piątek, 31 maja 2019

WIEDŹMY NA GIGANCIE - MAŁGORZATA J.KURSA

Wydawnictwo: LUCKY
Data wydania: 2018
Liczba stron: 320
Moja bardzo subiektywna ocena: 6/10

***

„Wiedźmy na gigancie” należy do gatunku komedii kryminalnej – gatunku coraz bardziej popularnego w ostatnich czasach. A więc co za tym idzie, poprzeczka ustawiona jest dość wysoko!

Personel agencji literackiej Tercet, to cztery energiczne i charakterne kobiety: szefowa, mająca nosa do dobrych książek Majka; pyskata, ale wyśmienicie gotująca (szczególnie pierogi) Gośka, zakręcona pod względem kryminalnym Anka i nowozatrudniona Złotowłosa Iga. A agencji pracuje, ale i pomieszkuje sekretarek Piotr (były policjant). Te tytułowe wiedzmy widzimy jak prowadzą ową literacką działalność. Dla wielu z nas, to wymarzona praca, prawda? Ale jak możemy przeczytać nie jest to do końca droga usłana różami. Postaciami drugoplanowymi są tu pisarze i inni ludzie związani z światem literackim. A jednym z nich jest Adaś Grandzik, przez wiedzmy nazywany Dziubutkiem. A czemu? Przeczytajcie sami😊 Grandzik cały czas walczy o swoją pozycję na rynku, chce być najlepszy, uwielbiany i hołubiony przez wszystkich. Oczywiście pojawiają się tu afery, kłótnie, nieporozumienia i pomyłki. Nie zabraknie także trupów, jak na porządny kryminał przystało. Są i intryganci, i zawistne harpie.

Małgorzata J. Kursa podjęła się nie lada wyzwania, bowiem na warsztat wzięła środowisko, w którym sama jest. Świat literacki jak się okazuje jest specyficzny i rządzi się swoimi prawami. Są tu reguły i zasady, które trzeba znać, aby się w nim odnaleźć. I tak z jednej strony poznajemy bolączki pisarzy, z drugiej wydawnictw, a z jeszcze trzeciej blogerów… Będziemy mieć możliwość bycia na imprezie literatów organizowanej na wzór targów książki.

Książka napisana jest z rozmachem, z humorem i jeszcze, a może przede wszystkim ze smakiem😊 bo ja zdecydowanie spróbowałabym owych pierogów czy migdałowych ciasteczek, a za muffinki jednak podziękuję😊

Czy mogłabym coś zarzuć książce? Może to, że na owe morderstwa musimy czekać dość długo i cała kryminalna zagadka zaczyna się późno. Zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu koniec powieści niż początek. I niestety w powieści natrafiłam na dość dużo literówek, które mimowolnie wyłapuję… A ponieważ mamy tu do czynienia z rynkiem książki, to tym bardziej zwróciło to moją uwagę…

Książkę poleciłabym przede wszystkim dla odprężenia i relaksu. Jest idealna na odpoczynek po ciężkim tygodniu pracy, albo na wakacje! Na pewno można się przy niej niejeden raz uśmiechnąć😊

Wyzwanie: ZATYTUŁUJ SIĘ

sobota, 25 maja 2019

NIEODGANIONY - MAUREEN JOHNSON

Truly Devious
Nieodgadniony || Znikający stopień

Wydawnictwo: PORADNIA K
Data wydania: maj 2018
Liczba stron: 480
Moja bardzo subiektywna ocena: 8/10

***

Kryminały uwielbiam i dlatego nie trzeba mnie było namawiać dwa razy do lektury "Nieodgadnionego".  Zaraz jak tylko otrzymała książkę, zaczęłam czytać. I właściwie tylko przez chorobę, która dopadła mnie i moje dzieci, czytanie zajęło mi więcej czasu. Książka bowiem wciąga i nie sposób jej odłożyć przed końcem. Teraz po zakończeniu czytania, cieszę się, że tom drugi już czeka w pogotowiu.

Akademia Ellinghama to elitarna, prywatna szkoła. Jej założyciel Albert Ellingham postawił stworzyć ją dla wybitnych, złaknionych wiedzy młodych ludzi. Za naukę w niej nie trzeba płacić, ale przyjmowani są tu tylko ci z wyjątkowymi pasjami. Każdy uczy się indywidualnie, a akademia jest w stanie zapewnić każdy rodzaj zajęć i sprowadzić każdą książkę dla swoich podopiecznych. Akademia zajmuje pokaźne miejsce, pełne zakamarków, ścieżek, ogrodów. W 1936 dochodzi jednak do tragedii - zostaje porwana żona (Iris) i córka (Alice) właściciela oraz ginie jednak z uczennic Dottie. Sprawa nie zostaje jednak do końca rozwiązana, pomimo, że za porwanie zostaje skazany człowiek. A jedynym śladem jaki pozostaje, to list - zagadka od Nieodgadnionego. Po latach w słynnej szkole naukę rozpoczyna Stevie Bell, której pasją jest kryminalistyka, a celem staje się rozwiązanie zagadki sprzed lat.

Książka podzielona jest na dwie sfery czasowe: w 1936, gdzie śledzimy losy Alberta Ellighama tuż po porwaniu ukochanych mu osób oraz w czasach współczesnych, gdzie poznajemy Stevie, która próbuje rozwikłać zagadkę sprzed lat, a w międzyczasie zawiązuje nowe przyjaźnie i przeżywa pierwsze miłosne zauroczenie. W czasach współczesnych dochodzi także do tragedii, podczas której ginie jeden z uczniów szkoły. Stevie nie jest w stanie przejść obojętnie wobec tych wydarzeń, a jej ciekawość i chęć dowiedzenia się prawdy zwycięża.

Główną bohaterką jest tutaj Stevie, nastolatka, indywidualistka, zafascynowana kryminałami, policyjnymi śledztwami i światem zbrodni. Zawsze marzyła o zobaczeniu miejsca zbrodni i zamordowanego. Nie przypuszczała jednak, że w szkole spełni się jej osobliwe marzenie. Ja od razu bardzo polubiłam Stevie i właściwie nic mi w niej nie przeszkadzało. To taka naprawdę zwyczajna dziewczyna, jedynie tylko z dość niespotykanym hobby😊 Polubiłam także Davida i Nate’a. I bardzo przypadły mi do gustu dialogi pomiędzy tymi bohaterami: inteligentne, pełne humoru i z nutką ironii.

Akcja książki toczy się spokojnym, miarowym tempem. Ale mnie nie znudziło. Wręcz przeciwnie – dałam się wciągnąć w ten mroczny szkolny klimat. I czasem naprawdę ciężko było mi się oderwać od lektury.

Dużym atutem tej książki jest styl i język Autorki, która niewątpliwie wykazała się ogromnym talentem. Jest on na tyle plastyczny, że bez problemu pozwala nam przenieść się w te szkolne mury, czaruje nas, a czasem i zwodzi. Maureen Johnson idealnie odmalowała za pomocą słowa mroczny klimat tej niespotykanej szkoły. Poranek był wstrząsająco piękny, tak jakby jesień chciała popisać się urodą, nim wszystko się rozpadnie, drzewa stracą liście i świat odda ducha. Piękny cytat, nieprawdaż?!:) A ja właśnie uwielbiam tego typu książki, gdzie oprócz bohaterów, fabuły, akcji, możemy jeszcze podelektować się pięknym słowem.

Powieść ta klasyfikowana jest w kategorii literatury młodzieżowej. Ale uważam, że dorosły czytelnik również będzie miał nie lada gratkę w próbie rozwikłania zagadki razem z tymi dzieciakami! Ja zdecydowanie sięgnę po drugi tom. I bardzo, ale to bardzo cieszę się, że już czeka na mnie na półce i nie muszę na niego czekać. Bo zakończenie niestety nie rozwiązało nam za dużo tajemnic… Zatem ja siadam do lektury „Znikającego stopnia”!

***

Wybrane cytaty: 


Lęk jest głupi i tyle. Nie odróżnia tego, co naprawdę straszne(jak pogrzebanie żywcem), od rzeczy, których nie ma się co bać(jak leżenie w łóżku pod kołdrą).

Kiedy zaczniesz pracować w tym fachu, nauczysz się brać rzeczy takimi, jakie są - a nie tak, jak rzekomo powinnaś.

Nie wiadomo, co się pamięta. Człowiek nie tyle kłamie, ile brak mu pewności, co widzi. Nie radzi sobie z określeniem czasu, dystansu, pory zdarzeń, zwłaszcza gdy się boi albo jest napięty. Gdy opowiada, co działo się po ciemku, to się kompletnie gubi. Najgorzej jest, gdy świadkowie się porozumiewają. Kiedy zaczynasz z kimś rozmawiać, wszystko, co masz w głowie, się zmienia. Nasza pamięć aktualizuje się jak komputerowa. Zostaje to, co najświeższe. Więc gdy zobaczy się wypadek, trzeba prędko zapisać wrażenia i nikomu nic nie opowiadać. Tylko wtedy relacja będzie przejrzysta w stu procentach. Nawet jeżeli coś ci umknie, unikniesz konfabulacji.

Poranek był wstrząsająco piękny, tak jakby jesień chciała popisać się urodą, nim wszystko się rozpadnie, drzewa stracą liście i świat odda ducha.

W dochodzeniach brakuje zwykle czasu. Z każdą godziną traci się dowody. Miejsca zbrodni tworzą ludzie i żywioły. Rzeczy zmieniają miejsce, przeobrażają się i zamazują. Organizmy ulegają gniciu. Wiatr rozwiewa kurz i nieczystości. Wspomnienia przekształcają się i nikną, Człowiek oddalając się od zdarzeń, oddala się od rozwiązania.

(...) pierwsza zbrodnia jest najtrudniejsza, ale gdy przekroczyć tę barierę, gdy mord uda się i to bez żadnych konsekwencji - kolejne są coraz łatwiejsze.


(...) trzeba tylko dać mu się wygadać, a sam stopniowo ujawni, kim jest i co nim powoduje.

- Uściślasz - odparł. - Co, jak wiadomo, robią i detektywi, i księgowi...
      





Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu PORADNIA K :) 

wtorek, 7 maja 2019

KLUB NIEWIERNYCH - DANIEL KOZIARSKI, AGNIESZKA LINGAS-ŁONIEWSKA

Wydawnictwo: NOVAE RES
Data wydania: październik 2018
Liczba stron: 528
Moja bardzo subiektywna ocena: 7/10

***

Po "Klub niewiernych" sięgnęłam przede wszystkim ze względu na nazwisko Autorki. Książki Pani Agnieszki przeważnie zawsze stanowią świetna rozrywkę i gwarantują miło spędzony czas. Owszem, część z nich jest do przeczytania jeden raz, ale czasem trafią się perełki jak "Zakręty losu" czy "Bez przebaczenia". Tym razem Pani Agnieszka podjęła współpracę z Danielem Koziarskim. A to już ich drugie wspólne dzieło.

Głównymi bohaterami jest tu Justyna i Piotr, młode małżeństwo, bez dzieci, on jest lekarzem oraz ma wtrącającą się do wszystkiego matkę Urszulę i siostrę Beatę, ona pracuje w dziale finansowym w korporacji, a pochodzi z patologicznej, gdzie alkohol i przemoc była na porządku dziennym. Niestety przyglądając się ich związkowi od razu można zauważyć problemy: ona jest u kresu sił, gdy teściowa ciągle ją krytykuje, w pracy poznaje za to kogoś, kto ją rozumie lepiej, a on z kolei ucieka od konfrontacji pomiędzy żoną a matką i szuka doznań w internetowym "klubie niewiernych". A "Klub niewiernych" to miejsce, gdzie spotykają się ludzie szukający niezobowiązujących doznań i przygód seksualnych. Tu zawierają znajomości, na początku są to jedynie gry słowne, jednak niejednokrotnie relacje te przenoszone są ze świata wirtualnego do realnego. A to już niesie ze sobą pewnego rodzaju ryzyko. Czy małżonkom uda się pokonać kryzys? Jaką cenę poniosą za swoje wybory? I w końcu czy naturę człowieka można zmienić?

Dla mnie "Klub niewiernych" to dość nietypowa książka. Ja potraktowałabym ją raczej w kategorii przestrogi i ostrzeżenia przed takimi miejscami. Autorzy pokazali bowiem jak niebezpieczne znajomości można tam zawiązać i nigdy nie wiadomo kto może znajdować się po tej drugiej stronie... Jednak moim zdaniem całość fabuły jest dość mocno przerysowana. Za dużo tu, przynajmniej dla mnie, zbiegów okoliczności i zdarzeń losowych. Tu każdy mężczyzna ma "swoje za uszami", a z kolei niektóre kobiety są najczęściej pokrzywdzone i niekiedy zbyt mocno naiwne. Sam prolog już mnie lekko zdenerwował i sama się zdziwiłam, że aż tak mnie zirytował. Bo przecież czy kobieta, która nie zna mężczyzny, a umawia się z nim za pomocą internetu w jego domu i na pewno nie na kawę, niczego nie podejrzewa?! Może to wynika z tego, że niektórzy ludzie lubią zabawy obarczone pewnym ryzykiem, adrenaliną?! Akcja jest wartka, z odpowiednim tempem, aby czytelnik się nie nudził. Co ciekawe dużo przed końcem książki poznamy tożsamość mordercy. Ale to nie wpływa na nasze zainteresowanie zakończeniem. Nadal bowiem główkujemy co dalej? Zakończenie natomiast nazwałabym otwartym, sugerującym, że może pojawi się kontynuacja tej historii?!

Bohaterowie natomiast dość dobrze są tu wykreowani. Każdy ma swoje rozterki, wątpliwości, kłopoty czy demony, z którymi sam próbuje walczyć. Nie ma tu w zasadzie pozytywnych (chyba oprócz Justyny) postaci, bez żadnej skazy. Autorzy bardzo dobrze poradzili sobie z przedstawieniem każdej z nich wraz z jej wewnętrznymi dylematami. Poznajemy ich myśli i przede wszystkim motyw działania. Pod tym względem jest to dość dobry thriller psychologiczny. Do tego mamy tu mnogość bohaterów, przez co lektura nabiera smaczków i nie jest nudna, choć początkowo trudno było mi ich rozróżnić i „połapać się” kto z kim i dlaczego…

Ta powieść, mimo swojego głębszego przekazu, mnie jednak nie porwała. Nie była zła. Nie, nawet mnie w pewnym momencie wciągnęła, bo byłam ciekawa zakończenia. Ale nie pozostanie też w mojej głowie na dłużej. No, może oprócz tego uniwersalnego przesłania… Poza tym nigdy nie wiemy, co kryje się w drugim człowieku i czy tak naprawdę go znamy…

***

Wybrane cytaty: 

Nigdy nie wiadomo, co siedzi w drugim człowieku. Nie jesteśmy w stanie wejść do umysłu drugiej osoby i dostrzec niepokojących symptomów, choć później, z perspektywy czasu, wydają się one bardziej oczywiste.

Stale musimy dokonywać wyborów - odezwał się, przerywając ciszę. - Nie ma wyborów dobrych. Są tylko wybory właściwe w danym momencie.