środa, 19 lipca 2017

WIĘZIEŃ NIEBA - CARLOS RUIZ ZAFON

Cmentarz zapomnianych książek
Cień wiatru || Gra Anioła || Więzień nieba || Labirynt duchów

Wydawnictwo:MUZA
Data wydania: kwiecień 2012
Liczba stron: 416
Moja bardzo subiektywna ocena: 9/10

***

Moją przygodę z Zafonem zaczęłam już dawno, dawno temu od "Cienia wiatru". To była ta z tych książek, które jak człowiek czyta w tramwaju, to przegapia swój przystanek docelowy. Mi zdarzyło się to wtedy kilka razy!!! Teraz, po wielu latach, postanowiłam przeczytać "Więźnia nieba". I po pierwsze mamy tutaj piękny, literacki język. I chociażby dla tego języka warto sięgnąć po tą pozycję. Brawo dla tłumacza, który miał nie lada zadanie. Po drugie autor ma niesamowity dar wprowadzania specyficznego dla siebie klimatu mrocznych tajemnic spowitej mgłą Barcelony. Czujemy aż jej zapach, jest mrocznie, wilgotno, tajemniczo.

Rok 1957. Daniel Sempere prowadzi wraz z ojcem księgarnię. Jednak interesy nie idą tak dobrze, jakby nasi bohaterowie sobie tego życzyli. Stąd próbują wielu różnych sposobów na polepszenie bytu. Pomaga im w tym przyjaciel Daniela, Fermin Romero de Torres, który szykuje się wielkimi krokami do porzucenia stanu kawalerskiego. Pewnego dnia w księgarni zjawia się niespodziewany gość, który za ogromną sumę pieniędzy kupuje najdroższą dostępną u nich książkę, zaś na pierwszej stronie składa dedykację i zostawia książkę w prezencie dla Fermina. jest to punkt wyjścia do historii opowiadanej przez Fermina, historii jego, ale także pisarza Martina Davida oraz matki Daniela Izabeli. Dowiadujemy się, że oboje panowie byli towarzyszami niedoli w więzieniu w 1939 roku, gdzie Martin pomógł w ucieczce Ferminowi. A tytułowy więzień nieba to właśnie on. Poznajemy także prawdę jak umarła Izabela, albo właściwie jak została otruta przez Valla, naczelnika więzienia, gdy próbowała walczyć o uwolnienie Martina.

 Wszystkie te postacie znamy z poprzednich powieści Zafona. W każdej kolejnej książce autor odkrywa przed nami losy tych bohaterów, powolutku dozuje informacje, a przez to zaciekawia czytelnika i pozwala mu delikatnie wniknąć w ten tajemniczy i mroczny świat. Tej powieści nie czyta się z wypiekami na twarzy, jak "Cienia wiatru". Ale autor prowadzi fabułę w równomierny, ciekawy sposób. Większość scen jest niestety bardzo mroczna i makabryczna, opisy scen w więzieniu czy na zbiorowym cmentarzysku, gdzie trafia Fermin podczas ucieczki, są pełne grozy i przerażają czytelnika. Ale Zafonowi nie można odmówić talentu w ich kreowaniu. Autor bardzo starannie przygotowuje swoje dzieła, zwraca także uwagę na odpowiedni tytuł. W tej serii tytuł oznacza coś nieistniejącego, bo czy ktokolwiek widział cień wiatru?! czy anioł grałby z nami w jakąś grę?! a czy może być więzień nieba, skoro niebo związane jest ze zmartwychwstaniem?!

Daniel natomiast boryka się wychowaniem z żoną Beą malutkiego synka. Pewnego dnia zaś w kieszeni płaszcza żony odkrywa list miłosny od jej byłego narzeczonego... Trapi go to niezmiernie, do tego stopnia, że udaje się w wyznaczone w liście miejsce, aby spotkać swojego konkurenta. Poza tym jesteśmy świadkami przygotowań weselnych Fermina i Bernardetty, wieczoru kawalerskiego Fermina oraz ich ślubu.

Po przeczytaniu "Gry anioła" i "Więźnia nieba" nabrałam jednak ochoty, aby przypomnieć sobie "Cień wiatru", który miałam przyjemność poznać wiele, wiele lat temu... Chętnie jeszcze raz wsiąknę w ten romantyczny klimat wąskich uliczek Barcelony i przypomnę sobie początki miłości Daniela i Bei:) I co najważniejsze już nie mogę doczekać się czwartej części serii "Labiryntu duchów"!

6 komentarzy:

  1. Od dawna mam ochotę zapoznać się z książkami tego autora, ale jakoś zawsze brakuje mi czasu... Mam nadzieję, że w końcu uda mi się go wygospodarować i przeczytać chociażby "Cień wiatru" :)

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę warto poświęcić chwilkę:) I moim zdaniem rzeczywiście "Cień wiatru" był najlepszy i od niego warto zacząć:)

      Usuń
  2. Podobnie jak Ty, czytałam „Cień wiatru” ładnych parę lat temu i pamiętam z niego raczej strzępki historii niż rzeczywistą fabułę. Pozostało jednak uczucie, że była to dobra książka, oj, dobra. „Gra anioła” stoi na mojej półce też już spory kawałek czasu i jakoś nie mogę się za nią zabrać, ale chyba Twoja recenzja skusiła mnie do tego, by rozważyć ją jednak ponownie w najbliższym czasie :)

    Pozdrawiam,
    S.
    nieksiazkowy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto,warto przeczytać. "Gra anioła" nie wywarła na mnie takiego wrażenia jak "Cień wiatru", ale też nie uważam jej zs złą lekturę. Jest bardziej mroczna i może bardziej metafizyczna. Ale po przeczytaniu "Więźnia nieba" niektóre niezrozumiałe fragmenty z poprzedniej części zostały wyjaśnione:)

      Usuń
  3. Niesamowita książka, niesamowity autor. Zakochałam się w jego świecie i bohaterach. Tak, to książki z cyklu Do zaczytania się na amen. Piękny literacki język. Wszystkie te książki wywarły na mnie ogromny wpływ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, książki tego Autora to prawdziwa uczta literacka! Można delektować się każdym słowem :)

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny i będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza:) Zapraszam zatem do dyskusji:)