piątek, 25 maja 2018

DROGA DO MARZEŃ - KRYSTYNA MIREK

Wydawnictwo: FEERIA
Data wydania: październik 2013
Liczba stron: 304
Moja bardzo subiektywna ocena: 8/10

***

Krystynę Mirek poznałam przy okazji indywidualnej wyzwania u Ejotka :) Wtedy wybrałam sobie książkę „Słodkie życie” i zachęcona po jej lekturze postanowiłam poznać dalszą twórczość Pisarki. Tym razem z moje ręce wpadła „Droga do marzeń”. Podobnie jak w przypadku poprzedniej książki dość szybko zorientowałam się mniej więcej jak będzie toczyła się fabuła i mniej więcej odkryłam kto kim jest. Jednak tutaj raczej nie chodzi o element zaskoczenia. Nie na tym rzecz polega… Ale zacznijmy od początku!

Konstancja Dobrowolska to 23-letnia młoda dziewczyna, córka bogatego businessmana, której głównym zajęciem jest sprawianie sobie różnego rodzaju przyjemności. Dziewczyna nie szanuje właściwie nic i nikogo. Nie zwraca uwagi na ludzi, którzy są wokół niej, po niej sprzątają czy jej gotują, nie szanuje jedzenia, swoich przyjaciół ma za nic. Jednak pewnego dnia wszystko się zmienia. Ojciec zostaje aresztowany, dom zabezpieczony przez policję, matka znika z wszystkimi pieniędzmi z tajnych kont. Od tej chwili dziewczyna zostawiona jest sama sobie (ani matka, ani przyjaciele nie odbierają od niej telefonów) i praktycznie w jednej sekundzie znalazła się na ulicy.

Ania to dojrzała kobieta, ma męża, trójkę już praktycznie dorosłych dzieci. Jednak na przeszkodzie do całkowitego szczęścia tej rodziny staje przeszłość kobiety, a dokładniej rzecz biorąc jej pierwsze dziecko, które zmarło przy porodzie i jej ówczesny narzeczony, w którym ta była bezgranicznie zakochana i nie potrafi wyzwolić się z tego uczucia aż do dziś. A wszyscy domownicy są zmęczeni tym stanem rzeczy, jej „duchową” nieobecnością i brakiem uczucia. Ciągle mają wrażenie, że przy stole jest o jedną osobę więcej…

Jakich mamy tutaj bohaterów? Sympatyczni i dobrze wykreowani. Może nie od razu wszystkich polubiłam, a raczej powolutku, wraz z upływem kartek zaczęłam się przekonywać. Szczególnie do Konstancji, która na początku niemiłosiernie mnie drażniła, a z biegiem czasu nawet polubiłam tą dziewczynę. Moją największą sympatię zyskał Rafał, który był momentami genialny! A sceny, gdy Konstancja stwierdziła, że jej wdzięki nie robią żadnego wrażenia na chłopaku, były przednie😊 I w tym przypadku długo nie mogłam odgadnąć jaką tajemnicę kryje chłopak i dlaczego zachowuje się tak a nie inaczej w stosunku do dziewczyny. Największy problem z polubieniem miałam z Anną. Jakoś do samego końca nie potrafiłam się przekonać do tej kobiety. Sama nawet nie wiem dlaczego….Może dlatego, że w ogóle nie rozumiałam jej postępowania i sposobu myślenia.

Krystyna Mirek dała nam książkę, która skłania do refleksji i zastanowienia się nad kilka bardzo istotnymi sprawami. Porusza parę ważnych tematów, z którymi każdy z nas codziennie się w życiu styka. A mianowicie wartość pieniądza, bogactwo, dobra materialne – ich nadmiar zmienia człowieka, powoduje, że staje się bufonem i przestaje szanować innych ludzi. Ale z drugiej strony ich brak zmienia człowieka jeszcze szybciej. Praktycznie w jeden, dwa dni człowiek, który znalazł się na ulicy jest nie do poznania… To książka także o tym, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. To stare przysłowie, ale jakże uniwersalne. Szkoda tylko, że często przekonujemy się o tym dopiero gdy my sami jesteśmy w potrzebie... Poza tym trzeba marzyć. Ale żeby one się spełniły, to nie mogą być tylko i wyłącznie marzenia - musimy też działać! Trzeba mieć plan, wiedzieć do czego dążymy i krok po kroku to realizować! Może sił fizycznych czasem nam braknie, ale zawsze powinniśmy dążyć, aby nie zabrakło tych sił psychicznych! Drugi równoległy wątek w książce pokazuje nam natomiast do czego może doprowadzić życie w kłamstwie. Jak bardzo taka tajemnica zniszczy nas i naszych najbliższych. Z innej strony z kolei Krystyna Mirek stawia pytanie ile jesteśmy w stanie zrobić, aby osiągnąć szczęście? Czy jesteśmy w stanie złamać prawo? Unieszczęśliwić innych ludzi? Ja osobiście kieruje się zasadą, że chce osiągnąć szczęście, ale nie może być ono obarczone kosztem szczęścia lub nieszczęścia kogoś innego. Nie wolno budować swoich marzeń na czyjejś krzywdzie!

Mam jednak pewne zastrzeżenie do książki. Otóż zaczynając czytać odniosłam, że mimo wszystko jest to bardzo realistyczna opowieść. Jednak po samym zakończeniu już niestety mniej. Brakło mi tu tego realizmu i prawdopodobności, a może i to było, ale do mnie jakoś za mocno nie przemówiło... 

To moja druga przeczytana książka Pani Mirek i widzę, że można na nią liczyć😊 Otrzymaliśmy tutaj bowiem całkiem sympatyczną, ciekawą i wciągającą książkę obyczajową. Jest ona skonstruowana starannie, przemyślanie, z pomysłem. Widać, że Autorka chciała przekazać nam pewne swoje rozmyślania i wnioski, i moim zdaniem udało się to doskonale. Taka forma zdecydowanie do mnie przemawia. Krystyna Mirek ma tą cechę, że za pomocą lekkiego pióra potrafi przekazać czytelnikowi trudne tematy. Robi to wyjątkowo plastycznie i sprawnie. Nawet nie zauważamy kiedy i jak przeczytaliśmy:) Czy polecam? Tak, ja spędziłam kilka przyjemnych chwil z lekturą, Pani Mirek wspomniała o kilku istotnych myślach, o których często zapominamy, a przypomnienie o nich nikomu nie zaszkodzi! Na pewno też nadal chce poznać pozostałe książki Autorki, więc powolutku będę zapoznawać się z jej twórczością:) Bardzo ciekawa jestem najnowszej powieści "Obca w świecie singli" - może być interesująco...

Wyzwanie: 2 w 1


piątek, 18 maja 2018

WSZYSTKIE PORY UCZUĆ. WIOSNA - MAGDALENA MAJCHER

Wszystkie pory uczuć
Wszystkie pory uczuć. Jesień || Wszystkie pory uczuć. Zima || Wszystkie pory uczuć. Wiosna || Wszystkie pory uczuć. Lato

Wydawnictwo: PASCAL
Data wydania: marzec 2018
Liczba stron: 400
Moja bardzo subiektywna ocena: 10/10

***

Ta seria kusiła mnie już od dawna. Naczytałam się o niej już mnóstwo pozytywnych recenzji, więc postanowiłam, że i ja po nią sięgnę. W tym przypadku zrobiłam wyjątek i zaczęłam od części trzeciej. Ale na pewno jeszcze powrócę do poprzednich tomów. W „Wiośnie” skusił mnie przede wszystkim poruszany w niej temat. A bardzo ciekawa byłam jak Pani Magdalena Majcher go przedstawiła. I tak zaczęłam czytać... Autorka od razu zaczyna z "grubej rury". Już od pierwszych stron poznajemy Ewelinę i Adriana, których starania o dziecko spełzły na niczym. Niestety okazało się, że nie mają na nie szans. Pozostaje im jedynie jedna możliwość: adopcja...Od razu także dowiadujemy się, że chodzi o dziewięcioletniego chłopca z płodowym zespołem alkoholowym FAS, a w związku z tym z wieloma deficytami zarówno w zdrowiu fizycznym, jak i psychicznym.

W książce poszczególne rozdziały dotyczą różnych okresów czasowych: mamy teraźniejszość kiedy Ewelina z Adrianem zabierają Piotrka do swojego domu i zaczynają się nim opiekować, mamy czas kiedy rozpoczynają starania o adopcję i chodzą na warsztaty organizowane przez ośrodek adopcyjny oraz mamy czas kiedy Ewelina po rozwodzie ze swoim byłym mężem poznaje Adriana i zakochują się w sobie. Pomalutku poznajemy więc ich wspólną historię, a przez to i ich samych. Na początku takie przeskoki lekko mi przeszkadzały, ale później już nawet nie tego nie zauważałam, a one zaczęły tworzyć spójną całość. A momentem odniesienia jest tutaj zawsze to pierwsze spotkanie rodziców i dziecka. Taki zabieg spowodował jedną istotną rzecz - od razu wiemy, że Ewelinie i Adrianowi uda się adoptować Piotrusia i wszystko dobrze się skończy, a ta wiedza sprawia, że zaczynamy skupiać się nie tyle na zakończeniu sprawy, a na jej przebiegu i wszystkich poszczególnych elementach. Więc w efekcie finalnym ten zabieg nawet mi nie przeszkadzał.

Fabuła opowiada o kolejnych etapach adopcji. Najpierw mamy długi proces dojrzenia do adopcji i podjęcia decyzji, potem pozostają nam wszystkie formalności związane z przygotowaniem się i dostaniem kwalifikacji na rodziców adopcyjnych, czekanie na telefon z domu dziecka, pierwsze spotkanie rodziców z dzieckiem, a potem żmudny proces budowania więzi z dzieckiem. Kilka sytuacji było bardzo kluczowych i charakterystycznych. Były pierwsze wizyty u jednych i drugich dziadków. A jedni z nich byli zdecydowanie oburzeni informacją o adopcji i wychowywaniu „takiego” dziecka. Opinia bliskich i otoczenia jest dla nas ważna. A okazuje się, że wiele ludzi nie jest w stanie zaakceptować takiego dziecka. Moim zdaniem rodziców adopcyjnych powinniśmy wspierać i w miarę możliwości nawet pomóc. Piotrek w związku ze swoim schorzeniem ma wiele deficytów, do tego doszły jeszcze pobyty w domów dziecka, kilka powrotów chłopca, bo najpierw matka znowu okazało się mało odpowiedzialna, później rodzina adopcyjna stwierdziła, że nie da rady. To wszystko spowodowało, że chłopiec ma bardzo częste napady agresji, złości i samookaleczania się. Nie ma w nim wtedy kontaktu, nic do niego nie dociera. Piotrek bardzo często podczas takich napadów swoją agresję kierował w kierunku Eweliny i w szczególności Adriana, któremu za każdym razem wykrzyczał, że ten nie jest jego ojcem i nie może mu rozkazywać. Tutaj znamienna była scena, gdy Adrian został z chłopcem sam i chciał z nim pojechać na basen. Genialnym pomysłem było też wzięcie do domu pieska ze schroniska. Zwierzak spowodował, że w zachowaniu chłopca nastąpił przełom: Piotrek zaczął się przed nim otwierać, opowiadał mu o swoich problemach i uczuciach, widząc zdziwienie i strach w oczach futrzaka zauważył, że jak działa jego krzyk i powolutku zaczął to kontrolować. Piesek sprawił także, że dziecko pomalutku zaczęło przełamywać barierę bliskości i dotyku. Magdalena Majcher porusza też problem bezdzietności i jej wpływu na życie i psychikę, szczególnie kobiety. Ewelina czuje się bezwartościowa, jałowa, utraciła wiarę w siebie jako kobiety. Rozważa nawet, że z nikim nie powinna się wiązać, żeby nie pozbawiać go szansy na rodzicielstwo. Dlatego tak bardzo ważny jest mądry, wyrozumiały i kochający partner, który będzie wspierał kobietę, a nie ją jeszcze dodatkowo dołował.

Duże wrażenie wywarła na mnie rzetelność przygotowanych przez Autorkę materiałów. Naprawdę mamy tu wiele informacji o FAS, o procesie adopcyjnym w naszym kraju i o późniejszym wspólnym życiu. Niestety to nie jest łatwe zadanie, wręcz powiedziałabym, że jest ono diabelnie trudne. To ogromne wyzwanie i naprawdę potrzeba wielu sił, morza cierpliwości i dużo dużo pracy i samozaparcia, aby podołać tym problemom. Ja osobiście podziwiam Ewelinę i Adriana. Podczas czytania często zastanawiałam się jak ja bym postąpiła na ich miejscu. Sama mam dzieci i one czasem potrafią doprowadzić człowieka do szewskiej pasji, a w tym przypadku mamy jeszcze utrudnione zadanie, bo dziecko jest chore, samo nie wie co się z nim dzieje i nie jest nasze… Ono potrzebuje nas i naszej pomocy. Ale przede wszystkim potrzebuje miłości i bliskości. I tu Ewelina niejednokrotnie sama zastanawia się, czy będzie w stanie to dziecko pokochać tak jak własne.

Książka Pani Majcher to bardzo mądra lektura, która porusza wiele trudnych problemów, przede wszystkim adopcję dziecka, adopcję dziecka chorego, problemy dzieci z FAS. To książka przesłanie, apel! Daje dużo do myślenia, a także ostrzega. Pokazuje jakie szkody może wyrządzić alkohol spożywany przez kobietę w ciąży w ciele nienarodzonego jeszcze dziecka… Jeśli jesteśmy w ciąży dbajmy o siebie, bo tym w co wyposażymy nasze dzieci w tym okresie, one będą miały na całe swoje życie… Gdzieś w sieci przeczytałam, że Pani Magdalena Majcher będzie szczęśliwa jeśli chociaż jedna kobieta po przeczytaniu tej książki zaprzestanie picia alkoholu w ciąży – ja mam nadzieję, że będzie to nie tylko jedna kobieta! To książka z tego typu, że po jej zamknięciu długo nie możemy zebrać myśli, które wprost kotłują się w naszej głowie. Jest pełna emocji, porusza w nas najczulsze struny. Mi trudno je nawet zebrać teraz, żeby napisać tych kilka słów o książce, bo wydaje mi się, że za mało, że niewystarczająco, że czegoś brakuje… Tak trudno oddać wrażenia z tej lektury… Trzeba też zaznaczyć, że lektura pomimo, że porusza tak trudne tematy i problemy wcale nie jest depresyjna czy dołująca. Wręcz przeciwnie: daje nadzieję, napawa optymizmem, pobudza do działania – jak zresztą przystało na wiosnę😊 Dobrze, że kolejne tomy serii już czekają, bo sięgnę po nie na bank!


Wyzwanie: 2 w 1


niedziela, 13 maja 2018

SZÓSTY PO LATACH - AGNIESZKA LINGAS-ŁONIEWSKA

Wydawnictwo: NOVAE RES
Data wydania: luty 2018
Liczba stron: 380
Moja bardzo subiektywna ocena: 9/10

***

Już kilka lat temu przeczytałam "Szóstego". I wtedy bardzo mi się spodobała ta książka. Teraz pojawił się "Szósty po latach", więc jak mogłabym pominąć tą lekturę? Okazało się, że to ta sama historia z dopisanym zakończeniem. I przyznam się szczerze, że taki zabieg nie za bardzo przypadł mi do gustu. Jednak wolałabym przeczytać dalsze losy bohaterów niż powtarzać większość historii, aby poznać nowe zakończenie. Niestety "Szóstego" czytałam już na tyle dawno, że przeczytanie teraz tylko zakończenia nie miałoby pożądanego efektu. A z kolei czytając ponownie ta historię już wiedziałam czego mogę się spodziewać, mniej więcej pamiętałam kto i za czym stoi, a to niestety troszkę mi przeszkadzało…To spowodowało, że dreszczyk jaki powinien towarzyszyć takiej lekturze był zdecydowanie mniejszy.

Jak zwykle w książkach pani Agnieszki mamy dwójkę bohaterów: Alicja zajmuje się tworzeniem psychologicznych profili przestępców i współpracuje z policją, a Marcin to policjant prowadzący śledztwo w sprawie seryjnego mordercy. Marcina poznaliśmy już we wcześniejszej książce "W zapomnieniu", gdzie był jeszcze małym chłopcem. Teraz dowodzi Śląską Grupą Śledczą, jest postawnym, wysportowanym mężczyzną z powalającym uśmiechem! Od razu jak tych dwoje się spotyka, zaczyna między nimi coś iskrzyć. Dochodzi jeszcze do tego przekonanie, że skądś się znają i już wcześniej się spotkali. Sami tylko nie wiedzą gdzie. Marcin dotychczas miał jeszcze dziwne sny, gdzie pojawiała się pewna zielonooka dziewczyna. A gdy zobaczył Alicję wiedział, że to była właśnie ta dziewczyna ze snów… Powolutku zaczynają poznawać swoją przeszłość i większość zdarzeń okazuje się wręcz niewiarygodna i nadprzyrodzona. Ale za to oczywiście winne jest przeznaczenie! Ja polubiłam i Marcina i Alicję i z wielką chęcią spotkałam się ponownie z tą dwójką. Pani Agnieszka tworzy takich bohaterów, z którymi miałoby ochotę się zaprzyjaźnić, a to bardzo ważne, aby polubić ich od początku! Oboje naszych bohaterów uczestniczy w śledztwie – na śląsku bowiem grasuje seryjny morderca, który działa według schematu – porywa młode zielonookie dziewczyny, więzi je, gwałci, a szóstego dnia morduje…. Kim okaże się morderca i jak Marcin z Alicją go wytropią? Tego zdradzić nie mogę, przeczytajcie sami😊

Wątek kryminalny trzyma więc w napięciu i wszystkie nasze trybiki zaczynają kombinować kto, po co i dlaczego? Tzn już przy powtórnym czytaniu ta zabawa była mniejsza, chociaż udało mi się zauważyć kilka nowych szczegółów tej sprawy. Ja bardzo miło spędziłam czas podczas tej lektury! Wciągnęła mnie i nie pozwoliła puścić do samego końca! Kto czytał już książki Pani Agnieszki, to wie, że pierwsze skrzypce grają tutaj emocje pomiędzy naszymi bohaterami. Jednak nie są one dominujące, a stanowią zgrabne tło do zagadki kryminalnej. Sama zagadka pochłania czytelnika na tyle, że można następnego dnia pójść niewyspanym do pracy... Nie można także narzekać na tempo akcji, bo jak już nabierze prędkości, to trzyma do samego końca.

A nowe zakończenie? Na pewno ciekawe, nieoczywiste i pomysłowe. Mi osobiście przypadło do gustu, bo jest klarowne i nie ma tu niedomówień, a ja właśnie takie zakończenia lubię najbardziej. Fajnie jest zobaczyć co słychać u naszych bohaterów po pewnym czasie i jak sobie żyją😊 Polecam z czystym sumieniem, ja na pewno będę czekać na kolejne książki Pani Agnieszki, bo są one dla mnie gwarancją bardzo przyjemnie spędzonego czasu i dostarczają wielu emocji:) Nie bez kozery jest ona nazywana „dilerką emocji”! Teraz z niecierpliwością wyczekuję dwóch nowych powieści, które już niebawem wpadną i w moje łapki:) oj nie mogę się doczekać😊

środa, 9 maja 2018

BRATERSTWO KRWI - AGNIESZKA LINGAS-ŁONIEWSKA

Zakręty losu
Zakręty losu || Braterstwo krwi || Historia Lukasa || Zakręty losu. Nowe pokolenie


Wydawnictwo: NOVAE RES
Data wydania: październik 2012
Liczba stron: 328
Moja bardzo subiektywna ocena: 10/10

***

Powiem krótko: przeczytane w jeden dzień! Książka mnie wciągnęła bez granic. Jedna z lepszych jakie czytałam. Książka, tak jak i poprzednia część jest bardzo emocjonalna, mówi o wielkich wartościach jakimi należy kierować się w życiu: walczyć o miłość, o rodzinę, o możliwość podejmowania decyzji przez siebie i tylko siebie. Mówi także o tym, że rodzice powinni czasem uszanować zdanie swoich dzieci, swoich dzieci także trzeba słuchać, nie narzucać ich swoich wizji i planów, nie podejmować za nich decyzji, zwracać uwagę na ich pasję i zainteresowania.

Druga część tej serii to historia Lukasa właściwie - teraz poznajemy poprzednie wydarzenia, z pierwszej części, ale widziane oczami Łukasza. Dowiadujemy się zatem jak to wszystko się zaczęło: on miał swoją pasję - grę na saksofonie w zespole rockowym. A ojciec miał wobec niego swoje plany - stworzenia idealnego, wziętego adwokata! Kiedy ich plany się zetknęły i nie były już do pogodzenia, ojciec zabrał chłopakowi instrument i po prostu go wyrzucił. Wtedy też chłopak zaczął się buntować, stał się zimny i niedostępny, wpadł w szemrane środowisko - narkotyki, alkohol, nocne kluby stały się jego życiem. Miał tylko jedną zasadę - nigdy sam nie brał narkotyków. Z czasem stał się bardzo "wpływowym" właścicielem niejednego klubu nocnego. Jego zdolności organizatorskie i menedżerskie sprawiły, że idealnie kierował ludźmi, miał ich szacunek, oddanie, wierność. Wtedy poznał dziewczynę Małgośkę. Zaczęli się spotykać, jednak kiedy ich rodzice dowiedzieli się o nich zaczęli w to ingerować. Zabraniali im spotkań, natarczywie nachodzili. Między młodymi zaczęły się więc nieporozumienia, ciągle mu wmawiano, że jest tym złym i nie wart takiej dziewczyny. Nie chce Wam za dużo zdradzać, bo zdecydowanie lepiej przeczytać książkę niż moje streszczenie!

Powiem jedynie, że Łukasz po wielu perypetiach zrozumiał kilka rzeczy, przede wszystkim, że ma dla kogo żyć, że dla ukochanej, dla matki, brata, nawet bratowej musi być silny, wyciągnąć wnioski z popełnionych w przeszłości błędów, a teraz żyć tak, aby niczego nie żałować!

Z pozoru to tylko książka sensacyjna, wiele tutaj się dzieje, akcja pędzi. Ale z drugiej strony warto popatrzeć na nią w nieco inny sposób: jako materiał do przemyślenia jak nie postępować w życiu i jakimi wartościami należy się kierować! Jest tu przemyconych dużo życiowych rad, podanych może nie w formie "złotych myśli", ile w postaci wydarzeń, które są efektem popełnianych błędów, a których należy w życiu unikać. A czasem warto spojrzeć na niektóre wydarzenia z innego punktu widzenia. Możemy wtedy dostrzec coś całkiem nowego... Bo to samo wydarzenie może wyglądać całkiem inaczej z dwóch różnych punktów widzenia i nie wszystko jest w życiu czarno-białe, mamy tez wiele odcieni szarości... Samego Lukasa polubiłam od razu - taki drań, ale jednak wydał mi się od początku sympatyczny:) Zresztą wszystkich bohaterów polubiłam i kibicowałam im z całych sił.

Nie zaryzykuję także jeśli powiem, że to jedna z lepszych historii jakie miałam przyjemność przeczytać. Kto przeczytał część pierwszą, myślę, że nie będzie potrzebował dalszej zachęty do poznania drugiej. Kto jeszcze nie sięgnął po nią, zachęcam z całego serca:) Ja na pewno do niej jeszcze wrócę!