poniedziałek, 30 października 2017

KIM, DO DIABŁA, JEST ANITA?! - WANDA SZYMANOWSKA

Wydawnictwo: WYDAWNICTWO LITERACKIE BIAŁE PIÓRO
Data wydania: 2017
Liczba stron: 193
Moja bardzo subiektywna ocena: 8/10

***

To moje pierwsze spotkanie z prozą Pani Wandy Szymanowskiej. Zaczynając czytać tą książkę nie do końca wiedziałam dokładnie czego mogę się spodziewać. Jednak efekt końcowy przypadł mi do gustu i wywarł na mnie wrażenie. Pani Szymanowska przekazała tutaj ważne i trudne treści w dość łagodny i przystępny sposób.

Anita jest ponad osiemdziesięcioletnią kobietą; Polką, która w młodości wyemigrowała do Niemiec. Teraz opiekuje się swoim chorym mężem, z którym niestety nie ma kontaktu, bo jest w śpiączce. Anita jednak wszystkie pielęgnacyjne czynności przy nim wykonuje sama: myje go, karmi, zmienia opatrunki, podaje lekarstwa. Ma cztery córki, ale każda z nich ma swoje przywary i patrzy w swoją stronę. Jest także wnuk Benny, który zakochał się w Chince i tylko Anita jest w stanie przygarnąć go do swojego domu bez względu na tą miłość. Anita nie zważa na swój wiek, jest wyjątkowo żywiołowa, wesoła, energiczna. Jej dzień jest ściśle poukładany i składa się z czynności pomagających innym. Kobieta pomaga bowiem sąsiadom w codziennych czynnościach: temu wyniesie śmieci, temu odsłoni żaluzje, innemu pomoże wyprowadzić psa... Nawet jej ubiór jest wyjątkowo oryginalny, bo często urozmaicony bardzo kolorowym elementem. Dla mnie hitem był też pomysł Anity na kupowanie jajek w sklepie, żeby karmić nimi kury i w ten sposób przerabiać jajka ze sklepu na jajka "ekologiczne":)

Na uwagę zasługuje także uczucie miłości pomiędzy Anitą i Kurtem, jej mężem. Kobieta nie jest w stanie opuścić męża nawet na jeden dzień. Wszystkie zabiegi wokół niego wykonuje z wielkim uczuciem i czułością. Rozmawia z nim, całuje go i przytula. Codziennie opowiada o nowych rzeczach, które dzieją się wokół niej. Mówi, ale też słucha Kurta, co z boku może wydawać się dziwne. Ale w rzeczywistości, to chwile tylko dla nich, pełne intymności i prywatności.

Narratorką powieści jest kobieta, która przyjaźni się z Anitą, odwiedza ją codziennie lub nawet dwa razy dziennie. Jednak o tej kobiecie niewiele wiemy, ponieważ całą uwagę skupia właśnie Anita. To ona jest tutaj główną bohaterką. Podczas tych wizyt przyjaciółki Anita snuje opowieść o swoim życiu, poznajemy niektóre fakty z jej młodości, które poniekąd pozwalają nam dokładniej poznać Anitę i jej historię. W ten sposób Autorka przybliża nam pewne fakty historyczne, które znacząco wpłynęły na ludzi i ich życie, takie jak mur berliński czy podział Niemiec.

Autorka podejmuje temat starości i miejsca seniorów w naszym świecie. I pokazuje nam, że ta starość nie musi być zgorzkniała, smutna, apatyczna. Może być z uśmiechem, kolorowa i przede wszystkim żywa i energiczna. Pokazuje nam, że w życiu przede wszystkim trzeba być aktywnym, bo to dodaje nam sił. Nie wolno nam się nad sobą rozczulać, zbytnio przejmować, mówiąc wprost: nie wolno nam się ze sobą cackać! Żadna praca czy wysiłek nikomu nie zaszkodzi! Takim anty bohaterem jest jeden z sąsiadów Anity - Willy, który ciągle o siebie dba, aż przesadnie, nie podejmuje się żadnej, nawet najmniej pracy, bo przecież coś może mu się stać!

Powieść nie jest długa i czyta się ją lekko i sprawnie. Ale nie trzeba pisać tomów, żeby zawrzeć ważne treści, które skłaniają czytelnika do refleksji i zadumy. I każą się zastanowić nad nami: czy jesteśmy tacy jak Anita? czy raczej tacy jak Willy?


Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Autorce :)

czwartek, 26 października 2017

WOŁANIE KUKUŁKI - ROBERT GALBRAITH

Cormoran Strike
Wołanie kukułki || Jedwabnik || Żniwa zła

Wydawnictwo: WYDAWNICTWO DOLNOŚLĄSKIE 
Data wydania: grudzień 2013
Liczba stron: 452
Moja bardzo subiektywna ocena: 7/10

***

Strasznie dziwne wrażenia mam z tej książki. Jak zaczynałam ją czytać, bardzo mi się podobała, jednak w miarę czytania mój zapał słabł, książka się ciągnęła, przestała mnie wciągać i próbowałam ją czytać tylko dlatego, że już mało zostało mi do końca. I tak naprawdę uważam, że właściwa akcja zaczęła się dopiero pod koniec, gdzie ja jako czytelnik już byłam nią zmęczona. Być może to tylko moje, bardzo subiektywne wrażenie, a może to nie był dobry czas na przeczytanie tej książki.

Oto jest super modelka Lula Landry, która w niewyjaśnionych okolicznościach wypada z okna. Czy to jest samobójstwo? A może morderstwo? Śledztwo policji zamyka się wnioskami jednak o samobójstwie. Ale przez przyszywanego brata modelki zostaje wynajęty prywatny detektyw Cormoran Strike, który prowadzi podupadającą agencję detektywistyczną. Ponieważ nie ma pieniędzy na podstawowe opłaty korzysta z usług agencji pracy tymczasowej, która przysyła mu kolejne sekretarki. Wreszcie trafia do niego Robin – młoda dziewczyna, której strasznie imponuje błyskotliwość Strike’a. Razem zaczynają prowadzić śledztwo, które prowadzi do zaskakujących wniosków.

Na plus należy dodać bardzo dobrze skonstruowanych bohaterów. Postacie i Cormorana i Robin są dopracowane w każdym calu. To bohaterowie, których lubimy od samego początku, budzą u nas sympatię i chętnie zaprzyjaźnilibyśmy się z nimi. Cormoran wprowadza do biura surowość i żołnierską nutę, natomiast Robin ociepla nieco tą atmosferę. A balans pomiędzy nimi jest idealnie wyważony i nie ma dominacji żadnego z tych składników.

Sama zagadka kryminalna też jest dość dobrze skonstruowana, to ciekawe detektywistyczne puzzle. Chociaż ja nie otrzymałam odpowiedzi na jedno nurtujące mnie pytanie - być może mało uważnie czytałam - ale czemu to właśnie ta a nie inna osoba zleciła Cormoranowi rozwiązanie tej zagadki?!

Podsumowując jest to na pewno kryminał z ciekawą fabułą, choć moim zdaniem akcja nie jest równomiernie rozłożona i troszkę zbyt mało dynamiczna. A to z kolei powoduje, że książka nas mniej wciąga. Napisana jest jednak bardzo ładnym językiem i dlatego czyta się ją bardzo przyjemnie. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak obejrzeć serial:)

środa, 18 października 2017

LAMPIONY - KATARZYNA BONDA

Cztery żywioły Saszy Załuskiej
Pochłaniacz || Okularnik || Lampiony || Czerwony pająk

Wydawnictwo:MUZA 
Data wydania: wrzesień 2016
Liczba stron: 640
Moja bardzo subiektywna ocena: 9/10

***

To trzecia część tetralogii kryminalnej Cztery żywioły Saszy Załuskiej. I to trzecia książka Pani Bondy jaką przeczytałam. I wrażenia mam identyczne jak w przypadku poprzednich części. I plusy i minusy lektury są takie same. Autorka wykonała dużo pracy, żeby zebrać materiał do pracy nad książką, merytorycznie jesteśmy w stanie się wiele dowiedzieć, tutaj chociażby o mieście Łódź, gdzie osadzona jest akcja powieści. Poza tym mamy ciekawie skonstruowaną intrygę kryminalną, przez co czytanie tej historii to całkiem niezła układanka, a co za tym idzie czytelnik ma wiele radochy z jej układania. Jednak niestety wątków jest bardzo dużo, czasem aż za wiele, aby samemu wytropić sprawcę.

Tym razem Sasza dostaje drugą szansę na pracę w policji. Po akcji w Hajnówce spotkała się z ogromną niechęcią do siebie w środowisku. Dodatkowo groziło jej również postępowanie dyscyplinarne, m.in. za niewłaściwe użycie broni czy posiadanie broni bez zezwolenia. Sasza miała też wyrzuty sumienia związane ze swoim przyjacielem Duchem. Dostając ponownie możliwość pracy profilerki zostaje wysłana do miasta Łódź, gdzie pod przykrywką tworzenia profilu piromana zostaje przydzielona do sprawy mającej znamiona terroryzmu. Otóż w mieście dochodzi do „wypadku”, w którym kobieta jest „żywą bombą”. Ma na sobie przyczepiony misternie wykonany ładunek wybuchowy.

Na pewno sięgnę po czwarty tom tej serii, bo jestem ciekawa jak zakończą się losy Saszy. Ale interesuje mnie także gdzie tym razem zabierze nas Katarzyna Bonda, bo miejsce akcji ma tu zawsze duże znaczenie! 

środa, 11 października 2017

NAPISZ NA PRIV - AGNIESZKA KRAWCZYK

Wydawnictwo: SOL
Data wydania: sierpień 2009
Liczba stron: 288
Moja bardzo subiektywna ocena: 8/10

***

To moje pierwsze spotkanie z twórczością Pani Agnieszki Krawczyk. Nigdy wcześniej nie miałam tej okazji. I już po pierwszych stronach książki wiedziałam, że lektura będzie samą przyjemnością.

Laura to matka małego Miłoszka, nazywanego Byłym Niemowlakiem. Jej czas pochłania przede wszystkim opieka nad małą latoroślą, praca dla Instytutu Badań nad Folklorem. Z wykształcenia jest historykiem sztuki, jest oczytana, inteligentna, zna kilka języków obcych. Obecnie jest także na etapie poszukiwania pracy. Od czasu do czasu Laura spędza także czas przeglądając różne fora internetowe. Z nich dowiaduje się wielu, naprawdę ciekawych rzeczy (każdy rozdział kończy się garstką takich wypowiedzi zasięgniętych z forów tematycznych). Dodatkowo chodzi z Młodym człowiekiem do parku i na plac zabaw, gdzie stworzyła grupę dyskusyjną z Dziadkiem Weroniki i Rudym., który z kolei pracuje w redakcji pisma "Głosu Che Gevary" z niejakim Perecem, późniejszym szwagrem Laury. W międzyczasie trwają przygotowania do ślubu jej siostry Ilony, potocznie zwanej Larwą. Laura także bardzo często zaopatruje się w ubrania w sklepie zwanym second-hand o zwiewnej nazwie "Kop Ciuszek"! Poznajemy więc życie młodej mamy i problemy, na które napotyka: karmić piersią czy nie, powrót do swojej figury sprzed ciąży, peeling pięt czy choćby możliwość napicia się piwa, gdy tu nie można, bo karmi się dziecko albo szybkiego ubierania się z dzieckiem i całej procedury wyjścia na dwór.

Przygody Laury czyta się bardzo sympatycznie i przyjemnie. Z uśmiechem na ustach. To bardzo pozytywna i dowcipna książka. Ja jestem w bardzo podobnej sytuacji co Laura, więc nie obce mi są jej problemy. I naprawdę zgadzam się w 100%  z pewnymi spostrzeżeniami tutaj opisanymi, jak chociażby grupa "matek idealnych" czy grupy dyskusyjne na placach zabaw. Jednak nie jestem pewna czy książka ta przypadnie komuś, kto nie ma dziecka i nie zna na co dzień takich trudności, jak choćby wyszykowanie dziecka i siebie do wyjścia. Być może ten rodzaj poczucia humoru lub raczej ironii nie będzie dla kogoś takiego atrakcyjny i najzwyczajniej w świecie mało śmieszny.

Jedyną trudność na jaką napotkałam czytając, to dość długie zdania, z wieloma rozwinięciami. Więcej opisów niż dialogów. To powoduje, że niestety musimy troszkę zwolnić czytanie i bardziej się skupić. Ale to był tylko chwilowy problem, póki nie wsiąknęłam w książkę. Im dalej, tym lepiej mi się ją czytało:)

Podsumowując, książka bardzo mi się podobała, poprawiła mi nie jeden raz humor i nastrój, do gustu mi przypadły te wszystkie dowcipy i żarty (nawet na temat naszego rządu!). Tą przygodę czytelniczą uważam za naprawdę udaną i na pewno to nie ostatnie moje spotkanie z prozą Pani Agnieszki Krawczyk:)





Wyzwanie: GRA W KOLORY 







sobota, 7 października 2017

CZEŚĆ, CO SŁYCHAĆ - MAGDALENA WITKIEWICZ

Wydawnictwo: FILIA
Data wydania: kwiecień 2016
Liczba stron: 350
Moja bardzo subiektywna ocena: 10/10

***

Po przeczytaniu "Czereśni..." stwierdziłam, że muszę zapoznać się bliżej z twórczością Pani Magdaleny Witkiewicz. Będąc ostatnio w bibliotece spotkałam "Cześć, co słychać?", więc zabrałam ją ze sobą do domu! I bardzo dobrze zrobiłam, bo jest to lektura bardzo ważna, daje dużo myślenia i sprawia, że zaczynamy zastanawiać się czego tak naprawdę w życiu chcemy?

Zuzka to kobieta 39-letnia, która uświadamia sobie, że jest właśnie na półmetku swojego życia. Ma kochającego męża Wojtka oraz dwie cudowne córeczki. Pewnego dnia przeglądając facebooka zauważa wiadomość od swojej koleżanki z liceum, że to już dwadzieścia lat po maturze. Szybko dochodzi do spotkania pomiędzy czterema koleżankami z jednej klasy. Okazuje się, że każda z nich ma swoje życie, całkiem różne, są mniej lub bardziej szczęśliwe. Ten ostatni rok przed czterdziestymi urodzinami dla każdej z dziewczyn jest przełomowy:
Agnieszka ma poukładane życie rodzinne, gdy pewnego dnia okazuje się, że jej mąż ją zdradza;
Monika przeżywa z mężem drugą młodość, po tym jak zaraz po maturze urodziło się ich dziecko i nie mieli wtedy czasu na imprezy, ale teraz okazuje się, że Monia jest jednak w drugiej ciąży i jest załamana;
Iwona to singielka, która twierdzi, że jest szczęśliwa sama, jednak szybko się okazuje, że szuka ciągle tego jedynego. A gdy ten się zjawia w postaci o 11 lat młodszego chłopaka, Iwona jest przerażona.
Zuzka natomiast cały czas gdzieś w tyle głowy ma swoją pierwszą miłość Pawła, którego nazywała Pablo. Życie jakie wiedzie obecnie podoba jej się, jednak czegoś jej brakuje... pragnie jeszcze raz poczuć te motyle w brzuchu, chce więcej romantyzmu i szaleństwa niż ma teraz... Pewnego wieczoru pisze do Pawła wiadomość na facebooku zaczynającą się właśnie od słów: "cześć, co słychać?". Ten mail stał się początkiem wielu wydarzeń, które nastąpiły potem. Bo na początku Zuzka z Pawłem jedynie pisali i rozmawiali internetowo, ale z czasem te ich "elektroniczne" rozmowy przekształciły się w spotkania w przypadkowych miejscach lub nawet u Pawła w domu...

Powieść ma bardzo prostą fabułę, właściwie od początku podejrzewałam jak może się skończyć ta historia. Jednak nie to się liczy. Ważne jest jak Autorka przedstawiła nam tą fabułę i jakie treści nam przez nią przekazała, a jest tego naprawdę sporo. Przede wszystkim Zuzka zrozumiała wszystko co zadziało się w jej życiu. To co wydarzyło się dwadzieścia lat temu cały czas w niej siedziało, cały czas obarczała winą siebie, a niestety wtedy została z problemem sama. Teraz zrozumiała to, tylko pytanie czy nie za późno? Prawdą uniwersalną jest to, że człowiek docenia, to co ma, dopiero po fakcie, dopiero jak to utracił albo jak musi o to znowu zawalczyć. Zuzanna nie doceniła właśnie tego swojego spokojnego życia, bez fajerwerków, które piękne są w kinie, w książce, natomiast w prawdziwym życiu są niebezpieczne i gdy znajdziemy się za blisko mogą poparzyć.

Prawdą też jest to, że rodzinę tworzymy nie w jeden dzień, tydzień, miesiąc, ale latami. To przede wszystkim zaufanie do siebie, wspieranie się w trudnych momentach, świadomość, że możemy na siebie liczyć. Tworzymy to latami, ale zburzyć to jest bardzo prosto, nie trzeba wiele, żeby ten ład legł w gruzach. Raz stracone zaufanie, bardzo trudno później odzyskać. Mąż Zuzki może nie jest romantyczny, wyjątkowo szarmancki, nie potrafi napisać listu miłosnego. Ale gdy dzieci były chore, obejrzał z nimi bajkę pod kocem, gdy Zuzka szykowała się na spotkanie z koleżankami podbudował ją, że świetnie wygląda! Był tą skałą, twardą, chroniącą przed deszczem i wiatrem. Bo co nam po pięknym szałasie na łące pełnej kwiatów - gdy przyjdzie deszcz i tak zmokniemy... Zuzka miała wiele, naprawdę wiele sygnałów, że stąpa po cienkim lodzie. Jedna z koleżanek - Agnieszka powiedziała jej to wprost, bez owijania w bawełnę, żeby się zastanowiła czego tak naprawdę chce, czy dla tych kilku chwil przyjemności, kilku bukietów kwiatów lub kilku listów miłosnych woli widzieć raz na dwa tygodnie małe plecaczki swoich dzieci, gdy będą się pakowały, żeby odwiedzić Tatę?!

I w końcu jest to też powieść o jeszcze jednym ważnym problemie. Może zdradzę tutaj za dużo z fabuły, więc jeśli nie chcecie za dużo wiedzieć, to pomińcie ten akapit:) Ale Pani Magdalena porusza temat bardzo delikatny i kontrowersyjny jakim jest aborcja. Podpisuję się tutaj dwoma rękami po tym zdaniem, że w większości takie sytuacje mają miejsce, bo kobieta jest zostawiona sama sobie, nie ma wsparcia w partnerze, rodzinie, otoczeniu. Jest zagubiona, czasem zmuszona do tego. Czasem tak jak tutaj ratuje jedno życie, kosztem drugiego. I to nie prawda, że to jest tylko zabieg. To w niej siedzi i będzie siedziało do końca jej dni. Czasem, gdy jest młoda, nie zdaje sobie sprawy z tego, ale dopiero jak jest starsza przychodzi refleksja, być może teraz postąpiłaby całkiem inaczej. I nie powinniśmy oceniać w żaden sposób takiej kobiety, bo ten sam problem, który my jesteśmy w stanie rozwiązać tu i teraz, dla kogoś innego może być barierą nie do pokonania, drogą bez wyjścia. Poza tym uważam też, że wszyscy mówimy o tej strasznej, bezdusznej kobiecie, która dokonała czynu zakazanego, a ja się pytam, gdzie jest mężczyzna, który też jest odpowiedzialny za to?! Kobieta o tym nigdy nie zapomni, zawsze to będzie częścią jej życia i będzie miało na nią wpływ. I to chyba jest największa kara...

Zdziwiła mnie tylko jedna rzecz w tej historii: czemu Zuzka tak ciągnęła do Pawła? Po poznaniu całej układanki stało się to dla mnie mało zrozumiałe. Rozumiem, że to była jej pierwsza prawdziwa miłość, ale ... no właśnie nie rozumiem, że Zuzka nie zdawała sobie sprawy, że poświęciła wtedy coś kosztem czegoś...

Książka Pani Witkiewicz naprawdę bardzo mi się spodobała, jest mądra w każdym calu. Być może najlepiej zrozumieją ją właśnie kobiety znajdujące się w podobnej sytuacji co Zuzanna, ale być może inni też coś w niej odkryją, bo każdy z nas ma coś co może stracić... Na pewno sięgnę po kolejne powieści Pani Magdaleny, apetyt rośnie bowiem w miarę jedzenia:)

A kilka cytatów muszę przytoczyć:
 
"- Jak Ci brakowało motyli, to sobie je, kurwa, mogłaś narysować!"


'Wiesz. On raczej jest taką wygodną, swojską wysiedzianą sofą. Z licznymi plamami po kawie i pękniętą sprężyną. Ale jest mój. - Stare meble się wyrzuca - powiedziałam. - Ale nie takie. To mebel dobrej klasy. Może go już nie lubisz tak bardzo jak kiedyś, może wnerwia cię, bo sprężyna wbija ci się w tyłek. Ale każda plama ma swoją historię. Nie pozbędziesz się go, bo masz do niego sentyment. Poza tym...-dodała po chwili. - Nie miałabyś już na czym usiąść. I byłoby ci bardzo niewygodnie."

"Ta historia nauczyła mnie, że nigdy, przenigdy nie należy nikogo osądzać. Że sytuacja, z której my znajdujemy wyjście, może dla kogoś być sytuacją podbramkową i niemożliwą do pokonania. Każdy medal ma dwie strony. Z zewnątrz nie widać każdej ze stron. Gdy medal trzymamy blisko siebie, w dłoni, dokładnie możemy obejrzeć za i przeciw."

"Jednak w życiu najbardziej pożądane jest to, czego nie lubimy w dobrym kinie. Przewidywalna spokojna fabuła, która powoli prowadzi nas do przodu, bez zwrotów akcji i bez przerażających momentów jest często tak naprawdę naszą wymarzoną życiową drogą. Przekonujemy się jednak o tym dopiero wtedy, gdy dramatyczny zwrot akcji właśnie nastąpił."




wtorek, 3 października 2017

OKULARNIK - KATARZYNA BONDA

Cztery żywioły Saszy Załuskiej
Pochłaniacz || Okularnik || Lampiony || Czerwony pająk

Wydawnictwo:MUZA
Data wydania: maj 2015
Liczba stron:848
Moja bardzo subiektywna ocena: 9/10

***

To druga część tetralogii o Saszy Załuskiej – policyjnej profilerce. Fabuła, podobnie jak w pierwszej części, jest dość skomplikowana, zawiła, ma wiele wątków i szczegółów. Z jednej strony daje to duże pole do popisu, natomiast w z drugiej strony mi osobiście ciężko było śledzić wszystkie wątki i samemu dociec rozwiązania zagadki. Wiele zaś z tych wątków uważam za poboczne, wstawiane tylko jako dygresja czy nakreślenie tła, ewentualnie stworzenie odpowiedniego klimatu książki.

Sasza tym razem udaje się w odległe strony Hajnówki, gdzie w zakładzie psychiatrycznym chce odnaleźć Łukasza Polaka. Szybko zostaje zamieszana w prowadzone przez policję śledztwo, sama także pomaga poprzez stworzenie profilu sprawcy. W pewnym momencie sama zostaje wplątana w całą intrygę, kilka razy dość przypadkowo znajduje się w centrum najistotniejszych wydarzeń, przez co zostaje jedną z głównych podejrzanych, ponieważ policja sceptycznie podchodzi do tej czystej przypadkowości. Miejsce ma wiele niespodziewanych zbrodni i zaginięć. Są także sprawy z przeszłości, które teraz również są ważne i mają wpływ na dziejącą się teraźniejszość. Autorka przedstawia nam sfabularyzowane dzieje pogromu wsi białoruskich. To kawałek historii, o którym warto pamiętać. To wątki o tyle szczególne, że dotyczą historii rodziny samej autorki. Samo miejsce akcji, to rodzinna miejscowość Katarzyny Bondy. Autorka pokazuje nie tylko zwyczaje tych ludzi, ale także ich mentalność i sposób bycia, funkcjonowania na co dzień. Ale umieszczając akcje w takiej małej mieścinie pokazuje też sposób funkcjonowania małych społeczności, gdzie każdy każdego zna, obcy nie są dopuszczani do żadnych tajemnic tutejszych.

Czytając tą część odniosłam troszkę wrażenie, że nasza bohaterka Sasza jest lekko zagubiona, ma problem sama ze sobą, czasem nawet denerwowało mnie jej zachowanie, lekko infantylne i niestety mało profesjonalne. Tym razem zrobiła na mnie dość kiepskie wrażenie. Dopiero pod sam koniec powieści zaczęła nabierać zdecydowania i determinacji w działaniu.

Generalnie to fajny, ciekawy kryminał, wart przeczytania, do pogłówkowania i próby zgadnięcia samemu kto za czym stoi. Niebanalna propozycja na jesienne i zimowe wieczory! Warto także podkreślić, że autorka pisząc tą powieść dokonała olbrzymiej pracy związanej ze zbieraniem historycznych informacji na temat przeszłości tego regionu. Zapewne spędziła wiele godzin czytając akta IPN, słuchając opowieści starszych pokoleń na temat przeszłości. Jest to jedynie powieść fabularna, jednak wątki dotyczące przeszłości pozwalają czytelnikowi w sposób sfabularyzowany poznać dzieje Polaków i Białorusinów z tamtych stron (a według mnie takie poznanie historii zostaje w pamięci czasem o wiele wiele dłużej).