niedziela, 27 października 2019

ZACZNIJMY JESZCZE RAZ - NATALIA SOŃSKA

Jagodowa miłość
Cała przyjemność po mojej stronie || Co jeszcze mogę dla ciebie zrobić? || Zacznijmy jeszcze raz

Wydawnictwo: CZWARTA STRONA
Data wydania: wrzesień 2019
Liczba stron: 318
Moja bardzo subiektywna ocena: 6/10

***

Trzecia część trylogii „Jagodowej miłości” już za mną. Jest ona utrzymana w takim samym klimacie jak części poprzednie. Książka pachnie świeżo upieczonym sernikiem i innymi wypiekami.

Dzieje się tu nieco więcej niż w części poprzedniej. Jagoda jest po swojej sprawie rozwodowej. Jeden z problemów został więc rozwiązany. Teraz dziewczyna próbuje walczyć z kłopotami finansowymi w jakie została uwikłana w związku z tajemniczym zniknięciem właścicielem cukierni. Sprawa staje się na tyle poważna, że powoli zagraża bezpieczeństwu Jagody. W tych trudnych chwilach przy Jagodzie stara się być Teodor. A i Jagoda zaczyna czuć do niego coś więcej niż tylko przyjaźń. Choć cały czas zastanawia się nad swoimi uczuciami i do końca nie wie co i do kogo czuje. Na jej drodze pojawia się także Tomasz, z którym dawno się nie widziała. Oboje gdzieś w środku czują tęsknotę za sobą… Ale czy ona wystarczy, aby Jagoda wybrała Tomasza zamiast Teodora? Czy wyprowadzi Słodką na prostą, a także kto jej w tym pomoże?

Pomimo, że jest tu troszkę więcej akcji niż w poprzednich częściach, to jednak całe postepowanie Jagody i Tomasza dość mocno mnie denerwowało. Niestety nie lubię niedopowiedzeń i niedomówień. A tu powinni powiedzieć wprost co czują i czego chcą. Tomasz irytował mnie nieco bardziej ze względu na swoje zachowanie w sprawie Pauliny…

Zakończenie książki wskazuje, że będzie kolejna część. Pewnie po nią sięgnę, aby dowiedzieć się jaki jest finał tej historii. Choć przyznam się szczerze, że zrobię to już z mniejszym entuzjazmem… Czasem niepotrzebnie mamy fabułę rozbijaną na kilka tomów. W tym przypadku bowiem dwa tomy zdecydowanie wystarczyłyby.

niedziela, 20 października 2019

TAJEMNICZA ŚMIERĆ MARIANNY BIEL - MARTA MATYSZCZAK

Kryminał pod psem
Tajemnicza śmierć Marianny Biel || Zbrodnia nad urwiskiem || Strzały nad jeziorem || Zło czai się na szczycie || Morderstwo w hotelu Kattowitz || Trup w sanatorium


Wydawnictwo: WYDAWNICTWO DOLNOŚLĄSKIE
Data wydania: czerwiec 2017
Liczba stron: 304
Moja bardzo subiektywna ocena: 9/10

***

Cykl „Kryminał pod psem” kusił mnie już od dawna. Po pierwsze bardzo lubię zaczytywać się w kryminałach, po drugie uwielbiam połączenie kryminału z elementami komedii, a gdy dochodzi do tego jeszcze świetny język jakim napisana jest książka, to czegóż chcieć więcej?! 😊 I taką ucztę literacką serwuje nam Marta Matyszczak!

Mamy tu dwóch głównych bohaterów. Jednym jest Szymon Solański, były policjant, mieszkający sam w chorzowskim familoku. Całkowicie o siebie nie dba, w mieszkaniu u niego panuje nieporządek, a kuchnia służy głównie do serwowania parówek czy zrobienia na szybko kawy (jeśli kawą można nazwać ten napój). Solański postanowił założyć agencje detektywistyczną, jednak póki co nie przyjął jeszcze ani jednego zlecenia… A patrząc na zasobność jego portfela jakieś niewątpliwie by mu się przydało (na pewno by nie zaszkodziło). Pewnego dnia Solański jedzie do schroniska dla zwierząt i zabiera stamtąd Gucia – naszego drugiego bohatera. Gucio to już starszy piesek, kundelek, z trzema nogami i zaćmą. Ale za to z dobrym węchem i słuchem. Kiedy w ich familoku zostają odkryte w piwnicy zwłoki kobiety Marianny Biel, oboje szybko angażują się w swoje prywatne śledztwo (Solański przeczuwa, że to nie był nieszczęśliwy wypadek). W poszukiwaniach mordercy pomaga im ich sąsiadka, a koleżanka detektywa (jeszcze ze szkolnych lat) – Róża. Róża jest bardzo charakterystyczną postacią. To przede wszystkim bardzo dociekliwa dziennikarka. A jej cechami najbardziej rzucającymi się w oczy jest jej waga (dawno przekraczająca wszelkie normy) oraz jej specyficzny styl bycia, bowiem na porządku dziennym u Róży króluje przeklinanie i picie… Róża ukrycie podkochuje się w Szymonie. Jednak ten niczego nie zauważa, jest obojętny, totalnie niedomyślny.

Marta Matyszczak jest bardzo wnikliwym obserwatorem. Daje nam bowiem obraz Śląska z pozycji życia codziennego typowego Ślązaka. Pokazuje codzienność typowego familoka i jego mieszkańców. Robi to celnie, z wyczuciem. Może czasem groteskowo i ironicznie, ale czyż taki sposób nie jest lepszy do zaprezentowania nam niektórych przywar?! Poznajemy tutaj Buchtalową, która po domu chodzi w fartuchu (pod którym o zgrozo ma tylko bieliznę), na obiad serwuje rolady, kluski śląskie i zasmażaną kapustę, a do życia innych mieszkańców nie krępuje się wtrącać. W przyciasnej kawalerce mieści się dwóch zwaśnionych braci: spokojny Adam i wyrodny Hubert. Jest także trzyosobowa rodzina, prowadząca księgarnię i posiadająca mnóstwo tajemnic. I w końcu jest tytułowa Marianna Biel – emerytowana aktorka, która zniknęła, a nikogo to nawet nie zaniepokoiło, sąsiedzi ledwo ją znali, a ona sama z nikim nie utrzymywała kontaktu.

Książka napisana jest dość specyficznym językiem, pełno tu gagów słownych. Widać, że Autorkę bawi gra słowna. I jest w tym naprawdę niezła. A do tego jej poczucie humoru jest genialne. To nie jest typowy kryminał. Określiłabym go raczej jako kryminał z przymrużeniem oka. Ale ma wszystkie elementy kryminału, a przede wszystkim śledztwo i oczywiście pościg. W użyciu jest nawet broń, ale o tym cicho sza!:) Całość śledztwa jest bardzo dobrze skonstruowana, pełna detali, mylnych kroków, wskazówek. Do tego mamy w tzw międzyczasie poznajemy historię znajomości Róży i Szymona oraz przeszłość detektywa. W kolejnych tomach liczę oczywiście na kolejne elementy tej układanki.

Och, jak ta seria mi się spodobała. Od razu polubiłam Gucia, Szymona i Różę. A sam styl napisania książki zasługuje na uznanie! I bardzo, bardzo cieszę się, że jeszcze pięć tomów przede mną!


***

Wybrane cytaty: 

No bo sami powiedzcie, czym my, biedne psy, zasłużyliśmy sobie na taką litanię? Psia twoja mać. Pogoda pod psem. Nienawidzić kogoś jak psa. Zimno jak w psiarni. Zejść na psy. (Moim zdaniem niejednemu by się przydało). I najlepsze: Łże jak pies. Czy ktoś widział kiedyś, żeby jakiś pies kłamał? To było wbrew logice i rozsądkowi.

Chociaż przyznam się bez bicia, że jakbym już takiego kocimocza dorwał, to sam bym nie wiedział, co z nim począć. Zeżreć bym się brzydził. Ugryźć to niehumanitarnie. Naszczekać do rozsądku - to i tak nie zrozumie.

Wieści roznosiły się w tej kamienicy szybciej niż owsiki w przedszkolu.

- Dokądś się wybierasz? - zdziwił się Szymon. - No - odparła pełnym zdaniem Róża.

(...) samotność to piękna rzecz, ale potrzeba kogoś, komu można powiedzieć, że samotność to piękna rzecz.


    Wyzwanie: ZATYTUŁUJ SIĘ