wzruszenia. - Nikt nie wyrazi mnie całego metaforą równie trafnie co on! 

 

sobota, 18 grudnia 2021

MAŁE LICHO i TAJEMNICA NIEBOŻĄTKA - MARTA KISIEL

Małe Licho
Małe Licho i tajemnica Niebożątka || Małe Licho i anioł z kamienia || Małe Licho i lato z diabłem || Małe Licho i babskie sprawki

Wydawnictwo: Wilga
Data wydania: wrzesień 2018
Liczba stron: 304
Moja bardzo subiektywna ocena: 7/10

***

"Małe Licho i tajemnica Niebożątka" to pierwszy tom serii "Małe Licho". Jest on niejako kontynuacją "Dożywocia" Marty Kisiel, serii napisanej dla dorosłych. 

Spotykamy tutaj tych samych bohaterów: jest Konrad, Małe Licho czyli anioł stróż uczulony na własne pierze, jest Tsadkiel - nieco większy anioł stróż, Gucio - potwór oraz wielki potwór z mackami, który uwielbia gotowanie. Ale głównym bohater jest nowy i jest nim Bożek, zwany Niebożątkiem. Konrad jest wujkiem Bożka i pomaga jego mamie go wychowywać. Nie jest to bowiem zwykły chłopiec, do tej pory nie chodził też ani do przedszkola, ani do szkoły. A  teraz nastąpił czas zmian. Niestety Bożek nie zna też swojego taty, nad czym niezmiernie ubolewa. A to wszystko jest przyczyną wszystkich przygód jakie go spotkają.

Jest to książka dla starszych dzieci, ale i dorosły czytelnik przeczyta ją z najwyższą przyjemnością. Jest bowiem napisana z humorem i dowcipem. Ma swój wyjątkowy klimat, jaki niewątpliwie tworzą wszystkie istotny nie z tego świata. Ale pomimo tych wszystkich potworów wokół jest ciepła, urocza i wręcz roztkliwiająca.

A ponieważ książka ta jest adresowana do młodszych poruszane są w niej problemy dotyczące młodszych czytelników. Czy zawsze musimy być tacy sami jak nasi rówieśnicy? Czy wyróżnianie się i bycie innym, to coś złego? Czy lepiej być tym zwykłym? A czy rodzina zawsze musi wyglądać tak samo? 

 

***

Wybrane cytaty:

Z dziwactwem trzeba walczyć, jeśli staje się brzemieniem. 

Świat byłby niepełny, gdyby żyli na nim sami zwyczajni ludzie. Zwyczajni ludzie robią mnóstwo zwyczajnych rzeczy, bez których nie umielibyśmy żyć. Ale to dziwni ludzie wspinają się na najwyższe szczyty gór, latają w kosmos, patrzą godzinami w gwiazdy. Przekraczają granice światów... albo zdrowego rozsądku. Albo piszą książki. 

[...] Bożek, który bałaganił tak, jak oddychał, czyli bez zaangażowania świadomości [...] na co dzień Bożek nie tyle sprzątał swój pokój, ile na bieżąco zarządzał panującym tam chaosem.  

Po prostu czuł, że tak trzeba, że aby pójść dalej do przodu, musi coś za sobą zostawić. 

Bożek poszedł do szkoły, między dzikie dzieci. Musi je teraz oswoić, nadrobić wszystko, czego one uczyły się od maleńkości. I musi sobie radzić z tym sam. A to n ie jest łatwa sprawa z tymi dziećmi.
- Ja bym z nim poszło...
- Byś poszło - przytaknął Turu - i my byśmy też poszli, ale nie pójdziemy. Nie tym razem. Tym razem możemy go tylko wspierać. Znosić cierpliwie te jego fochy, mówić tłumaczyć, przypominać o tym co naprawdę ważne...
- Ale on nie nie słucha! - zaprotestowało Licho.
- Ale słyszy - zauważył Turu i mrugnął do anioła porozumiewawczo.  

Złość może się nie podobać, ale jest bardzo potrzebna. Żeby się człowiekowi żółtko nie ścięło na amen.

czwartek, 9 grudnia 2021

ENOLA HOLMES. SPRAWA SZYFRU NA KRYNOLINIE - NANCY SPRINGER

Enola Holmes
Enola Holmes. Sprawa zaginionego markiza. || Enola Holmes. Sprawa leworęcznej lady. || Enola Holmes. Sprawa złowieszczych bukietów. || Enola Holmes. Sprawa osobliwego wachlarza. || Enola Holmes. Sprawa szyfru na krynolinie.

Wydawnictwo: PORADNIA K
Data wydania: grudzień 2021
Liczba stron: 168
Moja bardzo subiektywna ocena: 10/10

***

"Sprawa szyfru na krynolinie" to już piąta część przygód Enoli Holmes, siostry słynnego Sherlocka. Bardzo cieszę się, że mogłam ją przeczytać, bo była ogromnie ciekawa jak potoczą się dalsze losy charakternej i sprytnej dziewczyny.

Akcja rozgrywa się w marcu 1889 roku. Tym razem gospodyni Enoli - pani Tupper zostaje uprowadzona, a dziewczyna próbuje ją odnaleźć. Bardzo szybo okazuje się, że tak właściwie to ona bardzo niewiele o niej wie, chociażby ze zdziwieniem stwierdza, że nie zna nawet jej imienia. 

Książki z tej serii w wyjątkowo ciekawy i wciągający sposób opisują nam tamte czasy. Możemy poznać przede wszystkim zwyczaje ludzi żyjących w tamtych czasach. Autorka robi to naprawdę malowniczo i obrazowo. W tej części przybliża nam jednak też wydarzenia jakie miały miejsce w Scutari, w Turcji, gdzie Wielka Brytania była zaangażowana w wojnę. Przybliża nam także postać pewnej pielęgniarki Florence Nightingale, która bohatersko pomagała umierającym żołnierzom.

I jak przy każdej części muszę podkreślić świetnie wykreowaną postać Enoli.To naprawdę genialna, rezolutna dziewczyna, która próbuje uciec swoim braciom, aby uniknąć nauki w szkole dla panien. Enola chce bowiem sama o sobie decydować, chce zgłębiać tajniki nauki, a nie haftu czy gry na fortepianie. Jestem bardzo ciekawa jak zakończą się losy naszej bohaterki i czy uda jej się przekonać braci do swojego zdania i poglądów. W tej części już pewien duży postęp nastąpił, więc dalej może być jeszcze ciekawiej... Cały czas wyjaśnia się także sprawa mamy Enoli, która zniknęła z niewiadomych powodów. Czy uda się w końcu dziewczynie odkryć gdzie jest jej mama?

Teraz nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejną, szóstą już część. I niestety ostatnią. I coś czuję, że to dopiero będzie torpeda!
 


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu PORADNIA K :) 


 

sobota, 20 listopada 2021

DRZEWKO SZCZĘŚCIA - MAGDALENA WITKIEWICZ

Wydawnictwo: Filia
Data wydania: październik 2021
Liczba stron: 384
Moja bardzo subiektywna ocena: 9/10

***

Odkąd mam bloga zaczęłam czytać książki świąteczne. Na początku nie byłam do nich przekonana, ale po każdej kolejnej przekonuję się, że to super pomysł! W tym roku świąteczne czytanie zaczęłam dużo wcześniej. Dlaczego? Bo czytam zgodnie ze swoim nastrojem! A teraz właśnie potrzebuję tego typu powieści!

"Drzewko szczęścia" to historia pewnej rodziny. Najstarsza z roku Kornelia Trzpiot to ponad dziewięćdziesięcioletnia starsza pani. Pewnej wigilii postanawia, że musi jakoś zjednoczyć swoją familię,a  idealnym do tego wydaje się zadanie im wspólnego zadania do wykonania. Kornelia wymyśliła sobie, że nie może umrzeć póki wspólnie nie odnajdą herbu rodzinnego. Czy wspólne poszukiwania przyniosą pożądany efekt? I jak to możliwe, że tworzenie i odkrywanie drzewa genealogicznego razem jest w stanie połączyć członków oddalającej się rodziny?

Pierwszą moją myślą podczas czytania tej historii było: o rany, jaki fajny, oryginalny pomysł! Bardzo, ale bardzo spodobała mi się ta opowieść. Było zabawnie i dowcipnie, było klimatycznie i świątecznie, było rodzinnie! I to właśnie było mi teraz potrzebne.  

To fantastyczny galimatias rodzinny. Mamy tu przekrój przez wszystkie pokolenia. Jest sędziwa Kornelia Trzpiot: żwawa, rezolutna i zdecydowanie niepoprawna, zwłaszcza podczas rozmów ze swoim najlepszym przyjacielem księdzem. Jest pokolenie w średnim wieku: ludzie, którzy popadli w gonitwę codzienności i zapomnieli, to co tak naprawdę liczy się w życiu. I w końcu młode pokolenie, które wkracza w dorosłość lub przeżywa swoje pierwsze poważne problemy.

I tak jak zawsze u Magdaleny Witkiewicz każda opowieść ma głębszy wymiar, jest życiowa i zwraca uwagę na rzeczy, o których często zapominamy. A o wszystko skłania do refleksji i zastanowienia się jak te wszystkie sprawy mają się u nas. Jet tu chociażby kobieta, która zagubiła się w pracy i pogoni za pieniądzem, a zapomniała o swoich dzieciach. Jest małżeństwo, które popadło w rutynę, już myśleli o rozstaniu, a nie doceniali tego co mają i że właśnie to jest najcenniejsze...

"Drzewko szczęścia" to fantastyczna, rodzinna historia. Ja ubawiłam się podczas jej czytania, odprężyłam i zrelaksowałam. Jest zabawna, ale i wzruszająca. A zwraca uwagę nie tylko na ludzi, ale i na zwierzęta, które jak chociażby krowa Felicja potrzebują czasem przytulenia:)

***

Wybrane cytaty:

Moja mama mówiła, że dobry dzień jest zawsze początkiem dobrych dni. Bo gdy się ma zły dzień, to istnieje duża szansa, że następny będzie lepszy.

Anaszpan, dokładnie tak. Gdyby grzecznie zjadł cały obiadek, wolałabym do niego: " Dobry jeżu, Anaszpanie!" - Zarechotała.

 

niedziela, 14 listopada 2021

ZASYPANI ZAKOCHANI - AGNIESZKA LINGAS-ŁONIEWSKA

Wydawnictwo: Słowne
Data wydania: październik 2021
Liczba stron: 178
Moja bardzo subiektywna ocena: 6/10

***

W tym roku nieco szybciej rozpoczęłam  czytanie świątecznych książek, a na pierwszy rzut poszła powieść "Zasypani zakochani" Agnieszki Lingas-Łoniewskiej.

Anastazja Klops od niedawna zaczęła prowadzić ze swoją babcią pensjonat w górach. Do tej pory była policjantką, ale po rzuceniu pracy, postanowiła, że potrzebuje odmiany. Chwilę ukojenia znalazła właśnie w górach. Po jakimś czasie okazało się, że babcia zakochała się w pewnym Włochu i postanowiła wyjechać do niego. Pensjonat natomiast zostawiła wnuczce. I jak co roku do pensjonatu na cały grudzień przyjeżdża pewien nietypowy gość. Hubert Zapałka ma swoje zwyczaje, których nigdy nie zmienia, a wszyscy pracownicy znają je doskonale. Jednak gdy tym razem się pojawia, zaczyna się straszna śnieżyca. Pozostali pracownicy wracają do swoich domów, a w domku pozostaje jedynie Hubert i Anastazja. Próbują przetrwać jakoś w tych trudnych warunkach. A jak wiadomo w kryzysowych sytuacjach pojawiają się skrzętnie skrywane emocje. 

"Zasypani zakochani" to typowa opowieść świąteczna, lekka i przyjemna w odbiorze. Jest ona od samego początku przewidywalna. Doskonale wiemy co stanie się z Anastazją i Hubertem i jak skończy się ich historia. Ale mi to w ogóle nie przeszkadzało. Być może w tym momencie było mi potrzeba takiej właśnie opowieści. Ta spełniła swoje zadanie w 100%. Coraz bardziej przekonuję się do tego, że każda historia musi znaleźć swoje właściwe miejsce i właściwy czas.

Mamy tu klimat świąt, jest mroźno, śnieżnie. Są smaczne i aromatyczne potrawy, jest kulig, jest rodzinna atmosfera bliskości. Na początku myślałam, że będzie to raczej komedia romantyczna. Dla mnie to była jednak tylko opowieść świąteczna. A co do humoru, to chyba bardziej podobała mi się "Randka z Hugo Bosym":)

poniedziałek, 25 października 2021

OSTATNI LIST OD KOCHANKA - JOJO MOYES

 Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: kwiecień 2021
Liczba stron: 304
Moja bardzo subiektywna ocena: 8/10

***

Po książki Jojo Moyes sięgam od czasu do czasu. Bardzo mi się one zawsze podobają,  jeszcze na żadnej się nie zawiodłam. Jednak są to książki, które są na swój sposób wyjątkowe i skłaniają do refleksji. Dlatego też dawkuję je sobie. I wiele z nich mam jeszcze do nadrobienia. Tym razem mój wybór padł na "Ostatni list od kochanka"

Ellie Haworth to dziennikarka, która szuka chwytliwego tematu. Jest to jej potrzebne, ponieważ od jakiegoś czasu jakość jej pracy nieco spadła i teraz sukces przyszłego artykułu oznacza jej być albo nie być w redakcji. Ellie popadła w te kłopoty, bo życie prywatne za mocno pochłonęło jej uwagę, a dokładniej romans z żonatym mężczyzną. Dziewczyna, aby poszukać jakiś ciekawych informacji idzie do starego, przez nikogo nieodwiedzanego archiwum. Poznaje pracującego tam Rory'ego. Razem odnajdują tytułowy list pochodzący z lat '60 i zaczynają poszukiwania owego kochanka i kobiety, do której pisał te piękne i przejmujące słowa.

Z drugiej strony poznajemy historię Jennifer i Anthony’ego. To oni są bohaterami z lat '60. Ona jest piękną i elegancką kobietą, żoną bogatego męża, którego niestety nie kocha i nie jest z nim szczęśliwa. pewnego dnia ulega wypadkowi i traci pamięć. Po wypadku zaczyna poznawać siebie na nowo, ale odkrywa także, że miała kochanka... On z kolei to dziennikarz, który relacjonował wydarzenia m.in. z Konga, gdzie toczyły się walki, powstania i było wyjątkowo niebezpiecznie. W życiu prywatnym także nie miał łatwo, powoli tracił kontakt z synem i byłą żoną. To wszystko spowodowało, że zaczął pić. Pewnego razu dostaje za zadanie przeprowadzenia wywiadu z pewnym bisnessmenem, czyli mężem Jennifer...

Powieść ta składa się z wydarzeń z przeszłości, poprzeplatanymi wydarzeniami z teraźniejszości. To powoduje, że dość długo nie znamy pewnych szczegółów i cały czas główkujemy, cały czas jesteśmy w niepewności i czytamy dalej, bo chcemy się dowiedzieć wszystkich szczegółów.

Podstawowym tematem jaki jest tu poruszany to oczywiście miłość. Ale jest ona ukazana w kontekście zdrady. A zdrada niesie za sobą pewne konsekwencje, jak chociażby unieszczęśliwienie osób, które są zdradzane. Do tego jeszcze dochodzi odpowiedzialność za losy dzieci, które kochankowie mają z tych poprzednich związków, a także postrzeganie zdrady przez otoczenie, które nie zawsze stoi po stronie tej prawdziwej miłości. A przecież czemu dochodzi do zdrady? Bardzo często dlatego, że związek, w którym nie daje nam tego czego potrzebujemy, jak chociażby zrozumienia, docenienia, uznania (jak w przypadku Jennifer).

Ale najciekawsze w tej historii jest to, że losy bohaterki z przeszłości dają wiele do myślenia bohaterce z teraźniejszości. To dzięki tym miłosnym listom Ellie odkrywa co tak naprawdę jest ważne w miłości i wyciąga z tego lekcję dla siebie.

Jojo Moyes potrafi pięknie opisywać emocje i uczucia. Czytając jej powieści zawsze podziwiam w jak prosty i subtelny sposób przedstawia czytelnikowi trudne tematy. I robi to tak płynnie, że nie wiadomo jak i kiedy książka czyta się sama. Zadaje także pytania, które nie zawsze są powiedziane wprost i czasem ukryte. Czy kobiety mają prawo do romansu? Czy jeśli decydują się na romans to mają prawo do szczęścia? Co jesteśmy w stanie poświęcić, aby być szczęśliwym albo uszczęśliwić drugą osobę?

***

Wybrane cytaty:


Wiesz, nie da się kogoś zmusić, żeby znowu cię pokochał. Bez względu na to, jak bardzo tego pragniesz. Czasami niestety po prostu… kończy się czas.

Chciałabym mieć pewność, że postępuję właściwie. Że to będzie warte całego cierpienia, które spowoduję.

Powiadają, że namiętność zawsze wybucha z ważnego powodu, jeśli zaś chodzi o romanse, cierpią nie tylko ich bohaterowie.

Ale nie miej do mnie pretensji o jedzenie. Moja żona zna sto jeden sposobów na spalanie krowy i o ile zauważyłem, nadal eksperymentuje.

Rory, nie ma czegoś takiego jak życie bez komplikacji. W końcu wszyscy musimy iść na kompromisy.

Zagaił niezobowiązującą rozmowę - spytał kierowcę o okolicę, o to, kogo jeszcze wozi, jak wygląda życie zwykłego człowieka w tej części kraju. Nie mógł się powstrzymać: wiedza jest wszystkim. Czasami najlepsze tropy pochodzą od szoferów i innych osób służącym ludziom władzy. 

 

 

sobota, 9 października 2021

GDZIEŚ POMIĘDZY WIERSZAMI - ANNA SZCZYPCZYŃSKA

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: kwiecień 2021
Liczba stron: 304
Moja bardzo subiektywna ocena: 10/10

***

 Ostatnimi czasy coraz częściej zdarza mi się czytać książki, których nie czytałam opisów i żadnych głębszych recenzji. Te książki same wpadają mi w oko i kuszą. Dużą rolę odgrywa tu pewnie okładka:) Ta przykuła moją uwagę od samego początku. Ale zaczynając lekturę nie miałam pojęcia o czym ona będzie.

Mamy tu trzy bohaterki, a każda z nich mierzy się z innymi problemami. Lidka nie czuje bliskości z mężem, a od czasu poronień ma wątpliwości i boi się podejmowania dalszych prób zajścia w ciąże. I w tym właśnie momencie spotyka swoją dawną miłość - Wojtka, który i tym razem porusza pewne wrażliwe struny. Lidka w trudnych dla siebie chwilach zagląda na blog Majki. Majka z kolei przeżyła ciążę, poród i zaraz po nim śmierć swojego dziecka. Ukojenie znalazła w spisywaniu swoich myśli na blogu, to nie spowodowało, że zapomniała, ale pozwoliło nieco uporać się jej z żalem i bólem. Poza tym dzięki temu okazało się, że nie jest ona sama, a inne kobiety mają także podobne przeżycia. I w końcu mamy Izę - sąsiadkę Lidki. Iza ma na pozór perfekcyjny dom: męża lekarza, dwójkę dzieci. Jednak okazuje się, że Iza zaczyna się w tym wszystkim dusić, zagubiła samą siebie. A tego czego jej potrzeba, to wyjście do ludzi i praca zawodowa. A nie jest to łatwe, jak mąż jest tego przeciwnikiem.

Powieść ta pokazuje, że często za ładnymi obrazkami na internecie czy w ogóle w życiu ktoś może kryć naprawdę tragiczne wspomnienia i nie wszystko jest zawsze takie kolorowe. Czasem możemy też kogoś zranić jakimś niepotrzebnym komentarzem, jak np zrobił to Wojtek, gdy pytał się czy Lidka ma dzieci. Przez sekundę nie zastanowił się dlaczego tych dzieci nie ma: czy nie chce, czy nie może, a może czy miała i je straciła?! Często też bardzo szybko interpretujemy to co widzimy czy słyszymy, a rzeczywistość może okazać się całkiem inna. Tak było chociażby w przypadku męża Izy, który był podejrzewany o zdradę.

"Gdzieś pomiędzy wierszami" to książka inna niż wszystkie. Ja odebrałam ją bardziej jako swego rodzaju drogowskaz, wskazówki niż jako zwykłą książkę obyczajową. Wydaje mi się, że to lektura, do której na pewno można wrócić niejeden raz. Pokazuje też, że wiele kobiet ma podobne problemy i często borykają się z nimi same. Być może niejedna z czytelniczek odnajdzie w którejś z bohaterek swoje odbicie... I w tym momencie Autorka zwraca także uwagę, że w takich chwilach warto zwrócić się do specjalisty, warto zadbać o swoje zdrowie psychiczne, a wizyta u psychologa nie jest niczym wstydliwym. Najważniejsze jest bowiem to, aby dać sobie szansę i o siebie zawalczyć. 

niedziela, 3 października 2021

HEARTSTOPPER - ALICE OSEMAN

Heartstopper
Heartstopper tom 1
|| ...

Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: wrzesień 2021
Liczba stron: 288
Moja bardzo subiektywna ocena: 8/10

***

Jak ja dawno nie czytałam komiksu! Dlatego tym chętniej sięgnęłam po tą powieść graficzną! Poza ty byłam bardzo ciekawa pokazania w komiksie tematu przyjaźni dwóch chłopaków.

Nick i Charlie spotykają się przypadkowo, gdy podczas zajęć nauczyciel sadza ich w jednej ławce. Na początku są jedynie zwykłymi kolegami ze szkolnej ławki, jednak z czasem ich relacja ewaluuje.

Co najważniejsze tych chłopaków nie da się nie lubić. Od razu poczułam do nich sympatię, pomimo, że każdy z nich jest różny, a więc i wyjątkowy na swój sposób. Każdy z nich boryka się także ze swoimi problemami i dylematami czy to były chłopak czy odkrywanie swojej orientacji seksualnej. 

Byłam bardzo ciekawa tej historii i jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona. Jej lektura okazało się wyjątkowo ciepłą i podnoszącą na duchu opowieścią. To taka idealna książka na jesienny wieczór, do przeczytania pod kocem i z kubkiem gorącego kakao.

Jako powieść graficzna jest tu mniej słów, a co za tym idzie mniej opisanych przemyśleń bohaterów. Ale z drugiej strony mamy całą paletę gestów, znaków, spojrzeń i tych niewypowiedzianych słów, które są równie ważne, a czasem i ważniejsze niż te wypowiedziane. I w tym momencie warto podkreślić, że poszczególne rysunki są bardzo dopracowane. I niejednokrotnie, gdy na stronie nie pojawia się żaden tekst, to właśnie ilustracje opowiadają nam historię i to robią to na tyle doskonale, że słowa w ogóle nie są potrzebne.

Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy. Jestem zaintrygowana jak dalej potoczą się losy Nicka i Charlie'go. Uważam ponadto, że takie książki powinny się pojawiać i są bardzo ważne. Zwłaszcza jeśli chodzi o młodszych czytelników!

 
 
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu JAGUAR :) 
 

 

niedziela, 12 września 2021

MÓJ KSIĄŻĘ - JULIA QUINN

Bridgertonowie
Mój książę
|| Ktoś mnie pokochał || Propozycja dżentelmena || Miłosne tajemnice || Oświadczyny || Grzesznik nawrócony || Magia pocałunku || Ślubny skandal

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: styczeń 2021
Liczba stron: 480
Moja bardzo subiektywna ocena: 9/10

***

Zawsze staram się najpierw czytać książkę, a dopiero później oglądać jej ekranizację. Robię tak dlatego, że wtedy mam podwójną przyjemność: najpierw z czytania, później z oglądania. W przeciwnej kolejności niestety często czytanie już nie jest takie samo. W przypadku Bridgertonów było jednak inaczej. W grudniu trafiłam na serial na Netflixie, który obejrzałam praktycznie w dwa dni. I dopiero po jego obejrzeniu dowiedziałam się, że jest na podstawie książki! I jakież było moje zaskoczenie! Na początku zastanawiałam się w ogóle czy to będzie lektura dla mnie, bo nigdy jeszcze nie czytałam romansu historycznego!

Daphne Bridgerton to piękna, młoda i inteligentna młoda dama, która rozpoczyna poszukiwania męża. Niestety nie jest to łatwe, bo większość mężczyzn traktuje ją jako przyjaciółkę, idealnego kompana do rozmowy, a nie widzi w niej kobiety gotowej do zamążpójścia. Z drugiej strony książę Simon Hastings ma wręcz odwrotną sytuację: wszystkie panny są nim zainteresowane, a on sam nie zamierza się ożenić. Gdy tych dwoje się spotyka, wpadają na pomysł, aby zawrzeć pewien układ: on będzie udawał jej adoratora. W ten sposób on uwolni się od natrętnych wielbicielek, a na nią zwrócą uwagę inni mężczyźni. Plan teoretycznie wydaje się dobry, tylko do czego może w konsekwencji doprowadzić?!

W tym przypadku bardzo cieszę się, że najpierw obejrzałam serial. Dlaczego? Czytając książkę zdecydowanie łatwiej było mi wyobrazić sobie te piękne stroje, bale, powozy i cały ten klimat Anglii XIX wieku. Poza tym bardzo ważne są tu także wszelkie konwenanse i rytuały w jakich obracali się żyjący wówczas ludzie. To wszystko tworzy atmosferę i klimat książki, ale przede wszystkim determinuje zachowania i wpływa na decyzje naszych bohaterów. 

Nie spodziewałam się, że lektura tej książki tak bardzo mi się spodoba. Być może przez opisanie tej historii w naprawdę ciekawy sposób i dużą dawką humoru. Dialogi pomiędzy Daphne i Simonem są po prostu świetne i należały do moich ulubionych. A sceny zbliżeń pomiędzy kochankami opisane są w sposób subtelny, ale i wprost, bez owijania w bawełnę mówiące o niektórych kwestiach istotnych dla dalszej fabuły:)

Sami bohaterowie są naprawdę świetnie wykreowani. Ja polubiłam zarówno Daphne, jak i Simona. Ale także i braci Daphne, a w serialu także jej siostrę Eloise oraz jej matkę lady Violet! Bardzo podobało mi się także zgłębienie wewnętrznych rozterek Daphne i Simona, opisanie ich problemów z ich punktu widzenia. A to wszystko spowodowało, że te problemy nie zostały spłycone. Moją uwagę zwróciła Daphne i jej próby przekonania do swoich racji Simona - naprawdę bardzo, ale to bardzo spodobało mi się jakich argumentów użyła i starała mu się wytłumaczyć to co sama myśli i czuje.

Ja jestem zdecydowanie na tak. Zachwyciłam się zarówno książką, jak i serialem. I o ile na drugi sezon serialu musimy jeszcze poczekać, to drugi tom książki już czeka na swoją kolej i będzie się już niebawem czytał:)

sobota, 4 września 2021

PRZYJDĘ, GDY ZAŚNIESZ - AGNIESZKA LINGAS-ŁONIEWSKA

Wydawnictwo: Burda Książki
Data wydania: maj 2021
Liczba stron: 328
Moja bardzo subiektywna ocena: 6/10

***

"Przyjdę, gdy zaśniesz" to thriller, w którym Autorka porusza temat socjopaty, manipulowania innymi ludźmi i próbowania przejęcia nad nimi kontroli.

Iga to młoda dziewczyna, która zaczyna studia. Jednak w jednej chwili cały jej świat wywraca się do góry nogami: jej macocha ginie w wypadku samochodowym, ojciec także ulega "dziwnemu" wypadkowi, jej przyjaciółka zostaje odurzona i wykorzystana seksualnie, a Iga zostaje sama, bez żadnego wsparcia, ze swoim młodszym bratem, który zaczyna sprawiać coraz to większe problemy. 

Książka napisana jest dość przyjemnym językiem, czyta się szybko i sprawnie, choć mnie wciągnęła dopiero po jakimś czasie. Autorka podjęła się opisania metod i sposobu działania socjopatów i przedstawiła nam przykład takiego zachowania. Sama akcja książki nie budziła moim zastrzeżeń, toczyła się nawet według moim przypuszczań. Jednak zakończenie tej historii niezbyt przypadło mi do gustu. Chociaż z drugiej strony?! To takie zakończenie, które powoduje, że czujemy niepewność, zaczynamy oglądać się za siebie i nie jesteśmy już niczego pewni...

Natomiast troszkę zastrzeżeń mam do bohaterów, z których niestety polubiłam tylko jednego Filipa. Iga mnie lekko irytowała i ja w wielu sytuacjach postąpiłabym zdecydowanie inaczej. Dlatego też trudno było mi postawić się w jej sytuacji.

Podsumowując niepolubienie głównej bohaterki zrekompensowała mi przyjemnie poprowadzona akcja, a zakończenie nie po mojej myśli zrekompensowały opisy zachowań socjopaty :) 

czwartek, 26 sierpnia 2021

GDYBY MIAŁO NIE BYĆ JUTRA - AGNIESZKA LINGAS-ŁONIEWSKA

Wydawnictwo: Słowne
Data wydania: lipiec 2021
Liczba stron: 300
Moja bardzo subiektywna ocena: 6/10

***
 

Agnieszka Lingas-Łoniewska nazywana jest często dilerką emocji. Jej książki przesycone są bowiem emocjami, dzięki którym trudno je odłożyć.

Tym razem mamy całkiem ciekawą parę. Milena to znana, wszędzie rozpoznawalna aktorka, która niestety nie zawsze miała proste i łatwe życie. Igor to z kolei businessman wychowujący samotnie (z małą pomocą mamy i siostry) dwójkę chłopców. Jednak tych dwoje zna się i to dość dobrze już od wielu lat. Tylko wtedy Milena odeszła bez słowa, a wówczas Igor postanowił żyć tak jakby miało nie być jutra. Teraz, po latach, spotykają się, jednak kolejny raz padają ofiarą niedomówień z przeszłości. 

Akcja tej książki dzieje się tu i teraz. Jednak opisy bieżących wydarzeń poprzeplatane zostały opisami z przeszłości. Dzięki temu powoli poznajemy historię naszych bohaterów i krok po kroku dowiadujemy się co tak naprawdę ich wtedy rozdzieliło. Co ciekawe,i Milena i Igor dopiero teraz tak naprawdę zaczynają ze sobą rozmawiać i także oni poznają na nowo wydarzenia sprzed lat.

Niedomówienia pomiędzy bohaterami spowodowały, że sami skazali się na taki, a nie inny los. Kolejny raz widzimy zatem, że brak rozmowy czy wyjaśnienia sobie nawzajem niektórych sytuacji, jedynie powoduje kolejne problemy. To także opowieść o miłości i dawaniu sobie drugiej szansy.

"Gdyby miało nie być jutra" to historia raczej przewidywalna. Ale pomimo tego czytało mi się ją szybko i sprawnie. Emocji jak zwykle nie zabrakło, a to sprawia, że książka wciąga i czyta się ją jednym tchem. Jest to przyjemna, lekka lektura, idealna na relaks i odpoczynek. 

piątek, 20 sierpnia 2021

ZANIM CIĘ ZOBACZĘ - EMILY HOUGHTON

Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: czerwiec 2021
Liczba stron: 384
Moja bardzo subiektywna ocena: 8/10

***

Czasem różne książki wpadają mi w oko. Czasem jest to za sprawą zasłyszanej opinii czy recenzji, czasem za sprawą okładki, a czasem tylko opisu. W tym przypadku opis książki tak mnie zaciekawił, że musiałam ją przeczytać.

Alfie Mack to chłopak, który dochodzi do siebie w szpitalu po wypadku, w jakim zginęli jego dwaj przyjaciele, ocalał, ale stracił nogę. Do tego samego szpitala, do tej samej sali, na łóżko obok trafia Alice - dziewczyna także przeżyła wypadek jakim był pożar w jej biurze. Ona przeżyła, ale jej ciało zostało w duże części poparzone, co strasznie ją oszpeciło. Alice jest tym faktem przerażona i nie akceptuje tego na tyle, że jej łóżko jest odgrodzone od pozostałych zasłaniającym ją parawanem.

Od razu po przeczytaniu opisu tej książki wiedziała, że chciałabym ją przeczytać. Ze względu na to, że bohaterowie leżą w szpitalu, większość akcji ogranicza się właśnie do sali szpitalnej. Dlatego teoretycznie nie ma tu pędzącej na łeb na szyję akcji. Ta książka opiera się głównie na tworzącej się relacji pomiędzy tym dwojgiem ludzi. I jest to naprawdę wyjątkowa relacja, bo oni nigdy się nie widzieli. Słyszą się, rozmawiają ze sobą, przekazują sobie różne rzeczy, nawet trzymają się za rękę, ale nie wiedzą jak wygląda to drugie. Poszczególne rozdziały dotyczą na zmianę to jednego, to drugiego. Dlatego możemy poznać tą historię z dwóch perspektyw, co pozwala nam zwrócić uwagę na dużo więcej spraw, niż gdybyśmy poznali ją z punktu widzenia Alfiego czy Alice. 

Autorka stworzyła tą powieść przede wszystkim poprzez wspaniałą kreację tej dwójki bohaterów. To oni wypełniają tu całą przestrzeń. Oni i ich przemiana wewnętrzna. Alfie to prawdziwy optymista, wiecznie rozgadany i zabawiający innych. Jednak gdy zapada noc, wszyscy kładą się na nocny odpoczynek, on powraca do swojego niespokojnego świata wewnętrznych demonów, które go nawiedzają co noc i które musi raz po raz przeżywać. Alice natomiast to rzeczowa, konkretna babka. Po wypadku jednak zamyka się w sobie, stwierdza, że najlepszym sposobem na przetrwanie jest milczenie. Odsuwa się od świata i tworzy mur wokół siebie. Każde z nich jednak toczy w swoim umyśle walkę i jesteśmy świadkami jak krok po kroku dokonuje się w każdym z nich z osobna przemiana. A na zmiany wpływa właśnie ta druga osoba.

Na początku nieco obawiałam się tej historii ze względu na trudne tematy tutaj poruszane. Ale niepotrzebnie. Autorka bowiem w bardzo prosty i lekki sposób opowiada o losach bohaterów, a ja czytając nie odczuwałam wszechobecnej atmosfery zdołowania czy współczucia dla Alice czy Alfiego. Do tego mamy tu trochę humoru, który pomaga nam w odbiorze tego z czym ta dwójka musi się zmierzyć.

"Zanim cię zobaczę" to gorzko-słodka historia. Skłania nas do refleksji nad tym co tak naprawdę w życiu jest najważniejsze. Często bowiem gonimy za wszystkim wokół, a to wszystko jest tak wyjątkowo kruche... Poza tym zaczynamy zastanawiać się nad tym na ile ważny i istotny jest dla nas nasz lub czyiś wygląd i jak on wpływa na nasze postrzeganie innej osoby.

***

Wybrane cytaty: 

Najwyraźniej samotność była w porządku, ale tylko wtedy, gdy była to samotność z wyboru.

Patrząc na to wiekowe drzewo, nie widzi pani jego niedoskonałości, prawda? Nasze blizny opowiadają naszą historię. Świadczą o tym, że żyliśmy, a przede wszystkim, że przetrwaliśmy. Proszę nie kryć swojej historii w cieniu.

Udawaj tak długo, aż kłamstwo stanie się prawdą.

Jeśli nie zamierzasz umierać, musisz znaleźć sposób, żeby żyć.

Nie rozumiał, jak człowiek może zapomnieć osobę, która tak wiele dla nie znaczyła. Ale mógł zapomnieć. I zapominał. Choć to brutalne, musiał pogodzić się z faktem, że czas nie zatrzymuje się dla nikogo. Jeśli nie podążasz za nim, istnieje ryzyko, że ludzie pójdą dalej bez ciebie. Jednak zrobienie pierwszego kroku wydaje się tak wielką zdradą, że człowiek czuje się jakby nogi wrosły mu w ziemię.

poniedziałek, 9 sierpnia 2021

PIĘTNO - PRZEMYSŁAW PIOTROWSKI

Igor Brudny
Piętno
|| Sfora || Cherub

Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: maj 2020
Liczba stron: 464
Moja bardzo subiektywna ocena: 9/10

***

Bardzo lubię kryminały i od czasu do czasu po nie sięgam. Ta seria zwróciła moją uwagę, jednak (może to dziwnie zabrzmi) obawiałam się jej. Wynikało to chyba przede wszystkim z okładki, która wydaje mi się baaardzo przerażająca, ale jak się okazało - świetnie oddaje wnętrze książki. Kiedy całą serię dostałam na urodziny, nie było już szansy na odwlekanie lektury:) 

Igor Brudny, to komisarz warszawskiej policji. Typowy, zamknięty w sobie glina, twardy i znający się na swojej robocie fachowiec, jednak nie pozostający bez wad! To człowiek z przeszłością, o której wolałby zapomnieć, a która teraz wyjątkowo zaczyna się o niego upominać! Komisarza poznajemy, gdy rozpoczyna swoje śledztwo w sprawie bestialskich morderstw. Sprawę jednak utrudnia fakt, że człowiek podejrzany o ich popełnienie jest bliźniaczo podobny do policjanta.

Nie wiem jak Autor tego dokonał, ale czytając kartki przewracają się same. Jest to przede wszystkim zasługa akcji, która jest wartka, szybka i zaskakująca. A to w przypadku kryminału jest bardzo cennym atutem. Ja częściowo domyśliłam się zakończenia, ale tylko częściowo, a poza tym byłam bardzo ciekawa jak Autor poprowadzi fabułę, który z bohaterów przetrwa i jak. W kryminałach najbardziej cenię możliwość odgadywania samemu poszczególnych elementów układanki, dlatego bardzo lubię, gdy są one logiczne i spójne. Tu Autor sam wręcz zaprasza do tej zabawy stawiając pytania i dając czytelnikowi czas na główkowanie samemu. I z jednej strony śledzimy tok myślenia Igora Brudnego, a z drugiej inspektora policji Romualda Czarneckiego. Ja częściowo domyśliłam się kto jest tym złym, ale i tak podczas czytania kilka zwrotów akcji mnie zaskoczyło i naprawdę się ich nie spodziewałam! Autor umiejętnie podsuwa nam mylne tropy, sprawia, że już tuż tuż myślimy, że zagadka została rozwiązana, ale w rzeczywistości nie do końca!

Bardzo fajnym zabiegiem jest powiązanie teraźniejszości z przeszłością i tutaj Autor także to zrobił. Aby rozwiązać sprawę tajemniczych i brutalnych morderstw Igor Brudny musi cofnąć się do swojej przeszłości i wyjaśnić tajemnice jakie tam na niego czekają.

Wszystko to opisane jest w fantastycznym, mrocznym klimacie. A ten idealnie współgra z sylwetką komisarza, który raczej nie należy do tych najprzyjaźniejszych glin. 

Ciekawa jestem dwóch kolejnych tomów, które czekają już na swoją kolej. Mam nadzieję, że klimat będzie podobny, a rozwiązywana sprawa wciągnie mnie w równym stopniu jak tu! "Piętno" to naprawdę kawał dobrego kryminału, który ma wszystko to, co ten gatunek powinien mieć!

***

Wybrane cytaty: 

Gardził takimi amatorami, ale nie wściekał się, bo z założenia nie denerwował się na rzeczy, na które nie miał wpływu.

Ale w ciągu trzydziestu lat pracy w tym zawodzie nauczył się jednego - nigdy nie zamykać się w kokonie własnych idei, pomysłów i koncepcji. Nie wykluczać choćby najbardziej absurdalnych i niedorzecznych tropów. I przynajmniej wysłuchać, zastanowić się, rozważyć. 



sobota, 31 lipca 2021

12 DNI ŚWIĄT DASHA I LILY - RACHEL COHN, DAVID LEVITHAN

Dash i Lily
Księga wyzwań Dasha i Lily || 12 dni świąt Dasha i Lily

Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: listopad 2016
Liczba stron: 248
Moja bardzo subiektywna ocena: 8/10

***

Idealna książka na upały? Czemu nie zimowo-świąteczna?! Już drugi raz zdarzyło mi się czytać książkę zimową w okresie strasznych upałów i muszę przyznać, że odbiór jej jest naprawdę fajny:)

"12 dni świąt Dasha i Lily" to kontynuacja "Księgi wyzwań Dasha i Lily". Dzieje się ona rok po wydarzenia z poprzedniej części. Dash i Lily są od roku parą, jednak teraz przed zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia coś złego dzieje się pomiędzy nimi. Czy uda im się wyjść z niego obronną ręką? Czy go przetrwają?

W tej części poznajemy dylematy wewnętrzne każdego z nich, problemy i to co ich "siedzi na serduchu". Jak zwykle najczęściej problemy wynikają z niedomówień i skrywania w sobie tego co nas boli. Lily powiedziała już Dashowi, że go kocha, ale nie usłyszała tego od niego. Jest zaskoczona, bo Dash, to przecież człowiek słowa i tym bardziej powinien umieć wypowiedzieć swoje myśli i właśnie słowem zapewnić o swoich uczuciach. Dziewczyna musi zatem podjąć poważną decyzję i zebrać się na odwagę, aby z nim porozmawiać otwarcie i szczerze. Na tym polega przecież dorosłość. Z drugiej strony Dash zauważa, że Lily nie jest sobą, coś ją trapi, jest zagubiona. Aby jej pomóc, jednoczy siły z bratem Lily, który niekoniecznie za nim przepada. Ale wbrew pozorom te wspólne działania nieco pomagają im przełamać lody i zmienić zdanie o sobie nawzajem.

Wszystko oczywiście toczy się w aurze bożonarodzeniowej, jest pieczenie pierników, zapalanie lampek na choince, prezenty. Wydaje się, że wszystko będzie po staremu. Jednak w tym roku święta była całkowicie inne...

"12 dni świąt Dasha i Lily" to słodko-gorzka opowieść o poznawaniu siebie, podejmowaniu tych pierwszych dorosłych decyzji związanych z byciem z kimś w związku. Książka jest bardzo klimatyczna, ale i nieco nostalgiczna, pozwalająca na chwilę refleksji i przemyśleń. Teoretycznie skierowana jest do młodzieży, jednak mi jako dorosłemu czytelnikowi równie mocno się spodobała!

środa, 23 czerwca 2021

SIŁA PRZETRWANIA - LINDA SZAŃSKA

Siła honoru
Siła honoru || Siła przetrwania || Siła miłości

Wydawnictwo: Burda Książki
Data wydania: kwiecień 2021
Liczba stron: 450
Moja bardzo subiektywna ocena: 8/10

***

"Siła przetrwania" to drugi tom serii Siła honoru napisany przez Lindę Szańską. Pod tym pseudonimem kryją się dwie polskie Autorki: Agnieszka Lingas-Łoniewska oraz Anna Szafrańska. Podczas pisania tej serii Panie współpracowały z pewną tajemnicza osobą, która była źródłem informacji o świecie mafii i syndykacie jaki tam istnieje.

Głównym bohaterem drugiego tomu jest Diabeł - Daniel Rokita. To mężczyzna bezwzględny, nie znający kompromisu i kierujący się zasadą oko za oko, ząb za ząb. Zdecydowanie zasłużył na swój pseudonim. Jest prawą ręką Anioła, szefa poznańskiej mafii. Jego droga do tego miejsca niestety nie była łatwa i spowodowała, że nauczył się żyć chowając swoje uczucia głęboko, tak jakby ich w ogóle nie miał. Gdy Diabeł spotyka Ewę, prostą dziewczynę, która wychowała się w domu dziecka, a teraz rozpoczęła studia na AWFie, coś zaczyna się zmieniać. Oboje mają za sobą trudną przeszłość i wydarzenia, które odcisnęły na nich ogromne piętno. Dlatego też trudno im się ze sobą porozumieć, a przede wszystkim zaufać sobie nawzajem... Poza tym Daniel doskonale zdaje sobie sprawę, że posiadanie bliskiej sobie osoby może być niebezpieczne właśnie dla niej. Bo przecież najłatwiej zemścić się na kimś kto jest nam bliski... Dlatego czasem lepiej nie darzyć nikogo uczuciem...

Ta część zdecydowanie bardziej podobała mi się, niż pierwsza. Akcja jest tu szybka i sprawnie prowadzona, fabuła wciągająca, a bohaterowie zdecydowanie z ikrą:) Dzięki fajnym dialogom okraszonym super poczuciem humoru książkę czytało się rewelacyjnie szybko. Wciągnął mnie także ten mafijny świat i zaciekawiły wszelkie wzmianki o zasadach w nim panującym. Zarówno historia Ewy, jak i Daniela spodobały mi się, nie były przekoloryzowane i czytałam z zapartym tchem, aby poznać je do końca.

Podobnie jak w przypadku pierwszej części nie podobały mi się wszelkie zdrobnienia imion. Poznanie rozterek bohaterów było super, ale odjęłabym im nieco słodkości i tkliwości. Poza tym trochę denerwowały mnie sceny przygotowań do ślubu Anioła i Kariny. Wiem, że to były sceny wprowadzone, aby nieco rozluźnić atmosferę i wprowadzić nieco humoru, ale moim zdaniem to nie było potrzebne i spowodowało, że historia została pokierowana w stronę komedii, a nie sensacji...

"Siła przetrwania" to naprawdę świetna kontynuacja serii. Ja ją przeczytałam rewelacyjnie szybko, spędzając z nią bardzo miło czas. I z niecierpliwością czekam na tom trzeci!  

wtorek, 22 czerwca 2021

SIŁA HONORU - LINDA SZAŃSKA

Siła honoru
Siła honoru || Siła przetrwania || Siła miłości

Wydawnictwo: Burda Książki
Data wydania: wrzesień 2020
Liczba stron: 464
Moja bardzo subiektywna ocena: 8/10

***

"Siła honoru" to pierwszy tom cyklu napisanego przez Lindę Szańską. Jednak jak się okazało to tylko pseudonim kryjących się pod tym nazwiskiem Autorek: Agnieszki Lingas-Łoniewskiej oraz Anny Szafrańskiej. Dowiedziałam się także, że obie Autorki podczas pracy nad tą książką współpracowały z pewną chcącą zachować anonimowość osobą, która opowiedziała im jak wyglądał i funkcjonował świat mafii w latach 90' w Polsce. I to chyba najbardziej skusiło mnie do sięgnięcia po tą powieść.

Gabriel Kreis vel Anioł to groźny, samotny i bezwzględny szef przestępczego syndykatu. Od dziecka był przygotowywany do roli przywódcy grupy mafijnej, na której czele od lat 90' stał jego ojciec Gwidon Kreis i jego wuj Marcel Kreis. Gabriel od malutkiego dziecka żył w tym świecie i zdawał sobie sprawę, że najlepszym wyborem jest bycie w nim samemu, nie ufanie nikomu, ani tym bardziej nie kochanie nikogo. Bo miłość oznacza słabość, a jeśli ktoś chciałby się na nim zemścić albo go zniszczyć, to najlepiej uderzyć w jego bliskich. Musiał jednak przewartościować swoje poglądy w momencie, gdy spotkał piękną Kalinę. Kalina to młoda dziewczyna, rozpoczynająca dopiero studia na AWFie i trenująca pole dance. Jednak Kalina to także córka znanego polityka Boraczyńskiego, który znany jest z układów z mafiosami i zrobi wszystko, aby wspiąć się wyżej w hierarchii politycznej. Do tego celu wykorzystuje swoją córkę Marię robiąc z niej "zabawkę" dla swoich "kolegów". Dziewczyna jednak tego nie wytrzymuje i popełnia samobójstwo. Wtedy Boraczyńskiemu potrzebna jest druga córka Kalina. Ta jednak od razu stawia mu kontrę. Czy zatem znajomość Kaliny i Gabriela ma rację bytu? 

Twórczości Anny Szafrańskiej nie znam, jednak znam książki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, dlatego mniej więcej podejrzewałam czego mogę się spodziewać. I dostałam dokładnie to, czego oczekiwałam. Były emocje, była wartka, wciągająca akcja, ciekawi i intrygujący bohaterowie, powoli odkrywane tajemnice z przeszłości. Poza tym z wielką ciekawością czytałam fragmenty dotyczące świata mafijnego, układów, hierarchii i zasad rządzących tym specyficznym, niebezpiecznym środowiskiem. Z jednej strony poznajemy funkcjonowanie struktur mafijnych z pozycji Anioła i czasów współczesnych, a z drugiej dzięki wspomnieniom Gabriela przenosimy się w czasie do lat 90'.

Podobało mi się też pokazanie roli kobiety w tym męskim i niebezpiecznym świecie. Bo tu także panuje hierarchia. Kobieta mafiosa też musi postępować wedle określonych zasad, a każdy jej ruch, gest czy wypowiedziane słowo może być istotne.

Co mi się nie podobało? Dla mnie było tu zbyt wiele słodkości, tkliwości, przez co książka traciła na realności. A zdrobnienia imion zdecydowanie do mnie nie przemawiały. Autorki wplotły wiele przemyśleń bohaterów, ich dylematów moralnych, co było naprawdę super pomysłem. Ale z drugiej strony te wewnętrzne rozważania bohaterów zostały zdominowane przez zbyt tkliwe rozterki miłosne, co niestety tu mi nie pasowało.

"Siła honoru" to świetna lektura, której w tym momencie było mi trzeba. Książkę przeczytałam jednych tchem i naprawdę świetnie się przy niej bawiłam. Jest idealną lekturą do odpoczynku i relaksu. A teraz zabieram się za tom drugi, a jestem go bardzo ciekawa, bo głównym bohaterem jest mój ulubieniec: Diabeł, czyli Daniel Rokita - prawa ręka Anioła:)

niedziela, 20 czerwca 2021

KURIER Z TOLEDO - WOJCIECH DUTKA

Antoni Mokrzycki
Kurier z Toledo || Kurier z Teheranu || Kurier z Tivoli

Wydawnictwo: Lira
Data wydania: wrzesień 2019
Liczba stron: 352
Moja bardzo subiektywna ocena: 7/10

***

Jest rok 1936, Warszawa. Poznajemy hrabiego Antoniego Mokrzyckiego, polskiego dyplomatę, który zostaje wysłany do Hiszpanii, gdzie wybucha wojna domowa. W Polsce zostawia swoją narzeczoną, z którą jest tylko "z rozsądku" oraz kochankę, która jako jedyna go rozumie. W Hiszpanii za to poznaje Teo - młodego chłopaka, a ten jest jest kurierem anarchistów. Relacja Teo i Mokrzyckiego zaczyna przybierać na sile, a z czasem stawia przed nimi konieczność podjęcia tych najważniejszych decyzji.

"Kurier z Toledo" to przede wszystkim książka o konflikcie w Hiszpanii. Autor Wojciech Dutka to historyk i dzięki temu bardzo przyjemny i dostępny sposób przybliżył czytelnikowi wydarzenia tamtego okresu. Dla mnie to była najciekawsza część tej historii i na pewno dużo z tych wiadomości zapamiętam na dużej. Lubię takie zbeletryzowane powieści oparte w czasach prawdziwej historii, w której osadzeni są bohaterowie. Mokrzycki spotka na przykład wielkie postacie historyczne: Ernesta Hemingwaya, Federico Garcię Lorkę, Simone Weil czy Pablo Nerudę. Dzięki temu w przystępny sposób poznajemy nieco historii, a to zawsze niesie za sobą wartość dodaną:)

Natomiast duże wątpliwości mam do głównego bohatera Antoniego Mokrzyckiego. Jak on mnie denerwował! Przede wszystkim nie rozumiałam jego wyborów i motywów działania. To co myślał irytowało mnie do granic możliwości i trudno mi było z tego powodu zrozumieć kolejne kroki jego postępowania. Ach, dawno żaden bohater tak na mnie nie zadziałał.

"Kurier z Toledo" to pierwszy tom serii. Ja niestety mam dylemat z jej oceną, bo z jednej strony bardzo podobała mi się strona dotyczą wydarzeń historycznych, na tle których oparta była fabuła, ale z drugiej strony Antoni Mokrzycki nie został moim ulubieńcem:P I pewnie sięgnę po drugi tom, bo jestem ciekawa co stanie się dalej z hrabią Mokrzyckim, a ciekawość u mnie najczęściej wygrywa:)

sobota, 8 maja 2021

CIEŃ I KOŚĆ - LEIGH BARDUGO

Grisza
Cień i kość || Oblężenie i nawałnica || Zniszczenie i odnowa

Wydawnictwo: Mag
Data wydania: lipiec 2019
Moja bardzo subiektywna ocena: 8/10

***

Leigh Bardugo znam już z cyklu o Szóstce wron. Obydwie części bardzo, bardzo mi się podobały i przeczytałam je jednym tchem. Teraz jak tylko dowiedziałam się, że będzie serial na podstawie trylogii o Griszach od razu zabrałam się za lekturę.

Anita Starkov jest żólnierką, kartografką. Wraz ze swoim przyjacielem z dzieciństwa Malem wychowała się w domu dla sierot. Teraz razem ze swoim pułkiem trafiają na wyprawę przez Fałdę Cienia - nienaturalną połać, pełną mroku i atakujących, niebezpiecznych potworów - wilkrów. Ich statek zostaje zaatakowany, a Alina podczas walki ujawnia swoją niesamowitą moc przywołując światło. Jest to wielkim zaskoczeniem dla wszystkich, włącznie z dziewczyną, która nie miała pojęcia o swoim darze. Po tym wydarzeniu zostaje przewieziona do Małego Pałacu Griszów, gdzie uczy się okiełznać swoją moc i ją kontrolować. Pomaga jej w tym Baghra. Alina uczy się także sztuk walki i poznaje wystawny świat griszów. Cały czas jest także pod opieką ich dowódcy - Darkling i powoli ulega jego urokowi. Próbuje ją także przekonać, że oboje, gdy połączą swoje moce mogą zniszczyć zagrażająca Ravce Fałdę.

Leigh Bardugo stworzyła bardzo ciekawy, interesujący świat Griszów. Nie był on dla mnie zbyt wielkim zaskoczeniem, ponieważ już wcześniej przeczytałam Szóstkę wron. Niemniej jednak z wielką przyjemnością powróciłam do niego kolejny raz. I przepadłam. Książkę czyta się naprawdę sprawnie i z wielkim zainteresowaniem. Gdzieś w połowie książki nastąpił zwrot akcji, który niewątpliwie mnie zaskoczył i tym bardziej przykuł moją uwagę. Od tego momentu byłam bardzo zaintrygowana jak zakończy się ta opowieść. Samo zakończenie było emocjonujące i fantastycznie trzymające w napięciu. Ale pozostawia też furtkę do dalszej części.

Gdy Alina była na szkoleniu w Małym Pałacu, miałam troszkę skojarzeń do "Gilgii magów" Trudi Canavan - trylogii gdzie młoda dziewczyna idzie do szkoły magów. A takie opowieści bardzo mi się podobają, poznajemy bowiem w nich bohatera, który najpierw odkrywa w sobie moc, a później doskonali ją i poznaje krok po kroku jej tajniki.

Bardzo podobał mi się klimat tej książki. Widać fascynację Autorki kulturą rosyjską, która ewidentnie tu dominuje. Szczególnie jest to widoczne w języku, gdzie wplecione mamy rosyjsko brzmiące nazwy czy imiona i nazwiska postaci.    

Największy problem miałam z bohaterami. Mal, Zmrocz, Genia czy Baghra byli tak przedstawieni, że nie do końca wiedziałam co o nich sądzić, tak jakby cały czas coś ukrywali, a ja nie byłam ich pewna. Alina natomiast była pełna wewnętrznych rozterek, ciągle toczyła walkę sama ze sobą. Wiem, że było to potrzebne, aby pokazać dokładnie tą postać i przebytą przez nią drogę. Jednak do końca nie mogłam się do niej przekonać i tak całkowicie jej polubić.

Po pierwszym tomie jestem zdecydowanie na tak! Na pewno przeczytam kolejne dwa tomy,bo jestem niezmiernie ciekawa kolejnych losów bohaterów!

***

Wybrane cytaty:

Problem z pragnieniem polega na tym, że przez nie jesteśmy słabi.

Mam nadzieję, że nie spodziewasz się po mnie sprawiedliwości, Alino. Nie jest to dziedzina, w której byłbym biegły. 

poniedziałek, 26 kwietnia 2021

KSIĘGA WYZWAŃ DASHA I LILY - RACHEL COHN, DAVID LEVITHAN

Dash i Lily
Księga wyzwań Dasha i Lily || 12 dni świąt Dasha i Lily

Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: listopad 2015
Moja bardzo subiektywna ocena: 8/10

***

W przypadku tej książki złamałam swoją zasadę i najpierw obejrzałam serial,a dopiero później przeczytałam książkę. Serial obejrzałam z Córą i co ważne zainteresował i mnie i moje dziecko 😊 A po obejrzeniu postanowiłam przeczytać.

Wszystko zaczęło się od czerwonego notatnika. Całą zabawę rozpoczęła Lily, szesnastoletnia dziewczyna, która zostawia tajemniczy notes na jednej z półek wielkiej księgarni. W notesie zapisała zagadki do rozwiązania. Szczęśliwy traf chciał, że czerwony notatnik znalazł Dash, który zaintrygowany podejmuję grę:) A gra polega na wymyślaniu sobie nawzajem wyzwań, a przy okazji na dzieleniu się swoimi przemyśleniami i poglądami. Wszystko to dzieje w okolicy świąt Bożego Narodzenia, a trzeba tu podkreślić, że Lily jest wielką ich miłośniczką, w przeciwieństwie do Dasha. Podczas tych kolejnych etapów zabawy powoli zaczynają poznawać siebie i pojawia się chęć spotkania się. Jednak pozostaje niepewność czy to uczucie jakie pomiędzy nimi powstało przetrwa w realnym świecie?! 

Historia Dasha i Lily to świetna romantyczna opowieść. Dominuje tu klimat świąt i oczywiście książek. Całość jest ciepła, napisana lekkim piórem, a momentami troszkę i melancholijna.

Dash i Lily są bardzo dobrze wykreowanymi bohaterami. Ona ma duszę romantyczki,czasem troszkę naiwnej i nieznającej życia, ale pełnej wiary w drugiego człowieka. Jest osobą bardzo kreatywną,pełna pomysłów, sama siebie traktuje jako dziwaczkę, choć ja określiłabym ją jako osobliwą, co szczególnie odzwierciedlał jej strój. Dash z kolei to chłopak ze świetnym poczuciem humoru, pełnym ironii i sarkazmu, uwielbiającym grę słów. Inni odbierali go głównie jako marudera i gdura, choć w rzeczywistości nie do końca taki był,a sprawiał tylko takie wrażenie. Dzięki tym swoim odmiennościom okazało się, że stali się dla siebie bratnimi duszami. 

Jest to fantastyczna opowieść o dorastającej młodzieży wchodzącej w dorosłe życie. Poruszony jest także temat LBTG, a wszystko przedstawione jest w sposób bardzo naturalny i bez zbędnego skrępowania, jak gdyby nigdy nic.

***

Wybrane cytaty:

Ludzie, którzy są dla nas ważni, pozostawiają w nas ślady. Niektórzy zostają z nami na dłużej, inni przychodzą i odchodzą, ale tych śladów nie da się zatrzeć - i dobrze. To dzięki nim dojrzewamy, dochodzimy do pełni społeczeństwa. Nie można być wobec tego obojętnym.

Próbowałem pisać historię swojego życia. Zrozumiałem w końcu, że fabuła nie jest taka ważna. Najważniejsi są bohaterowie.

Trzeba mieć otwarty umysł i przyjmować to, co życie nam podsuwa. Nie warto się załamywać, kiedy nie dostajemy tego, czego pragniemy. Dajmy się zaskoczyć; może gdzieś po drodze los przyniesie nam coś lepszego?

Kontakty z rodziną - na podobieństwo arszeniku - najlepiej stosować w małych dawkach.

- Chcesz powiedzieć, że nawet jeśli nie widać zmian...
- ... to one dzieją się cały czas, powolutku.

Nuda to jeden ze smaków życia. Dlatego koniecznie trzeba poznać inne.

 

    

środa, 21 kwietnia 2021

BECOMING. MOJA HISTORIA - MICHELLE OBAMA

Wydawnictwo: AGORA
Data wydania: luty 2019
Liczba stron: 500
Moja bardzo subiektywna ocena: 8/10

***

Rzadko kiedy sięgam po biografie. Tą jednak dostałam na urodziny, więc musiałam przeczytać:) 

Michelle Obamy raczej nikomu nie trzeba przedstawiać. Jest ona pierwszą w historii Pierwszą Damą Stanów Zjednoczonych, która jest Afroamerykanką. Przedstawia swoją historię odkąd była małą dziewczynką, po opis swojej edukacji, początków życia zawodowego, poznanie Baracka, po opis życia w Białym Domu przez obydwie kadencje. 

Zaczynając czytać tą książkę sama nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Wcześniej nie czytałam jej opisów, ani recenzji i bardzo się z tego cieszę, ponieważ odebrałam ją "po swojemu". Michelle Obama opisuje swoje życie w bardzo rzeczowy, konkretny sposób. Podaje nam nie tylko suche fakty, ale stara się również wrócić do emocji jakie towarzyszyły poszczególnym wydarzeniom. Emocji, ale i rozterek, które niejednokrotnie miała. Najbardziej podobały mi się fragmenty, gdzie opisuje swoje starania pogodzenia pracy zawodowej z macierzyństwem, a później odnalezienie siebie w trakcie prezydentury Baracka oraz zadbanie o prywatność swoją i swoich najbliższych w tym trudnym dla nich czasie.

Michelle Obama jest bardzo inteligentną i mądrą kobietą, a ta książka tym bardziej to udowadnia. Jej historia jest niezwykle motywująca, co ona sama zawsze starała się podkreślać podczas swoich wielokrotnych przemówień, zwłaszcza do młodych ludzi, którzy stoją dopiero na progu do swej dorosłości. Udowadnia też, że jest samodzielną, niezależną i bardzo silną kobietą, która zna swoją wartość i wie czego chce. Do tego jest ambitna i konsekwentna w realizowaniu swoich planów. 

Ta autobiografia napisana jest prosto i nieskomplikowanie. Nie ma tu pikantnych smaczków z prywatnego życia tej rodziny. Powiedziałabym, że jest ona napisana w bardzo dyplomatyczny, elegancki sposób. Poza tym jestem pod wrażeniem z jakim wyczuciem i taktem Michelle Obama przedstawiła niektóre trudne dla niej momenty w życiu. Krok po kroku powoli prowadzi nas przez swoje wspomnienia. Nie prezentuje ich jako sensacji, pokazuje raczej to wszystko co miało na nią wpływ i ją ukształtowało. Przy okazji prezentuje też swoje poglądy i przekonania na otaczające ją rzeczy.

Ja jestem jak najbardziej na tak, z wielką przyjemnością zapoznałam się z tą lekturą, zainteresowała mnie ona i zaciekawiła, dzięki czemu spędziłam z nią kilka miłych wieczorów.

***

Wybrane cytaty: 

Dziś, jako dorosła, wiem, że dzieci już w bardzo wczesnym wieku dostrzegają, kiedy dorośli ich nie doceniają i nie angażują się w ich rozwój. Gniew, który się w nich wówczas budzi, może przejawiać się jako krnąbrność. Trudno jednak je winić. To nie są „złe dzieci”. One po prostu starają się przetrwać w złej sytuacji.

Nie znaliśmy historii ich życia, a każdy człowiek na świecie dźwiga jarzmo swoich doświadczeń - należy o tym pamiętać i to uszanować.

W społeczności czarnych istnieje starodawne powiedzenie:"musisz być dwa razy lepszy, by przebyć połowę tej samej drogi".

musisz być dwa razy lepszy, by przebyć połowę tej samej drogi.

znalazła tu także potwierdzenie teza, że dzieci bardziej się starają, kiedy widzą, że ktoś w nie inwestuje. Rozumiałam, że okazanie dzieciom zainteresowania może dać im siłę.

 Moja matka miała zdolności rodzicielskie, które z perspektywy czasu uważam za genialne i wprost niemożliwe do naśladowania. Opierały się na zachowywaniu absolutnej, zenistycznej neutralności. Matki niektórych moich przyjaciółek przejmowały się ich porażkami i sukcesami, jakby przytrafiły się im samym, a z kolei innych były tak zaabsorbowane własnym życiem, że prawie w ogóle nie zwracały uwagi na dzieci. Moja mama była po prostu zrównoważona. Nie wydawała pochopnych sądów i nie angażowała się w nasze sprawy zbyt pospiesznie. Zamiast tego sprawdzała, jak się czujemy, i odgrywała rolę dobrotliwego świadka naszych zmagań i triumfów. Gdy działo się źle, nie użalała się zbytnio nad nami. Kiedy dokonaliśmy czegoś wielkiego, chwaliła nas i dzieliła naszą radość, ale nigdy przesadnie, aby walka o jej aprobatę nie stała się celem naszych wysiłków.
Rady, których nam udzielała, były konkretne i praktyczne. "Nie musisz lubić swojej nauczycielki - powiedziała mi pewnego dnia, gdy po powrocie do domu zaczęłam narzekać - ale ona zna się na matematyce, a ty musisz się jej nauczyć. Skup się na tym i nie przejmuj niczym więcej".

 Możesz dokądś dotrzeć tylko wówczas, jeśli stworzysz sobie lepszy świat, choćby początkowo tylko we własnym umyśle.

Mój ojciec Fraser nauczył mnie ciężko pracować, często się śmiać i dotrzymywać słowa. Moja matka Marian pokazała mi, jak samodzielnie myśleć i korzystać z własnego głosu. W naszym zatłoczonym mieszkanku na South Side w Chicago pokazali mi, że należy doceniać wartość historii: naszej rodziny, mojej własnej, kraju. Nawet jeśli bywa brzydka lub niedoskonała. Nawet jeśli odcisnęła głębsze piętno, niżbyśmy chcieli. Twojej historii nikt ci nie odbierze. Należy do ciebie.

Nauczyliśmy się, że nad tym, co od nas w życiu zależy, warto panować.

Niektóre urodziły się biedne lub wiodły życie, jakie wielu z nas uznałoby za pełne niesprawiedliwych przeciwności losu, a jednak działały tak skutecznie, jakby świat im we wszystkim sprzyjał. Oto, czego się dowiedziałam: każda z tych osób napotkała na swojej drodze kogoś, kto w nią wątpił. Niektórym wciąż towarzyszą ogromne rzesze krytyków i pesymistów krzyczących "a nie mówiłem!" przy każdej ich najmniejszej pomyłce czy błędnym kroku. Ten hałas nigdy nie milknie. Znani mi ludzie, którzy odnieśli największy sukces, nauczyli się to ignorować. Opierając się na osobach, które w nich wierzą, i po prostu idą naprzód.

 Wychowałam się przy niepełnosprawnym ojcu w zbyt małym domu, bez większych pieniędzy, w dzielnicy, która zaczynała podupadać. A jednocześnie wychowałam się otoczona miłością i muzyką w różnorodnym mieście, w kraju, gdzie wykształcenie może dać ci przyszłość. Nic nie miałam - a może miałam wszystko? Zależy od tego, w jaki sposób opowie się moją historię.

 


czwartek, 25 marca 2021

DO OSTATNIEJ KROPLI KRWI - MONIKA JOANNA CIELUCH

Wydawnictwo: AMARE
Data wydania: luty 2021
Liczba stron: 360
Moja bardzo subiektywna ocena: 9/10

***

To pierwsza książki Moniki Cieluch jaką miałam przyjemność przeczytać. I co bardzo ciekawe: po zobaczeniu okładki i przeczytaniu opisu już wiedziałam, że koniecznie muszę przeczytać tą książkę! I trudno mi powiedzieć co tak naprawdę mnie ciągnęło do tej historii, ale teraz po jej lekturze wiem, że muszę ufać swojej intuicji:)

Leo to chłopak, który wychował się w patologicznej rodzinie i aby przeżyć musiał nauczyć się walczyć. Swojego młodszego brata był w stanie ochronić, matki niestety już nie... Leo uwielbia walczyć, poza tym nielegalne, podziemne walki są idealnym, szybkim zarobkiem. Wikła się też niestety w porachunki gangsterskie i świat przestępczy. Poznajemy go, gdy opuszcza więzienie po odbyciu 18-miesięcznego wyroku. Pierwsze co musi zrobić, to znaleźć szybko jakąś pracę. W oczy od razu rzuca mu się ogłoszenie w gazecie, że potrzebny jest model do projektu artystycznego. Nastka to z kolei dziewczyna, która ma swój zakład fotograficzny, za wszelką cenę stara się być samodzielna i nie korzystać z pomocy ojca i brata. I to ona właśnie poszukuje modela, aby móc wziąć udział w konkursie fotograficznym. I tak właśnie ta dwójka się poznaje. Tylko czy uda mi się ze sobą porozumieć? Pochodzą bowiem z dwóch różnych światów. Nie ułatwia im także przeszłość, która zawsze upomina się o swoje, a także skrzętnie skrywane tajemnice rodzinne.

W tej książce naprawdę dużo się dzieje. Akcja pędzi, wydarzenia następują jedno po drugim, przez co czyta się błyskawicznie, wręcz ekspresowo. Ja pochłonęłam ją w dwa wieczory! Do tego historia ta tak wciąga, że naprawdę trudno się od niej oderwać.

Ale to nie akcja jest tu najważniejsza. Jak dla mnie podstawową bazę stanowią tu nasi główni bohaterowie. Monika Cieluch fantastycznie ich wykreowała i przedstawiła. Rewelacyjnie pokazała przemianę jaką oboje muszą przejść, aby móc być ze sobą. Chociaż niewątpliwie to Leo musi bardziej przewartościować swoje życie, zmienić się i swoje nastawienie. Chęci ku temu ma, jednak realne życie wyjątkowo mu to utrudnia. Historia Leo i Nasturcji daje nadzieję, że miłość daje człowiekowi siłę i chęć zmiany na lepsze. I dzięki temu można zacząć budować spokojną i bezpieczną przyszłość. Ale warunek jest taki, że musi być to miłość szczera, bez tajemnic i skrywania przed sobą czegokolwiek. Jeśli dwoje ludzi chce być ze sobą i tworzyć udany związek, musi on się opierać na wzajemnym zaufaniu i braku niedomówień. Autorka stworzyła też bohaterów z krwi i kości. Są oni bardzo realistyczni, mają wady i przeżywają słabości. Jesteśmy świadkami ich wewnętrznych rozterek, a dzięki temu lepiej rozumiemy motywy ich działania. Może dzieli ich dużo, ale łączy świadomość, że rodzina jest najważniejsza i podstawowym celem jest zapewnienie jej bezpieczeństwa.

"Do ostatniej kropli krwi" to fantastyczne połączenie sensacji z romansem. Sceny erotyczne są naprawdę fajnie wplecione w fabułę, ale jej nie dominują. Poza tym są przedstawione odważnie, choć ze smakiem i gustem. Sensacji dostarczają nam głównie walki Leo, bez żadnych zasad i do upadłego.

Książka ta zostawiła mnie z tzw kacem książkowym, przeczytałam ją już kilka dni temu, a nadal we mnie siedzi. To moja pierwsza przeczytana książka tej Autorki, a po przeczytaniu jej pierwsze co zrobiłam, to sprawdziłam jakie jeszcze książki mam do nadrobienia. Bo bezapelacyjnie muszę po nie sięgnąć!

***

Wybrane cytaty:

Nigdy nie można w siebie wątpić, szczypiorku. Takie zachowanie zabija w nas wszystko to, co mamy najlepsze.

Bo prawdziwa miłość zawsze zwycięża, czasami tylko potrzebuje odrobiny cierpliwości, by móc urosnąć w siłę. Siłę, które nic nie jest w stanie pokonać.

sobota, 20 marca 2021

DŻENTELMEN W MOSKWIE - AMOR TOWLES

Wydawnictwo: ZNAK LITERANOVA
Data wydania: wrzesień 2017
Liczba stron: 560
Moja bardzo subiektywna ocena: 10/10

***

O tej książce usłyszałam już dawno temu i od samego początku coś kusiło mnie, aby ją przeczytać. A gdy wreszcie udało mi się ją zdobyć, od razu zaczęłam czytać i przepadłam, bo książka wciąga nas całkowicie w swój niesamowity i wyjątkowy świat. 

Tytułowym dżentelmenem jest Hrabia Aleksander Iljicz Rostow, odznaczony Orderem Świętego Andrzeja, członek Jockey Clubu, mistrz ceremonii łowieckiej. Przez jeden wiersz został on skazany przez bolszewicki sąd na dożywotni areszt domowy w hotelu Metropol w Moskwie. Swój wielki apartament musiał zamienić więc na malutki pokoik na poddaszu. Hrabia został pozbawiony nie tylko swojego majątku, ale i wszelkich aktywności, które definiowały jego statu jako dżentelmena, takich jak wizyty w operze, spotkania towarzyskie czy wykwintne kolacje. Ów wyrok sądu hrabia przyjmuje ze spokojem i opanowaniem, ale jednocześnie próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości. 

Zanim zaczęłam czytać tą książkę, słyszałam dużo pochlebnych o niej opinii, ale totalnie nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Dlatego tym bardziej jej lektura mnie zaskoczyła! Książkę tą czyta się niespiesznie, można powiedzieć, że wręcz się nią można delektować i smakować każde słowo. Akcja może nie pędzi na łeb na szyję, ale też nie o to w tym wszystkim chodzi. Całość akcji przypada na czas owego aresztu domowego hrabiego, więc naszego bohatera poznajemy na przestrzeni wielu lat. Tłem do całej tej historii są zmiany zachodzące w Rosji na przestrzeni tych lat. Poznajemy więc ten kraj jako brutalny, potężny, tajemniczy, a czasem i niezrozumiały. Samego hrabiego nie sposób nie polubić, jego i jego nienagannych manier, niezachwianych zasad moralnych oraz wyjątkowego, ale jakże dystyngowanego poczucia humoru. AleksanderIljicz Rostow jest dżentelmenem w każdym calu, zawsze nim był i zawsze nim pozostał, w każdej sytuacji, w jakiej postawiło go życie.

Ale nie tylko hrabia jest tu genialnie przedstawiony. Na uwagę zasługują też pozostali, drugoplanowi bohaterowie. Moją sympatię skradła Nina i później Zofia. Fantastyczny był szef kuchni Emil, który dzień rozpoczynał od pesymizmu, a im bliżej wieczora tym więcej było w nim optymizmu; Andriej kelner, który kiedyś był żonglerem; krawcowa Marina czy aktorka Anna. Wszyscy oni pomagają hrabiemu i są jego najlepszymi przyjaciółmi, na których zawsze może liczyć.

Czytając tą książkę niejednokrotnie zastanawiałam się jaki jest jej sekret. Czemu? Ponieważ przy tak ograniczonym polu akcji, tak rozległym jej czasie i braku dynamizmu czytamy ją z niesłabnącym zainteresowaniem. Jest w niej coś magicznego, nierealnego, ale i chwytającego za serce i rozczulającego. Lektura niewątpliwie skłania nas do głębszej refleksji, uczy dystansu do siebie, ale i pokazuje, że zawsze należy walczyć o to, żebyśmy to my byli panami swojego losu. Poza tym udowadnia, że zawsze warto być przyzwoitym człowiekiem, bo to właśnie ta przyzwoitość nas najlepiej chroni. Urzekło mnie tu też niewątpliwie piękne słownictwo i niepowtarzalny styl Autora, który idealnie go dostosował do opisywanego tu dżentelmena! "Dżentelmen w Moskwie" jest niewątpliwie wyjątkową powieścią z duszą, a jej lektura to prawdziwa czytelnicza uczta!

 ***

Wybrane cytaty:

Bo w życiu liczy się nie to, czy nagrodzą nas oklaskami, lecz to, czy będziemy mieć odwagę iść naprzód mimo braku gwarancji uznania.

Jeśli człowiek nie jest panem swojego losu, z pewnością stanie się jego sługą.

Cóż może nam powiedzieć pierwsze wrażenie na temat kogokolwiek? Nie więcej niż jeden akord o Beethovenie albo jedno pociągnięcie pędzlem o Botticellim. Ludzie są ze swej natury tak kapryśni, tak skomplikowani, tak uroczo pełni sprzeczności, że zasługują nie tylko na namysł, lecz również na ponowny namysł - oraz na naszą niesłabnącą determinację, byśmy powstrzymali się od wydawania opinii, dopóki nie ujrzymy tych ludzi w każdym możliwym otoczeniu i o każdej możliwej porze.

Powinniśmy poświęcić się dbaniu o to, by dzieci swobodnie kosztowały doświadczeń. I musimy czynić to bez obaw. Zamiast opatulać je kołdrami i zapinać im płaszcze, musimy wierzyć, że zaczną opatulać się i zapinać się same. A jeśli nowo zdobyta wolność wymknie się im z rąk, musimy zachować opanowanie, życzliwość i rozsądek. Musimy je zachęcać, by odważyły się zniknąć z zasięgu naszych czujnych pczu, a potem powinniśmy westchnąć z dumą, gdy wreszcie przejdą przez obrotowe drzwi życia.

Życie nie posuwa się naprzód skokami i susami. Ono rozwija się jak kwiat. W każdym momencie jest przejawem tysiąca przemian. Nabywamy i tracimy umiejętności, gromadzimy doświadczenia, a nasze opinie ewoulują - jeśli nie w ślimaczym tempie, to przynajmniej stopniowo. W rezultacie wydarzenia zwykłego dnia maja taka samą szansę nas odmienić jak szczypta pieprzu ma szansę odmienić gulasz".

Naszym życiem kieruje niepewność, często zniechęcająca, a nawet destrukcyjna. Jeśli jednak wytrwamy i zachowamy szlachetne serce, możemy zostać nagrodzeni chwilą najwyższej jasności – momentem, w którym wszystko, co nas spotkało, nagle okazuje się koniecznym ciągiem zdarzeń, a my stajemy u progu nowego, śmiałego życia, które od początku było nam pisane.

Tak czy inaczej, uznał, że kawa doskonale pasuje do okoliczności. Bo czy istnieje coś bardziej uniwersalnego? Kawa, która czuje się doskonale zarówno w metalowym kubku, jak i w porcelanie z Limoges, potrafi ożywić pracowitych o poranku, uspokoić zadumanych w południe albo podnieść na duchu strapionych w środku nocy.

Nie ma życzliwszych osób niż nieznajomi.

Z każdym mijającym rokiem wydawało mi się, że umyka mi jej coraz więcej, i zacząłem się bać, że pewnego dnia całkiem ją zapomnę. Prawda wygląda jednak tak, że bez względu na upływ czasu ci, których kochamy , nigdy do końca nam nie umkną.

Żadna rada nie jest dobra dla wszystkich. Dwoje ludzi, niczym dwie butelki wina, wiele dzieli, mimo że pojawili się na świecie zaledwie w odstępie roku albo na sąsiednich wzgórzach.

- Tylko Gruzin ze wschodu zacząłby posiłek od butelki rkaciteli.
– Bo jest prostakiem?
– Bo tęskni za domem.

Bo ostatecznie najukochańszy dobytek staje się nam bliższy niż przyjaciele. Przenosimy go z miejsca na miejsce, często kosztem znacznych wydatków i niewygody. Odkurzamy i polerujemy powierzchnie, besztamy dzieci, gdy za bardzo dokazują w pobliżu - i jednocześnie pozwalamy, by wspomnienia nieustannie podnosiły ich wartość. (...) W końcu zaczyna nam się wydawać, że te starannie przechowywane przedmioty mogą nam przynieść prawdziwą pociechę w obliczu utraty towarzysza. Jednak, rzecz jasna, przedmiot to tylko przedmiot.

Jeśli mężczyzna nie jest panem swojego losu, to z pewnością stanie się jego sługą.

Czy nie jest tak, że to właśnie szacunek dla wszystkich pomników, katedr i starych instytucji uniemożliwia nam rozwój?

Czy zamiast siedzieć w równiutkich rzędach w szkole, nie byłoby lepiej wyruszyć w stronę prawdziwego horyzontu, żeby się przekonać, co jest za nim?

Żył w przekonaniu, że dżentelmen powinien spoglądać w lustro z nieufnością. Zamiast pełnić funkcję narzędzi umożliwiających samopoznanie, lustra zwykle bywały bowiem narzędziami umożliwiającymi oszukiwanie samego siebie.

(...) w przeciwieństwie do dorosłych dzieci chcą być szczęśliwe. Dlatego potrafią jeszcze czerpać wielką przyjemność z najprostszych rzeczy.

- człowiek musi wiązać koniec z końcem - potwierdził rzeczowo audrius - bo w przeciwnym razie to jego czeka koniec.

Czas upływający między złożeniem zamówienia a podaniem przystawek to bez wątpienia jedne z najbardziej ryzykownych chwil we wszystkich ludzkich relacjach. Którzy młodzi kochankowie nie znaleźli się wówczas w ciszy tak nagłej, tak z pozoru nieprzezwyciężonej, że groziła podaniem w wątpliwość
chemii ich związku? Które małżeństwo nie uległo obawie, że pewnego razu zabraknie mu wtedy pilnego, zajmującego lub zaskakującego tematu do rozmowy? Dlatego u większości z nas to niebezpieczne interludium całkiem słusznie budzi złe przeczucia.

Cóż, Zofio, od dnia, w którym się urodziłem, życie tylko raz potrzebowało mnie w określonym czasie i miejscu: gdy twoja matka przyprowadziła cię do hotelu Metropol. I nawet gdyby proponowano mi władzę carską Wszechrusi, nie zamieniłbym jej na obecność w hotelu w tej godzinie.

Jednak w okresie dobrobytu każdy półgłówek z łyżką jest
w stanie zadowolić podniebienie. Chcąc poddać pomysłowość szefa kuchni
prawdziwej próbie, należy raczej spojrzeć na okres niedostatku. A cóż zapewnia
większy niedostatek niż wojna?

Konfederacja Ludzi Spokorniałych, podobnie jak masoneria to zżyte bractwo, którego członkowie nie noszą żadnych emblematów, lecz rozpoznają się na pierwszy rzut oka. Wypadłszy nagle z łask, konfederaci ci patrzą na świat ze wspólnej perspektywy. Wiedzą bowiem, że piękno, wpływy, sławę i przywileje raczej się pożycza, niż dostaje na zawsze, i dlatego niełatwo im zaimponować. Nie są skłonni do zazdrości ani obrażania się. I z pewnością nie przeglądają gazet w poszukiwaniu swojego nazwiska. Nadal angażują się w życie wśród podobnych im ludzi, lecz pochlebstwa traktują z ostrożnością, ambicje ze współczuciem, a w obliczu protekcjonalności uśmiechają się w duchu.

Przez wieki używano szampana podczas inaugurowania małżeństw i wodowania statków. Większość zakłada, że dzieje się tak z powodu nieodzownie odświętnego charakteru tego trunku. Tak naprawdę jednak sięga się po niego na początku tych ryzykownych przedsięwzięć dlatego, że bardzo skutecznie wzmacnia determinację.

Rozumiem, że księżniczka powinna mówić "proszę", jeśli prosi o ciastko, bo próbuje kogoś nakłonić, żeby je jej dał. I przypuszczam, że jeśli poprosi o ciastko i je dostanie, będzie miała dobry powód, by powiedzieć "dziękuję". Ale w drugiej części twojego przykładu księżniczka wcale nie prosiła o ciastko. Ktoś sam je jej zaproponował. I nie widzę żadnego powodu, dla którego miałaby mówić "dziękuję", skoro jedynie sprawia komuś przyjemność, przyjmując to, czym ją poczęstował.