niedziela, 30 lipca 2017

CZEREŚNIE ZAWSZE MUSZĄ BYĆ DWIE - MAGDALENA WITKIEWICZ


Wydawnictwo: FILIA
Data wydania: maj 2017
Liczba stron: 496
Moja bardzo subiektywna ocena: 10/10

***

Od dawna słyszałam o Magdalenie Witkiewicz wiele dobrych i pozytywnych opinii. Postanowiłam więc sama przekonać się czy i mnie porwie jej proza. Wybrałam najnowszą powieść,  która przykuła moją uwagę przede wszystkim piękną okładką. W ogóle muszę przyznać, że wydawnictwo FILIA wypuszcza na rynek przepiękne książki:) Większość ma cudowne okładki, a i w środku również są dopieszczone w każdym calu.

W tej książce pierwsze skrzypce grają emocje. I to dzięki nim nie możemy oderwać się od czytania. A emocji mamy tutaj pełen wachlarz: od szczęścia i miłości, przez smutek, do melancholii i zadumy. Ale emocje nie gnają tu na łeb na szyję, ale powolutku nas pochłaniają. Nawet nie wiemy kiedy złapaliśmy haczyk,a już jesteśmy emocjonalnie związani z naszymi bohaterami.

Autorka wiele kart książki poświęciła zdarzeniom z przeszłości. Zrobiła to poprzez osobę Pana Andrzeja, który przez wiele wieczorów snuje swoją opowieść, przekazuje Zosi i Szymonowi historię nieszczęśliwej miłości przodków, Stefanii oraz historię willi, którą odziedziczyła Zosia. Autorka przenosi nas zatem do lat trzydziestych, a robi to na tyle umiejętnie i plastycznie, że naprawdę mamy wrażenie jakbyśmy oglądali film. Nasza wyobraźnia szaleje, widzimy piękny dworek, starą maszynę do szycia i Annę szyjąca na niej suknie ślubne, firany, pościele, widzimy piękny sad czereśniowy, starą ławeczkę w ogrodzie. Niewiele potrzeba, aby wyobrazić sobie i poczuć zapach ciasta lub aromat rosołu, które pomogły wyzdrowieć Henrykowi. Czujemy też świeżość wysprzątanego przez Annę domu, w którym dziewczyna znalazła schronienie i miłość.

Główną bohaterkę Zosie poznajemy już w szkole podstawowej, a właściwie pod sam jej koniec. Jest sumienną, piątkowa uczennicą, która pierwszy raz w życiu decyduje się na wagary. Robi to przede wszystkim pod presją grupy, bardzo chce być zaakceptowana przez rówieśników.  Zostaje jednak przez nich wyśmiana. W domu wcale też nie jest lepiej - ojciec jest małomówny, matka ciągle chwali się przed przyjaciółkami, a oboje tylko wymagają od Zosi samych piątek i ćwiczenia gam na pianinie. Karą za wagary okazuje się pomoc Pani Stefani, staruszce, która niby wymaga pomocy, ale nie jest to tak do końca jej potrzebne. Pani Stefania okazuje się prawdziwym skarbem dla Zosi, jest jedyną osobą, która zwraca na nią uwagę, słucha jej i nie ocenia. Jednak Pani Stefania pewnego dnia zaczyna się źle czuć i niestety pobyt w szpitalu kończy się jej śmiercią. W spadku po sobie zostawia Zosi mieszkanie w Gdańsku i willę w Rudzie Pabianickiej niedaleko Łodzi. Zosia zaczyna wtedy swoje prawdziwe dorosłe życie. Boryka się z wieloma problemami, próbuje znaleźć swoje miejsce na świecie i stworzyć swój dom. Szuka miejsca gdzie będzie czuła się przede wszystkim bezpiecznie i gdzie będzie zawsze chciała wracać. Takim właśnie miejscem okazuje się willa w Rudzie Pabianickiej. Zosia odkrywa na strychu wiele pamiątek pozostawionych przez poprzednich właścicieli, m. in. skrzyneczkę z wycinkami z gazet z lat trzydziestych, ze wzorami szydełkowych cudów, kawałkiem włóczki koloru morskiego, czy kolczykami, które idealnie pasują do naszyjnika od Pani Stefani. Zosia odkrywa też krzyż w lesie, który najprawdopodobniej jest miejscem pochówku Anny. Pan Andrzej opowiada im także historię tego miejsca. Wiec wszystkie te elementy powoli zaczynają łączyć się w całość i tworzą obraz dziejów ludzi tu żyjących, ich miłości, namiętności, ale też odkryte zostają tajemnice skrywane dotąd przez tyle lat.

W naszej codzienności nie zwracamy również uwagi na to gdzie żyjemy, jaka jest historia naszego domu, parku koło nas, który codziennie odwiedzamy. Książka jednak jest impulsem do takich właśnie rozmyślań: kto przed nami mieszkał w naszym domu? jakie miał losy? co czuł wyglądając przez okno czy siedząc w fotelu, w którym teraz właśnie my pijemy herbatę. Myślimy czy ludzie tu mieszkający byli szczęśliwi, kochali się, co lubili, a czego unikali. Ja np dowiedziałam się też niedawno, że na terenie parku, do którego chodzimy teraz z dziećmi, był kiedyś cmentarz. Podczas jednego z takich spacerów znaleźliśmy nawet starą płytę nagrobkowa!

Pani Witkiewicz z wielkim wyczuciem i talentem wprowadza elementy magii i tajemniczości, które pojawiają się dyskretnie, z ogromnym taktem, tak że czytelnik tego nie widzi, ale czuje doskonale. To wprowadza nas w niesamowity nastrój melancholii i magii. Duch Anny ma naprawdę ogromną moc, siłę i prowadzi Zosie do określonego celu.

Powieść pokazuje nam tu dokładnie, że wszystko co robimy w życiu, każde zdarzenie, podjęta decyzja jest ważna i jest po coś. Nie ma tu miejsca na przypadek. Każde zdarzenie nas gdzieś prowadzi, czegoś uczy, lub po prostu musi się zdarzyć, aby było początkiem kolejnego zdarzenia. Czasem nawet nie zwracamy na to uwagi, żyjemy i najzwyczajniej w świecie się nad tym nie zastanawiamy. A każdy, nawet najmniejszy szczegół jest ważny. Nawet jeśli wydarzy się coś złego, to może to być konieczne, aby potem mogło przyjść dobro. Np Zosia musiała iść na wagary i dostać karę, aby poznała Panią Stefanie. Albo np Kuba Rzepecki musiał gonić Annę, aby ta mogła uciekać i aby znalazła bezpieczne schronienie w domu Henryka.

Książka, jeśli mogę tak powiedzieć, czyta się sama. Po przeczytaniu jej już wiem, że to była moja pierwsza przygoda z Panią Witkiewicz, ale na pewno nie ostatnia. I teraz wiem, że z ogromną przyjemnością poznam wcześniejsze powieści Autorki. Bo chce więcej i więcej takich powieści i opowieści, chce więcej takiej pozytywnej energii jaka płynie z tych kart, dzięki której my czujemy się bardziej uskrzydleni i mamy więcej energii do działania. To bardzo mądra książka, którą na pewno warto przeczytać!

I jeszcze jedno ważne przesłanie książki jest takie, żeby każdego dnia zrobić wszystko, by żyć pięknie, tak żeby wieczorem kładąc się spać niczego nie żałować.
 

czwartek, 27 lipca 2017

LATO NA ULICY CZEREŚNIOWEJ - ROTRAUT SUSANNE BERNER

 
Tym razem książka dla najmłodszych. "Lato na ulicy Czereśniowej" jest idealne dla dzieci, które jeszcze nie potrafią czytać. To wyjątkowa książka, która nie wymaga czytania. Są w niej bowiem jedynie obrazki. Mnie urzekła od pierwszego spojrzenia. Ponieważ mamy lato, prezentuję Wam lato na ulicy Czereśniowej. W domu posiadamy jednak wszystkie pięć części, czyli każdą porę roku i noc na ulicy Czereśniowej!

Książka jest bardzo pomysłowo skonstruowana. Każda jej kartka to obraz co się dzieje na tytułowej ulicy. Możemy zatem śledzić poszczególne osoby lub zwierzątka i opowiadać o nich. A po prześledzeniu wszystkich kartek powstaje nam mała historia każdego z bohaterów.



Książeczką tą możemy bawić się już naprawdę z najmłodszym dzieckiem. Moje 7-miesięczne już coś tam pokazuje, my możemy mu opowiadać, sami pokazywać. A z czasem jak dziecko będzie dorastało, to ono przejmie kontrolę nad tą zabawą. Starsza córa, która ma już 6 lat woli bawić się w zgadywanki i na zmianę szukamy różnych szczególików. Lub też opowiadamy całą przygodę jednego z bohaterów.

Książka ma też bardzo ładną szatę graficzną, rysunki wszystkim nam w domu przypadły do gustu, postacie są sympatyczne, a autor obrazków wykazał się dużym poczuciem humoru:) rysunki bawią zatem i dzieci i rodziców!


sobota, 22 lipca 2017

WERANDA NA CZARCIM CYPLU - LILIANA FABISIŃSKA

Jak pies z kotem
Sanatarium pod zegarem || Weranda na Czarcim Cyplu || Zielarnia nad Sekwaną

Wydawnictwo: FILIA
Data wydania: wrzesień 2016
Liczba stron: 460
Moja bardzo subiektywna ocena: 10/10

***

Wreszcie udało mi się zdobyć drugi tom! Hurra! Pierwszy „Sanatorium pod zegarem” był rewelacyjny: przezabawny, przeuroczy, a pod koniec troszeczkę nostalgiczny... Dawno nie miałam przyjemności czytać takiej książki, która z jednej strony byłaby czystą rozrywką pełną humoru, a z drugiej zwracała nam uwagę na ważne w naszym życiu rzeczy. Te książki powodują w czytelniku pewnego rodzaju rozdwojenie: z jednej strony chciałoby się je przeczytać jak najszybciej, żeby dowiedzieć się co tym razem przydarzy się naszym bohaterkom, a z drugiej strony chciałoby się je czytać ciągle i ciągle i ciągle, aby ta przyjemność trwała i trwała... A po przeczytaniu całej książki chcielibyśmy zadać pytanie: to tak szybko? już koniec? Nie do wiary! Ja chce więcej! Niesamowite jest też to, że Pani Autorce udało się przebić przez wszechobecny w dzisiejszych czasach kult młodości, bo to właśnie Natalia gra tutaj pierwsze skrzypce, a czytelnik od pierwszych stron ma do niej sentyment i wielką sympatię.

Nina nadal jest tutaj zasadnicza, konkretna, bezkonkurencyjna, liczy się dla niej przede wszystkim praca w SIS-4, czyli ich rodzinnej firmie założonej przez 4 siostry przy butelce wina. Po powrocie z sanatorium ta młoda dziewczyna rzuca się w wir pracy, nie liczy się dla niej nic innego. Dlatego w firmie spędza nie tylko długie popołudnia, ale też czasem noce i weekendy. Próbuje też sprzedać swoją suknię ślubną, w której jednak nie udało jej się pójść do ślubu, bo ten ze względu na wypadek podczas sesji fotograficznej nie mógł się odbyć. Później też się nie odbył, bo pan młody zdezerterował ze swoim przyjacielem. Z drugiej strony zaś mamy Natalię, która po powrocie z sanatorium zamieszkała z Wiktorem, żeglarzem, którego poznała w Ciechocinku. Oboje przeżywają swoją drugą młodość i wcale nie do rzadkości należą sceny ich łóżkowych zbliżeń. Na Helu aż huczy od plotek, że starsza pani znalazła sobie kochanka i żyją w nieformalnym związku. Wszyscy sąsiedzi są oburzeni postawą Natalii. Nawet ksiądz proboszcz sugeruje, że powinni wziąć ślub, tylko ze względu na „ich sytuację” powinna to być cisza i skromna uroczystość. Natalia przez to traci zamówienia na fotografowanie jak dotychczas ślubów, komunii, uroczystości zakończenia roku szkolnego, ludzie przestają przychodzić do jej zakładu fotograficznego. Ale nie mogło się tu również nic odbyć bez nowej intrygi kryminalnej, w którą jak zwykle została uwikłana Natalia. Otóż kiedy dostała pocztą artykuł, który napisała Dorota - jej przyjaciółka sprzed lat, z czasów gdzie siedziały jeszcze w jednej ławce w szkole, żona Stefana, Natalia znalazła wiele błędów i spisała je wszystkie na kartce. Kiedy dowiedziała się, że w Warszawie ma odbyć się wernisaż, na którym Dorota ma odczytać ów artykuł, Natalia postanawia najpierw ją zawiadomić, a gdy ta nie odpowiada, to pojechać do stolicy i zapobiec katastrofie. Na wernisażu Dorota się jednak nie pojawia, a o wygłoszenie mowy proszą Natalię jako specjalistkę od roślin na średniowiecznych obrazach. Zaraz po odczycie zjawia się policja i zatrzymują Natalię do wyjaśnienia – przyczyną niepojawienia się Doroty jest jej zamordowanie, a dokładnie rzecz biorąc otrucie jakąś dziwną substancją! Natalia spędza noc w areszcie i jest wielokrotnie przesłuchiwana. Chcąc jej pomóc Nina też jedzie na komisariat i ona też zostaje niesłusznie posądzona o współudział. Na miejsce zostaje wezwany też komisarz Szprot jako policjant znający obie panie. Obie zostają jednak wypuszczone, ale muszą pozostać do dyspozycji „władzy”. W tym czasie w firmie Niny pojawia się bardzo wpływowy inwestor, który chce rozpocząć nowy projekt, ale warunki są dwa: ma to być ściśle tajne i całą dokumentację ma przygotować osobiście Nina. Tu jest jednak kłopot, bo Nina z tęsknoty za sprytnym i kochanym Maksem, pieskiem, którego znalazły w Ciechocinku, sama bierze do domu malutkiego szczeniaczka Pompona. Pompon jednak nie jest takim kochanym, słodziutkim szczeniaczkiem, a rozbrykanym, wszystko niszczącym małym potworkiem. Gdy Nina jest już u kresu wytrzymałości, dzwoni do niej Natalia, że oto ma propozycję: wynajęła dla dziewczyny domek z dala od zgiełku, na dość dziwnym odludnym osiedlu trzech wolnostojących domków, gdzie Nina będzie mogła spokojnie popracować. Nina szybko decyduje się i przyjeżdża na Hel. A będąc na miejscu odbiera nagraną na automatyczną sekretarkę wiadomość od byłego narzeczonego, że oto on ją bardzo kocha, a za jego odejście odpowiedzialne są siostry Niny, które wręcz zapłaciły mu za to. Nina wpada w rozpacz, a ratuje ją jak zwykle opanowana jak zawsze Natalia. Poza tym Natalia jest bardzo, bardzo uparta i na własną rękę próbuje rozwiązać zagadkę tajemniczej śmierci Doroty. Sama przez to próbuje się oczyścić z zarzutów. W powieści mamy także bohaterów czworonożnych: Pompona – małego szczeniaczka, który sprawia Ninie mnóstwo problemów, ale który jest wyjątkowo grzeczny przy swoim starszym koledze Maksie oraz Adelę – papugę, która mówi ludzkim głosem, domaga się towarzystwa i świeżych ciasteczek!


Wyzwanie: CZTERY PORY ROKU
 

środa, 19 lipca 2017

WIĘZIEŃ NIEBA - CARLOS RUIZ ZAFON

Cmentarz zapomnianych książek
Cień wiatru || Gra Anioła || Więzień nieba || Labirynt duchów

Wydawnictwo:MUZA
Data wydania: kwiecień 2012
Liczba stron: 416
Moja bardzo subiektywna ocena: 9/10

***

Moją przygodę z Zafonem zaczęłam już dawno, dawno temu od "Cienia wiatru". To była ta z tych książek, które jak człowiek czyta w tramwaju, to przegapia swój przystanek docelowy. Mi zdarzyło się to wtedy kilka razy!!! Teraz, po wielu latach, postanowiłam przeczytać "Więźnia nieba". I po pierwsze mamy tutaj piękny, literacki język. I chociażby dla tego języka warto sięgnąć po tą pozycję. Brawo dla tłumacza, który miał nie lada zadanie. Po drugie autor ma niesamowity dar wprowadzania specyficznego dla siebie klimatu mrocznych tajemnic spowitej mgłą Barcelony. Czujemy aż jej zapach, jest mrocznie, wilgotno, tajemniczo.

Rok 1957. Daniel Sempere prowadzi wraz z ojcem księgarnię. Jednak interesy nie idą tak dobrze, jakby nasi bohaterowie sobie tego życzyli. Stąd próbują wielu różnych sposobów na polepszenie bytu. Pomaga im w tym przyjaciel Daniela, Fermin Romero de Torres, który szykuje się wielkimi krokami do porzucenia stanu kawalerskiego. Pewnego dnia w księgarni zjawia się niespodziewany gość, który za ogromną sumę pieniędzy kupuje najdroższą dostępną u nich książkę, zaś na pierwszej stronie składa dedykację i zostawia książkę w prezencie dla Fermina. jest to punkt wyjścia do historii opowiadanej przez Fermina, historii jego, ale także pisarza Martina Davida oraz matki Daniela Izabeli. Dowiadujemy się, że oboje panowie byli towarzyszami niedoli w więzieniu w 1939 roku, gdzie Martin pomógł w ucieczce Ferminowi. A tytułowy więzień nieba to właśnie on. Poznajemy także prawdę jak umarła Izabela, albo właściwie jak została otruta przez Valla, naczelnika więzienia, gdy próbowała walczyć o uwolnienie Martina.

 Wszystkie te postacie znamy z poprzednich powieści Zafona. W każdej kolejnej książce autor odkrywa przed nami losy tych bohaterów, powolutku dozuje informacje, a przez to zaciekawia czytelnika i pozwala mu delikatnie wniknąć w ten tajemniczy i mroczny świat. Tej powieści nie czyta się z wypiekami na twarzy, jak "Cienia wiatru". Ale autor prowadzi fabułę w równomierny, ciekawy sposób. Większość scen jest niestety bardzo mroczna i makabryczna, opisy scen w więzieniu czy na zbiorowym cmentarzysku, gdzie trafia Fermin podczas ucieczki, są pełne grozy i przerażają czytelnika. Ale Zafonowi nie można odmówić talentu w ich kreowaniu. Autor bardzo starannie przygotowuje swoje dzieła, zwraca także uwagę na odpowiedni tytuł. W tej serii tytuł oznacza coś nieistniejącego, bo czy ktokolwiek widział cień wiatru?! czy anioł grałby z nami w jakąś grę?! a czy może być więzień nieba, skoro niebo związane jest ze zmartwychwstaniem?!

Daniel natomiast boryka się wychowaniem z żoną Beą malutkiego synka. Pewnego dnia zaś w kieszeni płaszcza żony odkrywa list miłosny od jej byłego narzeczonego... Trapi go to niezmiernie, do tego stopnia, że udaje się w wyznaczone w liście miejsce, aby spotkać swojego konkurenta. Poza tym jesteśmy świadkami przygotowań weselnych Fermina i Bernardetty, wieczoru kawalerskiego Fermina oraz ich ślubu.

Po przeczytaniu "Gry anioła" i "Więźnia nieba" nabrałam jednak ochoty, aby przypomnieć sobie "Cień wiatru", który miałam przyjemność poznać wiele, wiele lat temu... Chętnie jeszcze raz wsiąknę w ten romantyczny klimat wąskich uliczek Barcelony i przypomnę sobie początki miłości Daniela i Bei:) I co najważniejsze już nie mogę doczekać się czwartej części serii "Labiryntu duchów"!

wtorek, 18 lipca 2017

ZWYCZAJNE ŻYCIE - JOANNA CHMIELEWSKA

Dzisiaj muszę się czymś pochwalić!

Otóż udało mi się zdobyć taką oto książkę! Uwielbiam Panią Joannę Chmielewską i mam w domu sporą kolekcję jej książek. Jeszcze nie są wszystkie, ale spokojnie mój księgozbiór się powiększa:) Do książek Pani Joanny Chmielewskiej mam wielki sentyment, bo pierwszą moją "poważną" przeczytaną książką były "Skarby" o Janeczce i Pawełku. Czytałam ją wielokrotnie i nieustannie kojarzy mi się z moimi szczenięcymi latami.

Książki "Zwyczajne życie" jeszcze nie miałam, a nabyłam ją na pewnej małej wyprzedaży. Jest ona o tyle wyjątkowa, że w środku znalazłam
"małą" niespodziankę😄

poniedziałek, 17 lipca 2017

WYBRANI - C. J. DAUGHERTY

Wybrani
Wybrani || Dziedzictwo || Zagrożeni || Zbuntowani || Niezłomni

Wydawnictwo:OTWARTE
Data wydania: marzec 2013
Liczba stron: 440
Moja bardzo subiektywna ocena: 8/10

***

Pierwsza część cyklu o Nocnej Szkole. Książka jest napisana dość sympatycznie, miło się ją czyta, akcja równomiernie posuwa się do przodu. Lektura należy do tych lekkich z małym dreszczykiem emocji i tajemnicy w tle. Wydaje się, że jest to pozycja skierowana do młodzieży, ale moim zdaniem nadaje się również i dla tych starszych czytelników. Na pewno zapewnia chwilę relaksu i oderwania się od spraw codziennych. Miła lektura przede wszystkim na letni czas:) (mi kojarzy się z wakacjami na morzem). I na pewno sięgnę po kolejną część.

Główną bohaterką jest Allie, która nie należy do grzecznych dziewczynek. Zostaje wyrzucana ze szkoły i umieszczona przez rodziców w Cimmerii. Tam zaskakuje ją panująca atmosfera: sztywne zasady, odpowiedni ubiór, rygor nauki i posłuszeństwa wobec nauczycieli. Powoli zaczyna także zaprzyjaźniać się z innymi uczniami: Jo, Gabim. Lucasem, Rachel, Ruth. Poznaje także Sylvaina, w którym szybko się zakochuje i zostają parą. Z boku przygląda się temu Carter - chłopak, który niejednokrotnie ostrzega Allie przed Sylvainem. W szkole jednak zaczynają się dziać przeróżne rzeczy: podczas nocnej wyprawy kilku uczniów zostaje rannych, podczas balu natomiast dochodzi do tragedii, w której zostaje zamordowana przyjaciółka Allie - Ruth. Po tych wydarzeniach w szkole zaczynają krążyć plotki, że Ruth popełniła samobójstwo, a potem plotki zmieniają wersję, że jednak to nie było samobójstwo, a morderstwo i co ciekawsze jeszcze zamieszana jest w nie nasza bohaterka. Stąd reakcja wszystkich uczniów jest taka sama - wszyscy zaczynają jej unikać i traktować jak niewidzialną. Allie zaczyna rozwiązywać zagadkę, kto i w jakim celu chce jej zniszczyć życie i co tak właściwie dzieje się w tej przedziwnej, tajemniczej szkole. W całym tym przedsięwzięciu pomaga jej Carter, chłopak, do którego dziewczyna zaczyna nabierać coraz większego zaufania, który zaczyna ją fascynować. Powoli też uczucie jakie pomiędzy nimi się budzi przechodzi z fazy przyjaźni do fazy wzajemnej fascynacji i miłości.

piątek, 14 lipca 2017

GRA ANIOŁA - CARLOS RUIZ ZAFON

Cmentarz zapomnianych książek
Cień wiatru || Gra Anioła || Więzień nieba || Labirynt duchów 

Wydawnictwo:MUZA
Data wydania: 2013
Liczba stron:512
Moja bardzo subiektywna ocena: 8/10

***

"Gra anioła" to kontynuacja "Cienia wiatru". Po przeczytaniu pierwszej części byłam pod ogromnym wrażeniem. Książka bardzo, bardzo mi się podobała. Byłam zachwycona świetną wciągającą fabułą i pięknym literackim językiem. Z "Grą anioła" mam jednak dylemat.  Po "Cieniu wiatru" spodziewałam się czegoś innego, bardziej kryminału osadzonego w barcelońskim klimacie niż książki z jakimś metafizycznym dnem. Trudno mi tak dokładnie określić jakie przesłanie niesie za sobą ta książka. Jest to dla mnie zatem ciekawie opowiedziana historia. Tylko tyle i aż tyle, bo uważam, że dzisiaj coraz rzadziej mamy możliwość przeczytania tego typu literatury. Ja z czystym sumieniem określiłabym ją jako literaturę piękną. Zafon nie zawiódł i tutaj w kwestii pięknego języka w jakim napisana jest ta powieść. I warto ją przeczytać chociażby ze względu na zaprezentowane tutaj bogactwo słownictwa. Nie zawiedzie się także ten, kto szuka mrocznej atmosfery i ponurego klimatu Barcelony. W porównaniu do "Cienia wiatru" mamy tu więcej tajemniczości i grozy, mroku i ciemności, a uliczki Barcelony są ciemne, wąskie i spowija je ciągła opadająca mgła.

Głównym bohaterem jest Martin David, początkujący pisarz. Poznajemy tutaj jego historię: złe decyzje businessowe, nieprzynoszące zysku umowy, jego chorobę, zmagania podczas pracy nad powieścią pisaną na zamówienie czy kulisy miłości. Nasz bohater wreszcie ma swój wymarzony dom z wieżyczką, który jednocześnie jest jego pracownią literacką. Na uwagę zasługuje moim zdaniem postać Izabeli, która jest szalenie dowcipną, rezolutną dziewczyną z wyjątkowo ciętym językiem.

wtorek, 11 lipca 2017

GRZECH ANIOŁÓW - CHARLOTTE LINK

Wydawnictwo:SONIA DRAGA
Data wydania: październik 2010
Liczba stron:304
Moja bardzo subiektywna ocena: 7/10

***
Charlotte Link to wszędzie wychwalana autorka kryminałów z bogatym tłem obyczajowym. Dlatego i ja postanowiłam sprawdzić czy przypadnie i moim gustom czytelniczym. Bardzo chciałabym znaleźć kolejną autorkę, na książki której będę czekać z niecierpliwością, a z ogromną chęcią przeczytam książki już wydane. Mam nadzieje, że tak będzie w tym przypadku. Lekturę czyta się szybko i sprawnie. Mamy kilka na początku niezależnych wątków, które z czasem zaczynają się łączyć. Wraz z upływem kartek zaczynamy poznawać przeszłość naszych bohaterów i odkrywać tajemnice. Jedną z rzeczy jakie nie podobały mi się w książce, to ogólny jej klimat – smutny, nostalgiczny, troszkę depresyjny, w którym czuć zbliżającą się tragedię... Ten klimat niestety trwa do końca i zakończenie jest w również bardzo, ale to bardzo depresyjne. Nie podobała mi się też inna rzecz: autorka zbudowała książkę na założeniu zamiany bliźniaków. I to, że bohaterowie nie wiedzieli o zamianie, to ok. Ale czemu sam narrator zamienia imiona?! Tutaj czytelnik w bardzo świadomy sposób zostaje wprowadzony w błąd i najzwyczajniej zmylony. Książka niesie też poniekąd pewne przesłanie. Powinniśmy bowiem zwracać uwagę co mówimy i robimy w towarzystwie naszych dzieci, bo to wszystko co dzieje się w domu jak one są małe, wpływa w znaczący sposób na to jakimi ludźmi będą nasze pociechy. Ogólnie rzecz biorąc mam bardzo mieszane uczucia co do pióra Charlotte Link. Może dlatego, że wszędzie jest wychwalana i polecana, co spowodowało wygórowane oczekiwania. Ale „Grzech aniołów” ma swoje zalety, nie jest złą książką. Dlatego na pewno spróbuję sięgnąć po inną książkę, żeby zweryfikować swoją ocenę i finalnie przekonać się lub nie do samej autorki.

Mamy Janet, kobietę czterdziestoparoletnią, która wyjeżdża do Anglii. Jednak na miejscu nie udaje się w umówione wcześniej miejsce, a odwiedza Andrew, swojego przyjaciela sprzed lat, z którym spędziła niegdyś najszczęśliwsze chwile życia. Andrew w młodości rozkochał w sobie naiwną Janet, ale niestety ciągle ją zdradzał z innymi kobietami i doprowadził do tego, że dziewczyna go zostawiła. A gdy wreszcie zrozumiał swój błąd i chciał ją odzyskać, okazało się, że była już zamężna i w zaawansowanej ciąży. Janet odwiedza Andrew i po kilku dniach oświadcza mu, że chce z nim zostać, a z mężem jest w stanie się rozwieść. Kiedy jednak dowiaduje się, co dzieje się z jej synami, natychmiast wpada w panikę i rusza do Francji.
Jest mąż Janet Phillipe, który próbuje dodzwonić się do żony, sam został z jednym z synów bliźniaków Mario. A w związku z całą sytuacją czuje się ogromnie samotny i zdaje sobie sprawę, że został zostawiony przez żonę.
Jest Mario, jeden z bliźniaków, który poznaje ojca swojej dziewczyny Tiny i próbuje go przekonać do siebie. Następnie razem z Tiną wyjeżdżają do ich domku we Francji. Jednak pobyt tam nie należy do zbyt udanych. Mario nie do końca ufa dziewczynie, wydaje mu się ona podejrzana, bo jak najszybciej chce z nim wylądować w łóżku i cały czas go prowokuje. W pewnym momencie Mario wręcz porywa Tinę do rodzinnej chaty gdzieś na odludziu.
W końcu jest i drugi brat Maximilian, który właśnie za 8 tygodni ma opuścić zakład psychiatryczny, jednak nie za bardzo ma się gdzie podziać, bo w domu nie chce go ojciec, a on sam nie ma swojego kąta na tym świecie. Jednak tuż przed zwolnieniem z zakładu, chłopak ma jakieś dziwne przeczucie, które jest na tyle silne, że każe mu, pomimo idących za tym poważnych konsekwencji, uciec z zakładu psychiatrycznego i jechać do brata bliźniaka. Tam go odnajduje i próbuje uwolnić Tinę z rąk brata.

piątek, 7 lipca 2017

SANATORIUM POD ZEGAREM - LILIANA FABISIŃSKA

Jak pies z kotem
Sanatarium pod zegarem || Weranda na Czarcim Cyplu || Zielarnia nad Sekwaną

Wydawnictwo: FILIA
Data wydania: kwiecień 2016
Liczba stron: 440
Moja bardzo subiektywna ocena: 10/10

***

Od pierwszych stron książka bardzo mi się spodobała, od razu przypadła mi do gustu. Obydwie bohaterki od pierwszych wypowiedzianych przez nich kwestii są idealne, kupuję je z marszu! Książka to powieść obyczajowa z intrygą kryminalną w tle. Ale jest to opowieść z przymrużeniem oka, ma bawić, śmieszyć i poprawiać humor. Cały czas podczas czytania uśmiechałam się pod nosem, nieważne czy siedziałam sama w domu czy jechałam tramwajem pełnym ludzi. Książka idealna na plaże, na hamak albo leżak. Autorka nieco zmieniła spojrzenie na starszych ludzi, bo Natalia jest niesamowitą, pełną werwy starszą panią, która niejednemu młodemu pokazałaby gdzie raki zimują. Poza tym mimo, że Natalia jest starszą panią jest niewiarygodnie pogodna, pełna energii, co powoduje, że duchem jest o wiele młodsza od Niny. A ostatnia scena książki, gdzie Natalia rozmawia w „pewnych” okolicznościach z Wiktorem jest tu najlepszym dowodem! Uważam, że ta lektura to istny majstersztyk tego typu lekkich i przyjemnych komedii. Dla mnie pierwsze skojarzenie, to słynny „Lesio” Joanny Chmielewskiej. Wreszcie mamy przesympatyczną, prawdziwą komedie i do tego napisaną przez naszego rodzimego autora! Brawo! Zamawiam już tom drugi!

Nina to młoda kobieta, businesswoman, którą poznajemy w przeddzień jej ślubu. Wszystkie jej siostry: Lutka, Kostka i Czarna Mańka załatwiają wszelkie sprawy z tym związane. W ostatnie popołudnie przed ślubem para młodych ma zorganizowaną sesję zdjęciową, podczas której dochodzi do groźnego wypadku: przyszła panna młoda spada z drabiny i trafia do szpitala. Nina w samym szpitalu leży ponad 3 miesiące, przechodzi kilka operacji, jednak konieczna jest dalsza rehabilitacja, aby dziewczyna mogła normalnie funkcjonować, a przede wszystkim wstać z wózka i zacząć chodzić. Natalia to z kolei starsza pani. Ale tutaj niech nikogo nie zmyli właśnie to określenie „starsza”. Bo może i rzeczywiście ma sporo lat, ale energii ducha i świeżych pomysłów cały ogrom. Obydwie panie spotykają się w jednym pokoju w sanatorium „Marzenie” w słynnym kurorcie w Ciechocinku. Na początku Nina gwałtownie protestuje, iż pod żadnym pozorem nie będzie mieszkać z tą „staruchą, która ma sztuczną szczękę i perukę”!! Po przeniesieniu jej do innego pokoju ze znacznie młodszymi dziewczętami, Nina jest doprowadzona wręcz do płaczu, a z tych opresji ratuje ją nie kto inny jak właśnie Natalia. Od tego czasu obydwie trzymają sztamę i sobie pomagają nawzajem. Natalia pomaga się m.in. uczesać i umalować Ninie, gdy ta ma nocną wideokonferencję. Jedna z pielęgniarek podsłuchuje wtedy, że w ich pokoju słychać męski głos i alarmuje siostrę przełożoną. Gdy obydwie wpadają do pokoju zastają Ninę rozmawiającą z obcokrajowcem z innej strefy czasowej oraz śpiącą kamiennym snem Natalię. Gdy starsza kobieta jednak nie budzi się podczas tej nagłej i głośnej kontroli wszyscy zamierają, że mogła umrzeć! A starsza pani ponieważ nie potrafiła spać podczas tych nocnych narad, przed snem zaparzyła sobie szklaneczkę melisy (ze świeżych listków z melisy na parapecie, które sama tutaj przywiozła), a może dwie szklaneczki, dokładnie nie pamięta i włożyła do uszu zatyczki! Nie była zła, że personel szpitala ją obudził w tak gwałtowny sposób. Wręcz przeciwnie – była wielce zadowolona, że pod jej kołdrą w jej łóżku siostra przełożona szukała mężczyzny, którego głos słyszały! Pewnego dnia obydwie kuracjuszki wybierają się na basen, gdzie przez czysty zbieg okoliczności otrzymują klucze do całego obiektu od rehabilitanta Szymona, który potwornie spieszy się do domu. Gdy w poniedziałek wcześnie rano przychodzą na basen, gdy jeszcze nikogo nie ma, okazuje się, że w wodzie pływa trup i pośladkami do góry! A w momencie kiedy włączają się pompy w wodzie, ręka nieboszczyka macha nad taflą wody, a Nina wpada w panikę i krzyczy wniebogłosy! I tak zaczyna się nasza intryga kryminalna, zjawia się policja, głównymi podejrzanymi są oczywiście Nina i Natalia. Śledztwo prowadzi wyjątkowo przystojny gliniarz o mniej atrakcyjnym rybim nazwisku Szprot. Natalia, która za wszelką cenę próbuje wszystkich bronić i usprawiedliwiać, i teraz kryje rehabilitanta Szymona. Nawet wykrada się z sanatorium i szuka na własną rękę chłopaka. Wykazuje się przy tym niemałą inwencją twórczą używając reklamówki z jabłkami, które rozsypuje przed potencjalnymi kolegami Szymona. Opowiada im, że jest stęsknioną babcią i poszukuje swojego wnuczka, a komórka jej się właśnie rozładowała. Ale gdy tylko znajduje go w szpitalu, gdzie czuwa przy swojej dziewczynie i nowonarodzonym synu, odsyła go do zgłoszenia się do pracy i złożenia wyjaśnień, sama udaje się do Krakowa, do kościoła Mariackiego, gdzie musi wykonać najważniejsze zdjęcia w swoim życiu...