niedziela, 8 grudnia 2019

UWIERZ W MIKOŁAJA - MAGDALENA WITKIEWICZ

Wydawnictwo: FILIA

Data wydania: październik 2019
Liczba stron: 408
Moja bardzo subiektywna ocena: 8/10

***

Po książki Pani Magdaleny Witkiewicz sięgam z wielką przyjemnością, bo wiem, że czeka mnie naprawdę wspaniała czytelnicza przygoda. Do tego to moja pierwsza w tym roku książka świąteczna, więc musiałam wybrać pewniaka!

Agnieszka to studentka anglistyki, którą wychowała babcia Helenka, po tym jak rodzice zginęli w wypadku. Obydwie są ze sobą bardzo związane i nie wyobrażają sobie Świąt Bożego Narodzenia spędzonych osobno. Tym dziwniejsze wydaje się, że babcia informuje Agnieszkę, że ma w tym roku do niej nie przyjeżdżać na święta, tylko jechać ze znajomymi do ciepłych krajów. Dziewczyna nie może w to uwierzyć i aby sprawdzić jak naprawdę wygląda sytuacja wybiera się na Kaszuby, do domu babci. Okazuje się, że babci nie ma, a w czasie nocy tak napadało śniegu, że Agnieszka została odcięta od świata... Rano dziewczyna w szopie spotyka pewnego nieznajomego przebranego za świętego Mikołaja. Okazuje się, że to rzeczywiście Mikołaj – brat jej przyjaciółki, w którym to kiedyś Agnieszka się podkochiwała, a który był wtedy na etapie skakania z kwiatka na kwiatek. Tym razem okazało się, że się zgubił gdy wracał do swojego samochodu. Teraz zostali odcięci od świata na kilka dni i to bez prądu, internetu czy telefonów komórkowych. W tym czasie babcia Helenka przebywa w domu seniorów „Happy end”, a znalazła się tam bo złamała nogę spadając z drabiny. Podczas pobytu tam poznaje kilkoro przesympatycznych starszych osób. Jest m.in. Sabina, która udaje przed wszystkimi, że ma córkę, zięcia i kochaną wnuczkę, a w rzeczywistości jest bardzo samotna.

Właścicielką domu seniorów jest pani Krystyna, a prywatnie mama Mikołaja. Pani Krystyna zajęła się prowadzeniem domu dla starszych ludzi, aby uciec od samotności w związku. Teraz tęskni za mężem, za dziećmi, które ciągle gdzieś są zabiegane, w rozjazdach, a nauczone przez lata wolą spędzać święta w ciepłych krajach zamiast z rodziną. Mąż pani Krystyny jest z kolei właścicielem wielkiego centrum handlowego i potrafi godziny spędzać w swoim gabinecie. W głębi serca też tęskni za swoja żoną, byłą żoną właściwie, bo rozwiedli się, by zyskać w biznesie. Oboje chcieliby do siebie wrócić i stworzyć prawdziwą kochającą rodzinę, sami jednak nie wiedzą jak i od czego zacząć.

W międzyczasie poznajemy też historię Anny i jej córki Zosi. Ania chciała stworzyć kiedyś rodzinę, podjęła jednak złą decyzję wybierając swojego partnera, który okazał się alkoholikiem, do tego często wykorzystywał Annę i zataił przed nią fakt, że jeszcze się nie rozwiódł. Anna chciałaby od niego odejść, ale mając malutką Zosię nie jest w stanie zapewnić jej dachu nad głową. Nie ma bowiem żadnych oszczędności ani majątku, a wyjątkowo konserwatywni rodzice nie potrafią zaakceptować tego, że ma chociażby nieślubne dziecko. W najtrudniejszych chwilach przy Annie zawsze zjawia się Robert, policjant z pobliskiego komisariatu, który niczym Anioł Stróż ratuje zawsze dziewczynę z opresji.

Autora stworzyła historię z wieloma jakże różnymi bohaterami. Mamy tu całą ich plejadę. Głównymi bohaterami są wprawdzie Agnieszka i Mikołaj. Ale ta opowieść nie byłaby taka sama bez malutkiej Zosi, mocno wierzącej w Świętego Mikołaja czy całej wesołej ferajny seniorów z domu Happy End.

„Uwierz w Mikołaja” to fantastyczna, świąteczna książka. Klimatem przypominała mi troszkę „Listy do M.”, bo na początku poznajemy wiele różnych bohaterów, a z czasem ich losy zaczynają się przeplatać. Do tego Pani Magdalena tak plastycznie posługuje się językiem polskim, że miałam wrażenie jakbym oglądała film😊 Jest to lektura, która wprowadza nas w ten świąteczny, magiczny czas. Jest bowiem śnieg, jest i zimno, ale można ogrzać się pod kołdrą w cieplutkim dresie😊 Ale nie tylko oprawa zewnętrzna jest tutaj ważna. Jeszcze ważniejsze w okresie świąt są nasze refleksje i przemyślenia. A i takie właśnie tutaj znajdziemy. A głównym ich prowodyrem jest nie kto i inny jak Mikołaj! Zdaje on sobie bowiem sprawę, że odcięcie od mediów czy wszelkiej elektroniki jest możliwe, a może być nawet i przyjemne😊 Ma wtedy czas na swoje przemyślenia co jest dla niego najważniejsze w życiu, do czego dąży i co chce osiągnąć.

Pani Magdalenie w idealny sposób udało się wypośrodkować w tej powieści to co śmieszne i zabawne z tymi bardziej nostalgicznymi fragmentami. Magia okresu świątecznego przeplata się tu z codziennymi troskami i problemami, których nie brakuje nam w życiu. Oczywiście jest tu dużo zbiegów okoliczności i niewiarygodnych splotów akcji. Ale czy w takiej opowieści nie musi tak być?!

***

Wybrane cytaty: 

Agnieszko, nie musisz robić wielu rzeczy w życiu - zwykła mawiać - ale musisz je umieć robić. A przynajmniej nie bać się spróbować.

Coraz częściej nie patrzy się już na świat oczami, ale przez mały ekran smartfona. (...) Dopiero tutaj zdałem sobie z tego sprawę. tak często staramy się uchwycić ulotne chwile, że zamiast się nimi cieszyć tu i teraz, wyciągamy telefony i nagrywamy czy robimy zdjęcia.

Niby tak tęsknimy za wakacjami, za odpoczynkiem, za tym, żeby zwolnić, żeby wreszcie przestać wciąż tak pędzić przez ten świat, a jak mamy szansę na własnie takie nicnierobienie, to w ogóle nie wiemy, jak się zachować.  

Wyzwanie: ZATYTUŁUJ SIĘ
  

15 komentarzy:

  1. Jestem już po lekturze. Fajna, świąteczna książka.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie czytałam jeszcze żadnej świątecznej książki autorki, więc to chyba będzie ten pierwszy raz. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja świąteczna Pani Magdaleny też to była pierwsza. I okazała się bardzo przyjemna, idealnie nastrajająca😊

      Usuń
  3. Bardzo ciekawa książka, brzmi nieźle. Niestety na razie nie mam na nią czasu, zobaczę jak uporam się z zaległościami :)
    pozdrawiam // Pola
    www.czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, doba powinna być przynajmniej dwa razy dłuższa...

      Usuń
  4. Och, to ja polecam "Jeszcze się kiedyś spotkamy" i "Czereśnie zawsze muszą być dwie". To moje najbardziej ulubione!

    OdpowiedzUsuń
  5. Recenzja zachęca, okladka piekna, tylko czytać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, teraz okres świąteczny, więc nie ma na co czekać 😊

      Usuń
  6. Ostatnio przeczytałam inną książkę Witkowskiej i jestem pewna, że będę sięgać po kolejne jej powieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już przeczytałam kilka i tylko raz mi się mniej podobało:) a moimi numerami jeden są: "jeszcze się kiedyś spotkamy" i "Czereśnie zawsze muszą być dwie" 😊

      Usuń
  7. Świąteczne książki jakoś do mnie nie przemawiają. Nie wiem dlaczego, ale zawsze mam wrażenie, że jest za słodko i zbyt sentymentalnie. Niewielu autorów potrafi tego typu pozycje pisać bez wpadania w ten specyficznie świąteczny patetyczny ton... Nie mniej, po książki pani Witkiewicz zamierzam sięgać z całą pewnością, moje poprzednie spotkanie z autorką przy "Czereśnie zawsze muszą być dwie" uważam za bardzo udany, a jak wiemy nowy rok, nowe lektury! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe dokładnie wiem o czym piszesz, chociaż ja przymykam oko na ten sentymentalizm i staram się po prostu wprowadzić w świąteczny nastrój 😊 a co do książek Pani Witkiewicz, to zaraz po "Czeresniach..." polecam "Jeszcze się kiedyś spotkamy" - mnie książka zauroczyła!

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny i będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza:) Zapraszam zatem do dyskusji:)