Wydawnictwo: Filia
Data wydania: styczeń 2025
Liczba stron: 352
Moja bardzo subiektywna ocena: 10/10
***
Od jakiegoś czasu odkrywam biografię. Nie czytam ich dużo, ale te na które trafiam robią na mnie ogromne wrażenie. Tak jak na przykład ta. Wcześniej nie miałam pojęcia o takie Vivian Maier, nie miałam pojęcia, że taka osoba istniała. Tutaj dostałam bardzo wnikliwą biografię, z ogromem wiedzy na jej temat. Autorka nie tylko pokazuje suche fakty z jej życia, ale też analizuje jej fotografię i cierpliwie tłumaczy czytelnikowi krok po kroku złożone aspekty twórczości.
Po przeczytaniu tej książki zaczęłam całkiem inaczej patrzeć na zdjęcia, bo jak się okazuje ja naprawdę na niewiele rzeczy zwracałam przy nich uwagę. Ot zdjęcie i tyle. A tu okazuje się, że zdjęciami można tak wiele pokazać. Vivian chociażby pokazywała różnice rasowe, niesprawiedliwość z tego płynącą, była ogromną zwolenniczką praw obywatelskich. Pokazywała różnice pomiędzy bogatymi a biednymi. Fotografie były odzwierciedleniem jej poglądów społecznych. Uwielbiała fotografię uliczną. Lubiła wątki kryminalne, chodziła za policjantami, dowiadywała się od nich co się stało w danym zajściu, w swojej kolekcji miała nawet zdjęcie zwłok, niczego się nie bała. Gdy dowiedziała się że córka Charlesa Percy'ego została zamordowana w sypialni, Vivian wkradła się do posiadłości, żeby zrobić zdjęcia, została zatrzymana przez policję, ale nic sobie z tego nie robiła... Lubiła odwiedzać cmentarze...
Miała trudne dzieciństwo, rodzinę naznaczoną naprawdę wieloma ciężkimi problemami: narcystyczną matkę, ojca alkoholika czy brata ze schizofrenią i uzależnionego od narkotyków. Dlatego często nie podawała swojego prawdziwego pochodzenia. Była skryta, a nawet potrafiła powiedzieć wprost: nie twój interes.
Miała ogromny talent, miała zwyczaj robienia tylko jednego ujęcia. Nie tylko dla oszczędności. Ale dlatego, że była pewna tego co robi, że uchwyci ten jeden, unikalny moment, tą daną chwilę. Zdjęcia robiła szybko i celnie.
W książce jest mnóstwo fotografii, do których Autorka dodaje swoje komentarze: o czym mówi dane zdjęcie, co chciała przekazać tym obrazem Vivian i z czego to wynikało. Dlatego tą książkę czyta się płynnie i z wielkim zaciekawieniem. Wszystko jest logiczne i coś wypływa z czegoś.
Vivian była fascynująca osobą. Uchodziła za kobietę beznamiętną, oschłą, ale potrafiła uchwycić ogrom emocji na zdjęciu. Z czasem stała się kobietą, którą zapamiętali wszyscy, z którymi miała do czynienia. Zauważano ją, ale nie rozumiano, robiła wrażenie swoim wyglądem, zachowaniem, czasem wcale nie musiała się odzywać. Wchodziła i wychodziła kiedy chciała, nikt nie widział gdzie jadła i gdzie spała. Miała bardzo charakterystyczny żołnierski chód, ogromny rozmiar buta, bo aż 46! Aby robić zdjęcia przemierzała kilometry, była pełna energii, raz nawet wybrała się w podróż dookoła świata! W pewnym momencie gromadziła chorobliwie gazety... Sama nie chciała być fotografowana przez innych i bardzo się bulwersowała jak ktoś to zrobił. Robiła za to autoportrety, które Autorka biografii skrupulatnie analizuje.
Ja jestem oczarowana, to była naprawdę bardzo inspirująca podróż!
Teraz kolejnym krokiem jest koniecznie obejrzenie filmu: "Szukając Vivian Maier"!
***
Dedykacja:
Mojej matce Harriet Marks,
pierwszej dziennikarce telewizji publicznej,
pionierskiej promotorce Mr Rogersa,
która zmarła w wieku dziewięćdziesięciu pięciu lat,
kiedy kończyłam pracę nad tą książką.
Będę mieć na uwadze, pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńKoniecznie, bardzo inspirująca lektura, a Autorka wykonała ogrom roboty, żeby odkryć wiele rzeczy i zgromadzić je w jednym miejscu...
Usuń