niedziela, 30 czerwca 2024

CZEREŚNIE ZAWSZE MUSZĄ BYĆ DWIE - MAGDALENA WITKIEWICZ

Czereśnie zawsze muszą być dwie

Czereśnie zawsze muszą być dwie || Ulotny zapach czereśni

Wydawnictwo: Wydawnictwo FLOW
Data wydania: maj 2017
Liczba stron: 496
Moja bardzo subiektywna ocena: 10/10

***

Bardzo rzadko czytam drugi raz książki. Wynika to przede wszystkim z faktu, że jest tak bardzo dużo nowych, super ciekawych książek, a ja mam tak mało czasu... Do tej książki wróciłam, bo czytałam ją dawno temu, teraz pojawiła się jej kontynuacja, więc postanowiłam przypomnieć sobie cześć pierwszą!


W tej książce pierwsze skrzypce grają emocje. I to dzięki nim nie możemy oderwać się od czytania. A emocji mamy tutaj pełen wachlarz: od szczęścia i miłości, przez smutek, do melancholii i zadumy. Ale emocje nie gnają tu na łeb na szyję, ale powolutku nas pochłaniają. Nawet nie wiemy kiedy złapaliśmy haczyk,a już jesteśmy emocjonalnie związani z naszymi bohaterami.

Autorka wiele kart książki poświęciła zdarzeniom z przeszłości. Zrobiła to poprzez osobę Pana Andrzeja, który przez wiele wieczorów snuje swoją opowieść, przekazuje Zosi i Szymonowi historię nieszczęśliwej miłości przodków, Stefanii oraz historię willi, którą odziedziczyła Zosia. Autorka przenosi nas zatem do lat trzydziestych, a robi to na tyle umiejętnie i plastycznie, że naprawdę mamy wrażenie jakbyśmy oglądali film. Nasza wyobraźnia szaleje, widzimy piękny dworek, starą maszynę do szycia i Annę szyjąca na niej suknie ślubne, firany, pościele, widzimy piękny sad czereśniowy, starą ławeczkę w ogrodzie. Niewiele potrzeba, aby wyobrazić sobie i poczuć zapach ciasta lub aromat rosołu, które pomogły wyzdrowieć Henrykowi. Czujemy też świeżość wysprzątanego przez Annę domu, w którym dziewczyna znalazła schronienie i miłość.

Główną bohaterkę Zosie poznajemy już w szkole podstawowej, a właściwie pod sam jej koniec. Jest sumienną, piątkowa uczennicą, która pierwszy raz w życiu decyduje się na wagary. Robi to przede wszystkim pod presją grupy, bardzo chce być zaakceptowana przez rówieśników.  Zostaje jednak przez nich wyśmiana. W domu wcale też nie jest lepiej - ojciec jest małomówny, matka ciągle chwali się przed przyjaciółkami, a oboje tylko wymagają od Zosi samych piątek i ćwiczenia gam na pianinie. Karą za wagary okazuje się pomoc Pani Stefani, staruszce, która niby wymaga pomocy, ale nie jest to tak do końca jej potrzebne. Pani Stefania okazuje się prawdziwym skarbem dla Zosi, jest jedyną osobą, która zwraca na nią uwagę, słucha jej i nie ocenia. Jednak Pani Stefania pewnego dnia zaczyna się źle czuć i niestety pobyt w szpitalu kończy się jej śmiercią. W spadku po sobie zostawia Zosi mieszkanie w Gdańsku i willę w Rudzie Pabianickiej niedaleko Łodzi. Zosia zaczyna wtedy swoje prawdziwe dorosłe życie. Boryka się z wieloma problemami, próbuje znaleźć swoje miejsce na świecie i stworzyć swój dom. Szuka miejsca gdzie będzie czuła się przede wszystkim bezpiecznie i gdzie będzie zawsze chciała wracać. Takim właśnie miejscem okazuje się willa w Rudzie Pabianickiej. Zosia odkrywa na strychu wiele pamiątek pozostawionych przez poprzednich właścicieli, m. in. skrzyneczkę z wycinkami z gazet z lat trzydziestych, ze wzorami szydełkowych cudów, kawałkiem włóczki koloru morskiego, czy kolczykami, które idealnie pasują do naszyjnika od Pani Stefani. Zosia odkrywa też krzyż w lesie, który najprawdopodobniej jest miejscem pochówku Anny. Pan Andrzej opowiada im także historię tego miejsca. Wiec wszystkie te elementy powoli zaczynają łączyć się w całość i tworzą obraz dziejów ludzi tu żyjących, ich miłości, namiętności, ale też odkryte zostają tajemnice skrywane dotąd przez tyle lat.

W naszej codzienności nie zwracamy również uwagi na to gdzie żyjemy, jaka jest historia naszego domu, parku koło nas, który codziennie odwiedzamy. Książka jednak jest impulsem do takich właśnie rozmyślań: kto przed nami mieszkał w naszym domu? jakie miał losy? co czuł wyglądając przez okno czy siedząc w fotelu, w którym teraz właśnie my pijemy herbatę. Myślimy czy ludzie tu mieszkający byli szczęśliwi, kochali się, co lubili, a czego unikali. Ja np dowiedziałam się też niedawno, że na terenie parku, do którego chodzimy teraz z dziećmi, był kiedyś cmentarz. Podczas jednego z takich spacerów znaleźliśmy nawet starą płytę nagrobkowa!

Pani Witkiewicz z wielkim wyczuciem i talentem wprowadza elementy magii i tajemniczości, które pojawiają się dyskretnie, z ogromnym taktem, tak że czytelnik tego nie widzi, ale czuje doskonale. To wprowadza nas w niesamowity nastrój melancholii i magii. Duch Anny ma naprawdę ogromną moc, siłę i prowadzi Zosie do określonego celu.

Powieść pokazuje nam tu dokładnie, że wszystko co robimy w życiu, każde zdarzenie, podjęta decyzja jest ważna i jest po coś. Nie ma tu miejsca na przypadek. Każde zdarzenie nas gdzieś prowadzi, czegoś uczy, lub po prostu musi się zdarzyć, aby było początkiem kolejnego zdarzenia. Czasem nawet nie zwracamy na to uwagi, żyjemy i najzwyczajniej w świecie się nad tym nie zastanawiamy. A każdy, nawet najmniejszy szczegół jest ważny. Nawet jeśli wydarzy się coś złego, to może to być konieczne, aby potem mogło przyjść dobro. Np Zosia musiała iść na wagary i dostać karę, aby poznała Panią Stefanie. Albo np Kuba Rzepecki musiał gonić Annę, aby ta mogła uciekać i aby znalazła bezpieczne schronienie w domu Henryka.

Książka, jeśli mogę tak powiedzieć, czyta się sama. Po przeczytaniu jej już wiem, że to była moja pierwsza przygoda z Panią Witkiewicz, ale na pewno nie ostatnia. I teraz wiem, że z ogromną przyjemnością poznam wcześniejsze powieści Autorki. Bo chce więcej i więcej takich powieści i opowieści, chce więcej takiej pozytywnej energii jaka płynie z tych kart, dzięki której my czujemy się bardziej uskrzydleni i mamy więcej energii do działania. To bardzo mądra książka, którą na pewno warto przeczytać!

I jeszcze jedno ważne przesłanie książki jest takie, żeby każdego dnia zrobić wszystko, by żyć pięknie, tak żeby wieczorem kładąc się spać niczego nie żałować.

***

Wybrane cytaty:

Człowiek nie powinien być sam na tym świecie. Drzewo czereśni potrzebuje innego drzewa, aby rosnąć i dawać owoce. Tak jak człowiek, gdy kocha-rozkwita. 

Dom to nie tylko mury i szczelne okna. Dom to przede wszystkim ludzie. Śmiech, oddechy, głośne rozmowy i szepty. Tylko noc musi minąć. Za dnia częściej jesteśmy optymistami. I wszystko wydaje się łatwiejsze.  

Czas i tak upłynie. Czy tego chcesz, czy nie chcesz. Od nas zależy, jak go wykorzystamy. Tylko i wyłącznie od nas. 

Chodzi o to, by pięknie przeżyć każdy dzień, By zasypiać z myślą, że zrobiło się wszystko. By tak żyć, że wieczorem, gdy kładziesz się spać, niczego nie żałować.  

Życie chyba tak wygląda, że czasem musi być bardzo, bardzo źle, właśnie po to, by zaczęło być dobrze. Pokręcone te ludzkie losy. 

Wiem, że ludzie w naszym życiu pojawiają się po coś. Przychodzą, czasem zostają z nami na dłużej, a czasem odchodzą. Ważne, byśmy zrozumieli, po co los postawił ich na naszej drodze.  

Czasem marzenia spełniają się w nieco inny sposób, niż tego oczekujemy. 

W tych czasach trzeba być pewnym siebie. Kto ma być ciebie pewnym, jeżeli nie ty sam?  

Zawsze uważałem, że gdy coś złego dzieje się w naszym życiu, to tylko po to, by za jakiś czas zdarzyło się coś dobrego. 

Życie to przede wszystkim relacje między ludźmi. I nasza przyszłość zależy od tego, obok kogo właśnie stoimy.  

Najbardziej cieszy oczekiwanie. Nie to, że już zanurzasz usta w tym drogim napoju. Najpiękniejszy moment to ten tuż przed. Tuż przed tym, jak zdecydujesz się po niego sięgnąć. Tak jest ze wszystkim. Najpiękniejszy jest moment czekania na coś cudownego. Nie należy tego odwlekać, ale należy się zastanowić, czy czasem nie wydłużyć sobie tego cudnego momentu. Byle nie za długo! 

Jakie to cudowne, gdy masz w życiu kogoś, na kogo zawsze możesz liczyć. Gdy masz rodzinę, przyjaciół, których drzwi są zawsze dla ciebie otwarte. Gdy znasz taki numer, pod który zadzwonisz w środku nocy i ktoś odbierze.  

Kiedy mamy dużo energii, nie mamy rozumu, który by nam podpowiadał, jak tę energię spożytkować. Gdy jesteśmy już starzy i rozum funkcjonuje dobrze, kompletnie nie starcza nam na nic siły. 

I nie ufaj tym, którym kiedyś przestałaś ufać.  

Wszyscy chodzimy w labiryncie poplątanych życiowych dróg. W zależności od tego, w którą ścieżkę skręcimy, nasza droga zakończy się w tym lub innym miejscu. Niezależnie od tego, czy wybór drogi życiowej będzie naszą decyzją, czy podejmiemy ją pod wpływem wiatru napędzanego przez los. 

Czasem tak w życiu bywa. Że coś lub ktoś, kto wydawał nam się fascynujący, nagle jest rozczarowaniem.  

1 komentarz:

Dziękuję za odwiedziny i będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza:) Zapraszam zatem do dyskusji:)